środa, 16 marca 2016

23.Bal Bożonarodzeniowy

Gdy wrócili do Hogwartu, czuli na sobie wiele spojrzeń. Każdy z uczniów spoglądał na nich z zaciekawieniem. Malfoy obładowany firmowymi kartonami.
Wracając, Ślizgon nie pozwolił o dwie głowy niższej od siebie Gryfonce ciągać zakupów. Wziął w dłonie swój zapakowany garnitur, torbę z sukienką Granger i jej buty, a ona sama nie miała nic.
-Daj mi chociaż ponieść te buty - syknęła. - Wszyscy się gapią.
-Wybij sobie to z głowy - odpowiedział jej cicho. - Niech się gapią. Wiem, że jestem przystojny.
-Narcyz - prychnęła Hermiona, ruszając przodem, zostawiając Malfoya w tyle. - Zadufany w sobie paw.
Szybko szła prosto do Wielkiej Sali, by zjeść ciepły obiad, a potem zaszyć się w dormitorium i nie oglądać już dzisiaj blondyna, który dał ostatnio pokaz zarówno i tej dobrej, i złej romantycznej natury.
Siadła oburzona przy stole Gryfonów.
Tym razem jednak spotkała tam Rona, ale chłopak, o dziwo, nie zaszczycił jej spojrzeniem bazyliszka i nie odezwał się ani słowem. Ani do niej, ani do siedzącej naprzeciwko niej Ginny, która ewidentnie była już wkurzona.
No tak, przed przyjściem Hermiony, Ronald Weasley dał już popis tego, co sądził o  wychowankach Domu Węża.
-Niech zgadnę - powiedział z uśmiechem Harry. - Znowu Malfoy?
-Zgadłeś - burknęła kasztanowłosa. - Nie dość, że spalił mi rano sukienkę, kupił nową, to jeszcze nie pozwalał mi nic nieść, bo znalazł się heros! Ja go kiedyś ukatrupię, no!
Potter zaśmiał się pod nosem, a Ron prychnął. Natomiast rudowłosa szybko wtrąciła się do rozmowy.
-Mi Diabeł też kupił sukienkę, wiesz? - uśmiechnęła się. - I jakoś nie narzekam, że jej nie niosłam, Hermiono, spokojnie. To tylko Malfoy.
-Ginny, ale Zabini nie ZJARAŁ ci dosłownie żadnej innej kreacji, tylko dodatkowo ci kupił kolejną - jęknęła Gryfonka. - A ten mi moją i spalił, i kupił nową, bo to ja mu towarzyszę. Pan i władca od siedmiu boleści.

