Minęła kolejna godzina, a Hermiona znów się zbudziła.
Tym razem miała straszny sen, który wyrwał ją z błogiego snu. Śniło jej się, że jej się że Voldemort powrócił, a ona była z Draco w ciąży...przecież to nie było realne. Malfoy to dupek - mruknęła w duchu. Jednak myślała, że to może jakaś przepowiednia? Wizja? W świecie magicznym już chyba nic ją nie zadziwi. Zawsze było coś nowego.
Pierwsze co zobaczyła, gdy się tylko rozbudziła to dwójka ślizgonów śpiących w fotelach. Zrobiło się jej jednak ich szkoda.
Wyjęła z nieco większej szafy dwa koce i nakryła pierw Teodora, a potem Dracon'a, który wyglądał naprawdę uroczo gdy spał. Z ust wydobywały się ciche chrapnięcia, blond czupryna przysłaniała mu oczy w nieładzie, a oddech był umiarkowany.
Gdy tylko koc objął jego ciało on przebudził się.
-Granger - powiedział cicho. - Z-zostań ze mną.
Hermiona tylko westchnęła głęboko.
-No to połóż się do łóżka, a nie leżysz w fotelu - stwierdziła.
Gdy ten próbował się podnieść od razu chwiało go do tyłu. Gryfonka pomogła mu w pełni stanąć na nogach i poprowadziła do swojego posłania.
Arystokrata od razu padł na łóżko i z uśmieszkiem znów odleciał w sen, który morzył go niemiłosiernie.
Kasztanowłosa znów westchnęła i ułożyła się do snu plecami do ślizgona. Jego oddech owijał jej szyję, a ona czuła się wtedy inaczej.
Lepiej.
***
Poranek nie należał już do przyjemniejszych.
Zbudziły ją krzyki oburzonego Malfoy'a. Chłopak w desperacji wraz z Blaise'm i Teodorem szukali eliksiru na kaca.
Ginny śmiała się z ich bezradności, a Hermiona zmrużyła gniewnie oczy.
-Do cholery! - krzyknęła. - Nie daliście mi spać pół nocy to jeszcze mnie budzicie?!
Jak na zawołanie cztery głowy spojrzały na nią. Blaise pokazał skruchę, Teodor założył ręce na piersi, ruda obserwowała wszystkich po kolei, a Malfoy pokazał cwaniacki uśmieszek i wystawił jej język.
-Daj mi ten cholerny eliksir - syknął po chwili.
Hermiona zaśmiała się. No tak. Całą trójeczkę bolała główka, a oni nie mieli eliksirów, a nie wyjdą, bo w salonie kręci się kupa Gryfonów. Idealnie to opracowali. Pogratulować planu.
Nieco zaspana poniosła się z łóżka i w swoim kufrze zaczęła przeglądać poszczególne fiolki. Po chwili wyjęła jedną z błękitnym płynem i podała go Draco.
-Podzielcie się, bo więcej mam dopiero w domu - stwierdziła.
Ślizgoni nie stwarzali problemu i podzielili się eliksirem. Gdy ich ból powoli ustępował dla blondyna od razu wrócił dobry humor, co oznaczało, że zacznie się powtórka z rozrywki.
-W sumie dobrze, że wcześnie wstałaś - stwierdził. - Zjemy śniadanie i idziemy na zakupy. Niedziela to dzień wolny od szkoły, za tydzień bal, a ty nie masz sukienki.
-Pójdę w swojej - oznajmiła i pokazała mu turkusową kreację już wiszącą na wieszaku. Ten jedynie w odpowiedzi uniósł różdżkę i rzucił zaklęcie Incendio. Po chwili jej sukienka stanęła w płomieniach, a w Hermionie zagotowało się.
-Ty skurwiały kretynie! - krzyknęła. - Spaliłeś moją sukienkę! MOJĄ! Przeliterować Ci? M-O-J-Ą!
Z jej oczu ciskały błyskawice.
-Tfu jaki język, Granger - zakpił. - Jak żyleta. Podoba mi się. A teraz ruchy. Śniadanie i na zakupy.
Oburzona Gryfonka spojrzała na Ginny, a ta posłała jej współczujące spojrzenie. Rozumiała.
Udała się do łazienki,wykąpała, ubrała i poszła na śniadanie zupełnie sama. Nie miała ochoty oglądać wychowanków domu węża, a jej przyjaciółka pewnie dopiero brała prysznic. W paskudnym humorze zasiadła do stołu Gryfonów. O dziwo nie spotkała Ron'a, a Harry siedział sam.
-Niech zgadnę - zaczął wybraniec. - Malfoy?
Gryfonka nałożyła na talerz jedzenia, a po chwili przeniosła wzrok na przyjaciela.
-Jakbyś zgadł - mruknęła. - Nie dość, że wpadł pijany ze swoją świtą, nie pozwalał mi spać, to jeszcze mnie zbudził i zjarał mi sukienkę na bal, bo on chce kupić nową! Ogarniasz ty to?
Wyrzuciła wtedy z siebie cały gniew i dała upust emocjom.
Harry spojrzał na nią badawczo analizując jej ostatnie słowa. W końcu postanowił zadać jej to pytanie.
-Idziesz z Malfoy'em na bal? - wypalił.
-Tak jakoś się złożyło - odpowiedziała szybko. - Nic nie mów. I tak - dodała widząc minę Potter'a - Ginny idzie z Zabini'm.
Chłopak przytaknął jej w duchu dziękując, że odpowiedziała nawet gdy nic nie powiedział. Te słowa jeszcze nie przechodziły mu przez gardło, gdy ruda zainteresowała się ślizgonem. Jednak nic jej nie utrudniał.
***
-Granger mówię Ci idziemy tam - rozkazał Draco wskazując drogi sklep.
Wtedy Hermiona żałowała, że zgodziła się iść z nim gdziekolwiek. Znajdowali się na jednej z droższych ulic Londynu, a on wskazywał od pięciu minut markowy sklep z sukienkami na każdą okazję.
-Nie, tam jest drogo! - krzyknęła.
Wtedy on jak gdyby nigdy nic przerzucił ją sobie przez ramię, a ona okładała drobnymi piąstkami jego plecy, chłopak maszerował z nią do sklepu. Każda próba by ją puścił nie sprawdziła się.
Był silniejszy i sprytniejszy, cholerny ślizgon!
Postawił ją dopiero, gdy znaleźli się w sklepie.
Pomieszczenie było ogromne, a szyldy wskazywały" Na bal, studniówka. impreza, ślub... etc". Faktycznie były na wszystkie okazje. Kasjerka pożerała wzrokiem Malfoy'a, a Gryfonka nie wiedząc czemu, gdy to zauważyła od razu posłała młodej kobiecie mordercze spojrzenie bazyliszka, co nie umknęło uwadze ślizgona.
-Jesteś o mnie zazdrosna? - zapytał ją. - No,no.
-Wcale nie - zarumieniła się. - Chodź patrzeć te sukienki, a nie gadasz.
Chłopak nawet tu nie pozwolił jej wybrać czegoś co jej się podobało. Wyciągał z wieszaków różne kreacje, które ni trochę nie pasowały do stylu Hermiony.
-Jak ja będę w tym wyglądać? - wskazała czerwoną sukienkę. - No jak?
-Jak bogini - odpowiedział jej arystokrata. - Sukienka ma być elegancka i gustowna oraz podkreślać twoją figurę. A nie jak tamta twoja falbana co równie dobrze wyglądała by na Bulstrode. Zakrywała wszystko.
Hermiona spojrzała na niego groźnie.
Czy on na wszystko musiał mieć odpowiedź?!
Podał jej wieszak z czerwoną sukienką. Była długa zakrywająca buty, spływająca poszczególnie warstwami kolejnego krwistego materiału. Na przodzie miała dość spore wycięcie na dekolt, ale idealnie zasłaniające obie piersi. Na ramiączkach z koronki, a na części tuż przy podbrzuszu miała lekki,zwiewny pas z różą.
Musiała przyznać, że kiecka była naprawdę przepiękna, a ona nie czuła się godna noszenia jej. Jednak za rozkazem blondyna weszła do przymierzalni i przymierzyła ją na ciele. Wyszła z kabiny i delikatnie przed ślizgonem obróciła się.
-Idealna - oznajmił. - Bierzemy.