-Ale to świadczy o jego dobrym wychowaniu, Hermiono - powiedział rzeczowo Harry. - Nie pozwala ci nieść zakupów, bo cię szanuje i wie, że od tego jest mężczyzna, by pomóc swojej damie.
Wtedy kasztanowłosa nachmurzyła się jeszcze bardziej. Nalała sobie zupy do talerza i zaczęła powoli jeść.
-I ty go bronisz?! - powiedziała, robiąc przerwę w konsumowaniu posiłku. - Cholerna męska solidarność plemników! Aż powoli zaczynam żałować, że zgodziłam się iść z nim na ten bal.
Wtedy Ron tak jakby doznał olśnienia.
Poczerwieniał na twarzy aż po cebulki włosów, po czym spojrzał nienawistnie na dawną przyjaciółkę, za którą ją uważał do czasu, nim zaczęła zadawać się z tą złą trójcą Hogwartu.
-Idziesz na bal z Malfoyem?! - krzyknął tak głośno, że oczy wszystkich były zwrócone na nich. - Ty bratasz się z wrogiem, Hermiono! Tak jak kiedyś z Krumem!
Wtedy Gryfonka czuła napływające łzy do jej oczu. Nadal Ron był dla niej na swój sposób ważny… W końcu minęło tyle lat… które najwidoczniej nic dla niego nie znaczyły. Zachowywał się podle w stosunku do niej. A to tylko dlatego, że wybrała  innych, a nie Jego.
Ale cóż… Każdy jest kowalem swojego losu.
Wtedy ni stąd, ni zowąd dziewczyna poczuła męską dłoń na ramieniu.
-Idzie ze mną na bal, nie słyszałeś Weasley? - zakpił Malfoy. - Oj, ze słuchem gorzej. Niedobrze.
Zacmokał ustami i szepnął do ucha Hermiony.
-Nie próbuj protestować temu, co będę mówił, bo wtedy to on ci spokoju nie da.
Gryfonka skinęła głową i ze łzami w oczach podniosła na Niego wzrok. A w nim drgnęło. W jednej chwili chciał to rozegrać spokojnie i z żartem, ale gdy znów ujrzał łzy w jej oczach… zagotowało się w nim niemiłosiernie.
Jednak wtedy przypomniał sobie, jak bardzo Hermiona przeżywała sceny, gdy to on się bił. O nią.
To go uspokoiło.
Nachylił się nad stołem i dłońmi oparł się o blat.
-Weasley - zaczął blondyn. - Daj wreszcie spokój mojej dziewczynie. Tak, mojej - dodał, widząc minę rudzielca.
A Hermiona o mało nie zakrztusiła się pitym sokiem. Ale, zgodnie z jego poleceniem, nie protestowała.
-To, że żadna cię nie chce, to nie jest wina, Granger - ciągnął. - I daruj sobie szczeniackie zagrywki, bo ja myślę o niej poważnie, jak o kobiecie, a nie zabawce uczuciowej.
Rudzielec poczerwieniał jeszcze bardziej, a Draco, dumny z siebie i osiągniętego celu, wyprostował się i uśmiechnął się cię ciepło do Harry'ego, Ginny i Hermiony.
Na ostatniej personie skupił się nieco mocniej.
Złożył krótki pocałunek na jej czole.
-To strzałka, mała - powiedział łobuzersko i odszedł w kierunku swojego stołu, a na jego ostatnie słowa Gryfonka już nie zdołała zaprotestować.
Osiągnął zamierzony cel: Ron był naprawdę wkurzony.
A o to mu chodziło.

Hermiona na resztę dnia zaszyła się w dormitorium. W swoim łóżku. Pod kocem i z ciepłą herbatą, i dobrą lekturą. Nie widziała blondyna, co bardzo ją cieszyło, gdyż ostatnimi czasy bardzo zawrócił w jej życiu i dosłownie wywrócił je do góry nogami.


*
Cały tydzień zleciał bardzo szybko.
Nim uczniowie się obejrzeli, zbliżył się Bal. Była to już wczesna godzina, a Ginny od rana latała po dormitorium jak poparzona. Hermiona jednak nie była ogólnie pozytywnie do wszystkiego nastawiona.
W jej głowie cały czas pojawiał się Malfoy kupujący jej sukienkę. Jedyne, co musiała mu przyznać to, to że gust naprawdę miał świetny.
Hermiona, pokaż wreszcie kieckę! - powiedziała Ruda, nasuwając na siebie zieloną kreację. - Nie widziałam jej ani razu.
Nie widziałaś, bo trzyma ją Malfoy - mruknęła. - Zaraz ma ją przynieść.
Wtedy, jak na zawołanie, do pokoju zapukał chłopak i bez pozwolenia wparował z dwoma kartonami. Położył je na łóżku i spojrzał na Hermionę.
Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytała go Gryfonka.
Hmm, zastanawiam się, co zrobić z twoimi włosami. Z tą szczotą nie pójdziesz - oznajmił.
Chwycił za różdżkę.
O nie, nie, kawalerze - wstała gwałtownie i zabrała mu czarodziejski patyk. - Włosy wyprostuję i upnę, a ty od nich trzymaj się z daleka, Malfoy.
Ślizgon zaśmiał się, a dziewczynę przeszedł dreszcz.
Rudowłosa Gryfonka z kolei obserwowała zaciekawiona tę dwójkę i uśmiechała się pod nosem.
W porządku, ale jeśli nie zrobisz z nimi zaraz porządku, to ci pokażę piekiełko - pokazał jej zegarek. - Bal za dwie godziny, a ty w ogóle nie gotowa.
Trzeba dłużej było zwlekać z suknią - syknęła. - Zresztą, ty nie lepszy. Won! Goń się szykować.
Malfoy zniknął za drzwiami dormitorium w mgnieniu oka, gdy kasztanowłosa zaczęła od rzucania poduszkami i przeszła do cięższych przedmiotów.
Opadła zmęczona na łóżko i dopiero wtedy zaczęła się szykować. Gdy się ubrała, Ginny wychwalała jej sukienkę i buty, a potem ich wygląd na dziewczynie, a potem upięła Hermionie włosy w luźnego koka z podpiętym warkoczem na boku, a do ozdoby narzuciła na nią cienką czerwoną siateczkę z różą i spięła ją z włosami. 
-Na Godryka - powiedziała ruda, zasłaniając dłonią usta z podziwu. - Ty serio wyglądasz jak bogini.
-Nie przesadzaj.