Gryfonka wróciła do przymierzalni i zdjęła z siebie kreacje znów zawieszając ją na wieszaku. Ubrała się z powrotem w swoje ubrania i wraz z chłopakiem podeszła do kasy.
-Tysiąc sto dwadzieścia sześć - zaśpiewała cenę kasjerka.
Malfoy wyjął portfel i zaczął przeliczać banknoty w skupieniu.
-Cholera Malfoy to jest drogie! - krzyknęła na niego. - Protestuję.
A on pomylił się w liczeniu, zaklął cicho i wyjął kartę bankową i podał ją kobiecie.
-A ja nie mówię, że jest tania - odpowiedział z uśmiechem. - Ale idziesz ze mną i masz wyglądać tak jak ci powiedziałem.
Zapłaciwszy wyszli ze sklepu z kartonem, w którym była sukienka i przeszli do sklepu obok z markowymi butami. Tam Draco kupił Hermionie czerwone szpilki, które były w sam raz do tańców. Tu dziewczyna nie protestowała już nad ceną, wiedząc, że z Malfoy'em nie wygra.
Na koniec jedynie udali się do sklepu z garniturami, a Draco wybrał garnitur dla siebie. Były to czarne spodnie, nieskazitelna biała koszula z mankietami oraz czarna marynarka idealnie pasująca do jego postury.
Kasztanowłosa, gdy spojrzała na zegarek stwierdziła, że trzy godziny szlajali się po sklepach, a w Hogwarcie za pół godziny miał odbyć się obiad.
Postanowili wrócić do zamku.
Tym razem miała straszny sen, który wyrwał ją z błogiego snu. Śniło jej się, że jej się że Voldemort powrócił, a ona była z Draco w ciąży...przecież to nie było realne. Malfoy to dupek - mruknęła w duchu. Jednak myślała, że to może jakaś przepowiednia? Wizja? W świecie magicznym już chyba nic ją nie zadziwi. Zawsze było coś nowego.
Pierwsze co zobaczyła, gdy się tylko rozbudziła to dwójka ślizgonów śpiących w fotelach. Zrobiło się jej jednak ich szkoda.
Wyjęła z nieco większej szafy dwa koce i nakryła pierw Teodora, a potem Dracon'a, który wyglądał naprawdę uroczo gdy spał. Z ust wydobywały się ciche chrapnięcia, blond czupryna przysłaniała mu oczy w nieładzie, a oddech był umiarkowany.
Gdy tylko koc objął jego ciało on przebudził się.
-Granger - powiedział cicho. - Z-zostań ze mną.
Hermiona tylko westchnęła głęboko.
-No to połóż się do łóżka, a nie leżysz w fotelu - stwierdziła.
Gdy ten próbował się podnieść od razu chwiało go do tyłu. Gryfonka pomogła mu w pełni stanąć na nogach i poprowadziła do swojego posłania.
Arystokrata od razu padł na łóżko i z uśmieszkiem znów odleciał w sen, który morzył go niemiłosiernie.
Kasztanowłosa znów westchnęła i ułożyła się do snu plecami do ślizgona. Jego oddech owijał jej szyję, a ona czuła się wtedy inaczej.
Lepiej.
***
Poranek nie należał już do przyjemniejszych.
Zbudziły ją krzyki oburzonego Malfoy'a. Chłopak w desperacji wraz z Blaise'm i Teodorem szukali eliksiru na kaca.
Ginny śmiała się z ich bezradności, a Hermiona zmrużyła gniewnie oczy.
-Do cholery! - krzyknęła. - Nie daliście mi spać pół nocy to jeszcze mnie budzicie?!
Jak na zawołanie cztery głowy spojrzały na nią. Blaise pokazał skruchę, Teodor założył ręce na piersi, ruda obserwowała wszystkich po kolei, a Malfoy pokazał cwaniacki uśmieszek i wystawił jej język.
-Daj mi ten cholerny eliksir - syknął po chwili.
Hermiona zaśmiała się. No tak. Całą trójeczkę bolała główka, a oni nie mieli eliksirów, a nie wyjdą, bo w salonie kręci się kupa Gryfonów. Idealnie to opracowali. Pogratulować planu.