*
Draco czekał, aż kasztanowłosa Gryfonka zejdzie po schodach. Spojrzał na zegarek.
Miała pięć minut, by pojawić się, a on powoli wychodził z siebie, gdy jej nie było. Spuścił głowę i spojrzał na swoje czarne pantofle, który aż błyszczały od nałożonej na nie czarnej pasty.
Wtedy usłyszał kroki. Stukot obcasów.
Podniósł głowę, a wtedy ujrzał ją...
-Granger... - wyszeptał pod nosem, nie mogąc oderwać od niej wzroku. - Wygląda tak pięknie.
Szła po schodach, a dłońmi podnosiła delikatnie sukienkę, by obcasami nie zahaczyć o krwisty materiał.
Usta miała pomalowane na czerwono, na oczach delikatne kreski i rzęsy pociągnięte tuszem.
Wyglądało nieziemsko.
-Draco? - zapytała nieśmiało. - Ziemia do Malfoya!
Wtedy on oprzytomniał. Miała wyglądać jak bogini...bo on tego chciał, a ona jednak wyglądała naprawdę ponad nią.
-Wyglądasz pięknie, Granger - nachylił się i szepnął jej do ucha.
Dłonią przejechał po jej policzku, a ją przeszedł dreszcz tak mocny, że aż ugięły się pod nią kolana. Spuściła lekko głowę, tak, by pokazać mu, jak bardzo jak jej się to podobało.
-Eh... wszędzie was szukamy - rozległ się nagle głos Ginny, a Hermiona i Draco odskoczyli od siebie.
-No, Smoku, nie wiedziałem, że ty taki szybki i romantyczny - zawtórował nagle Blaise.
Przyjaciel zgromił go wzrokiem.
-Przemilcz, Diable - syknął. - Przemilcz. Idziemy? - dodał, zwracając się do Hermiony.
Gryfonka skinęła głową, a Ślizgon zaoferował swoje ramię, które dziewczyna pochwyciła niepewnie. Przemierzyli krokiem korytarz, a za nimi szli zaaferowani balem Ginny i Blaise. Gdy tylko przekroczyli próg sali balowe,j jedyne okrzyki, jakie usłyszała kasztanowłosa, były bardzo miłe.
-To Hermiona Granger? Z Malfoyem?! - krzyczała jakaś dziewczyna. - Ta to ma szczęście. Wygląda przepięknie.
Gryfonka uśmiechnęła się nieśmiało.
-Ta szlama z moim Dracusiem? - do jej uszu dobiegł głos Pansy. Zignorowała go.
Nie da sobie popsuć humoru gadaniem jakiejś zołzy. Malfoy również usłyszał te słowa Ślizgonki i zagotował się w sobie, ale dał sobie spokój, nie chcąc robić afery.

-Nie przejmuj się, później w pokoju wspólnym to załatwię - powiedział szeptem, a dziewczyna skinęła. - Baw się razem ze mną. To ma być idealna noc.
-Będzie - odpowiedziała mu Hermiona. - Musi być.



CZYTASZ=KOMENTUJESZ♥
Przepraszam, że długo czekaliście, ale muszę przygotować się do dni szkoły, bo mam musztrę i wgl pokazy robię, a to pracochłonne i czasami do późna ćwiczę. 
Na weekend dodam pewnie nowy rozdział. 
Ocena dla was. :)
PS. Rozdział ZBETOWANY przez OBLIVIATE więc gorące brawa dla niej :D

5 komentarzy:

  1. Super, świetnie napisane Pozdrawiam ~A

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham,kocham,kocham to opowiadanie. Jest świetne i po prostu zajebiste... Weny życzę
    Pozdrawiam ~A

    OdpowiedzUsuń
  3. To był naprawdę świetny rozdział, liczę,że w następnym będzie szczegółowo napisane co robili na balu :)
    WEENY!
    Mercima

    OdpowiedzUsuń