Nieco zaspana poniosła się z łóżka i w swoim kufrze zaczęła przeglądać poszczególne fiolki. Po chwili wyjęła jedną z błękitnym płynem i podała go Draco.
-Podzielcie się, bo więcej mam dopiero w domu - stwierdziła.
Ślizgoni nie stwarzali problemu i podzielili się eliksirem. Gdy ich ból powoli ustępował dla blondyna od razu wrócił dobry humor, co oznaczało, że zacznie się powtórka z rozrywki.
-W sumie dobrze, że wcześnie wstałaś - stwierdził. - Zjemy śniadanie i idziemy na zakupy. Niedziela to dzień wolny od szkoły, za tydzień bal, a ty nie masz sukienki.
-Pójdę w swojej - oznajmiła i pokazała mu turkusową kreację już wiszącą na wieszaku. Ten jedynie w odpowiedzi uniósł różdżkę i rzucił zaklęcie Incendio. Po chwili jej sukienka stanęła w płomieniach, a w Hermionie zagotowało się.
-Ty skurwiały kretynie! - krzyknęła. - Spaliłeś moją sukienkę! MOJĄ! Przeliterować Ci? M-O-J-Ą!
Z jej oczu ciskały błyskawice.
-Tfu jaki język, Granger - zakpił. - Jak żyleta. Podoba mi się. A teraz ruchy. Śniadanie i na zakupy.
Oburzona Gryfonka spojrzała na Ginny, a ta posłała jej współczujące spojrzenie. Rozumiała.
Udała się do łazienki,wykąpała, ubrała i poszła na śniadanie zupełnie sama. Nie miała ochoty oglądać wychowanków domu węża, a jej przyjaciółka pewnie dopiero brała prysznic. W paskudnym humorze zasiadła do stołu Gryfonów. O dziwo nie spotkała Ron'a, a Harry siedział sam.
-Niech zgadnę - zaczął wybraniec. - Malfoy?
Gryfonka nałożyła na talerz jedzenia, a po chwili przeniosła wzrok na przyjaciela.
-Jakbyś zgadł - mruknęła. - Nie dość, że wpadł pijany ze swoją świtą, nie pozwalał mi spać, to jeszcze mnie zbudził i zjarał mi sukienkę na bal, bo on chce kupić nową! Ogarniasz ty to?
Wyrzuciła wtedy z siebie cały gniew i dała upust emocjom.
Harry spojrzał na nią badawczo analizując jej ostatnie słowa. W końcu postanowił zadać jej to pytanie.
-Idziesz z Malfoy'em na bal? - wypalił.
-Tak jakoś się złożyło - odpowiedziała szybko. - Nic nie mów. I tak - dodała widząc minę Potter'a - Ginny idzie z Zabini'm.
Chłopak przytaknął jej w duchu dziękując, że odpowiedziała nawet gdy nic nie powiedział. Te słowa jeszcze nie przechodziły mu przez gardło, gdy ruda zainteresowała się ślizgonem. Jednak nic jej nie utrudniał.
***
-Granger mówię Ci idziemy tam - rozkazał Draco wskazując drogi sklep.
Wtedy Hermiona żałowała, że zgodziła się iść z nim gdziekolwiek. Znajdowali się na jednej z droższych ulic Londynu, a on wskazywał od pięciu minut markowy sklep z sukienkami na każdą okazję.
-Nie, tam jest drogo! - krzyknęła.
Wtedy on jak gdyby nigdy nic przerzucił ją sobie przez ramię, a ona okładała drobnymi piąstkami jego plecy, chłopak maszerował z nią do sklepu. Każda próba by ją puścił nie sprawdziła się.
Był silniejszy i sprytniejszy, cholerny ślizgon!
Postawił ją dopiero, gdy znaleźli się w sklepie.
Pomieszczenie było ogromne, a szyldy wskazywały" Na bal, studniówka. impreza, ślub... etc". Faktycznie były na wszystkie okazje. Kasjerka pożerała wzrokiem Malfoy'a, a Gryfonka nie wiedząc czemu, gdy to zauważyła od razu posłała młodej kobiecie mordercze spojrzenie bazyliszka, co nie umknęło uwadze ślizgona.
-Jesteś o mnie zazdrosna? - zapytał ją. - No,no.
-Wcale nie - zarumieniła się. - Chodź patrzeć te sukienki, a nie gadasz.
Chłopak nawet tu nie pozwolił jej wybrać czegoś co jej się podobało. Wyciągał z wieszaków różne kreacje, które ni trochę nie pasowały do stylu Hermiony.
-Jak ja będę w tym wyglądać? - wskazała czerwoną sukienkę. - No jak?
-Jak bogini - odpowiedział jej arystokrata. - Sukienka ma być elegancka i gustowna oraz podkreślać twoją figurę. A nie jak tamta twoja falbana co równie dobrze wyglądała by na Bulstrode. Zakrywała wszystko.
Hermiona spojrzała na niego groźnie.
Czy on na wszystko musiał mieć odpowiedź?!
Podał jej wieszak z czerwoną sukienką. Była długa zakrywająca buty, spływająca poszczególnie warstwami kolejnego krwistego materiału. Na przodzie miała dość spore wycięcie na dekolt, ale idealnie zasłaniające obie piersi. Na ramiączkach z koronki, a na części tuż przy podbrzuszu miała lekki,zwiewny pas z różą.
Musiała przyznać, że kiecka była naprawdę przepiękna, a ona nie czuła się godna noszenia jej. Jednak za rozkazem blondyna weszła do przymierzalni i przymierzyła ją na ciele. Wyszła z kabiny i delikatnie przed ślizgonem obróciła się.
-Idealna - oznajmił. - Bierzemy.
Gryfonka wróciła do przymierzalni i zdjęła z siebie kreacje znów zawieszając ją na wieszaku. Ubrała się z powrotem w swoje ubrania i wraz z chłopakiem podeszła do kasy.
-Tysiąc sto dwadzieścia sześć - zaśpiewała cenę kasjerka.
Malfoy wyjął portfel i zaczął przeliczać banknoty w skupieniu.
-Cholera Malfoy to jest drogie! - krzyknęła na niego. - Protestuję.
A on pomylił się w liczeniu, zaklął cicho i wyjął kartę bankową i podał ją kobiecie.
-A ja nie mówię, że jest tania - odpowiedział z uśmiechem. - Ale idziesz ze mną i masz wyglądać tak jak ci powiedziałem.
Zapłaciwszy wyszli ze sklepu z kartonem, w którym była sukienka i przeszli do sklepu obok z markowymi butami. Tam Draco kupił Hermionie czerwone szpilki, które były w sam raz do tańców. Tu dziewczyna nie protestowała już nad ceną, wiedząc, że z Malfoy'em nie wygra.
Na koniec jedynie udali się do sklepu z garniturami, a Draco wybrał garnitur dla siebie. Były to czarne spodnie, nieskazitelna biała koszula z mankietami oraz czarna marynarka idealnie pasująca do jego postury.
Kasztanowłosa, gdy spojrzała na zegarek stwierdziła, że trzy godziny szlajali się po sklepach, a w Hogwarcie za pół godziny miał odbyć się obiad.
Postanowili wrócić do zamku.
CZYTASZ=KOMENTARZ OBOWIĄZKOWY
Rozdział taki sobie moim zdaniem, ale lekko mi się pisało..
o 11 w nocy zawsze spoko xD
Ocena dla was. Liczę na dużo komentarzy <3
ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA
Memories <------KLIK
Super! Z tą sukienką... Uuu... Świetnie jak zwykle <3 ~A
OdpowiedzUsuńŚwieeeetne!!! Ten sen jest podejrzany...
OdpowiedzUsuńNajlepsza była wypowiedź Hermiony do Harry'ego ;D
A w następnym rozdziale będzie bal?
Mercima
nie wiem czy zrobię skok do przodu o tydzień, ale możliwe.
UsuńJest okej, jeszcze tu wpadnę��
OdpowiedzUsuńDawaj nowy rozdział! :D
OdpowiedzUsuńProszę o następny rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńAż tak źle masz w ,,szkole'' że nie wstawiasz rozdziałów?
OdpowiedzUsuńSzczerze? Ufff ciężko jest i z 4 przedmiotów ledwo dwója...I naciągam robię projekty, by nadgonić na tróję. Ale zaraz przerwę, więc pewnie zasypię rozdziałami. :)
Usuń