Draco i Hermiona trzymając się za rękę jak na balu maturalnym wraz z gośćmi podążyli do dużej sali gdzie miało odbyć się weselne przyjęcie, które kończyło się wyjazdem pary młodej w podróż na miesiąc miodowy.
Piękny okres w życiu.
Niezapomniany.
Na sali od razu rozbrzmiała muzyka, która miała rozpocząć główną imprezę, a mianowicie pierwszy taniec narzeczeństwa. Był to walc wiedeński. (FILMIK PONIŻEJ JAK MIAŁO TO WYGLĄDAĆ)
Po pięknym tańcu, większość osób nagrywała dla wspomnień, drudzy jeszcze z innych powodów, a potem wszyscy klaskali urzeczeni. Musieli przyznać, że Draco i Hermiona mieli klasę. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, widać było że uczyli się układu tak długo by zatańczyć go bezbłędnie i z gracją - udało im się. Nawet lepiej niż przypuszczali.
-No, no Panie Malfoy - Hermiona zarzuciła blondynowi ręce na szyję. - Świetnie pan tańczy.
-Nie tak wspaniale jak Pani - uśmiechnął się łobuzersko, a w jego oku pojawił się błysk. - Ale staram się.
-To wspaniale.
Ruszyła kolejna piosenka, która okazała się nieco szybsza. Goście mogli już tańczyć ze sobą, ale wtedy stało się coś niespodziewanego. Pierwsze trzy osoby, którymi okazało się przyjaciółmi państwa młodych wymieniało tajemnicze spojrzenia i szeptali między sobą. Między innymi byli to bliżsi Malfoy'a - Blaise, Teodor i Harry i dołączyło kilku innych panów, których pani Malfoy nie rozpoznała.
Draco posadził Hermionę najbliższym krześle, ucałował jej dłoń i poprosił by siedziała grzecznie i poczekała. Odszedł do tyłu parę kroków i pomachał jej, a z gości wyłoniła się trójka przyjaciół Malfoy'a i zakryła Draco.
Hermiona zakryła dłońmi twarz.
Domyśliła się, że chłopak robi jej niespodziankę, ale zupełnie nie spodziewała się co on zaplanował.
Damska populacja zapiszczała i zaczęły zazdrościć Hermionie małżonka.
Musieli przyznać - poszczęściło się jej.
Panowie zaczęli tańczyć do jednej z szybszych piosenek. Z uniesionymi dłońmi obracali się i klaskali.
Nigdzie nie było widać Draco, ale w sumie przez chwilę nikt tego nie zauważył, gdy panowie tańczyli i odwracali całą uwagę gości.
Hermiona zakrywała dłońmi usta nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Chłopcy podparli się pod boki i zaczęli kręcić swoimi 'wdziękami' co wywoływało kolejne salwy śmiechu.
Kasztanowłosa siedziała na krześle bliska płaczu z tej radochy.
Po chwili panowie stanęli gęsiego, a dłonie założyli na klatce piersiowej.
Nagle rozeszli się. Pierwszy na lewo, drugi na prawo i tak na zmianę, aż odsłonili na końcu pana młodego, który na garnitur założył płaszcz jak na Dzikim Zachodzie, kapelusz a do tego nałożył czarne okulary przeciwsłoneczne.
Wyglądało to wręcz komicznie.
Hermiona zaczęła się śmiać. Nie dowierzała, że Draco było stać na coś takiego.
Blondyn podparł dłonie o boki i ruszył pewnym krokiem do przodu, stanął zarzucił ręce na klatce piersiowej, a do niego dołączyli panowie, którzy jak jeden mąż porozstawiali się po jego lewej prawej stronie przyjmując tą samą pozę.
Kolejne salwy śmiechu.
Draco zdjął okulary podał je kumplowi nie spuszczając wzroku z małżonki, a Hermiona uśmiechała się od ucha do ucha.
Zdjął kapelusz i rzucił go gdzieś do przodu, w bok, a potem dłonią przeczesał włosy.
Po chwili zaczął zdejmować z siebie płaszcz, Harry stając najbliżej przechwycił i odrzucił gdzieś w bok by nikomu nie przeszkadzał w części dalszej jakże cudownego planu.I z powrotem wrócili do pozy - ręce założone na klatce piersiowej niczym jacyś agenci FBI.
Hermiona próbowała zachować powagę jak Draco przyglądał jej się, ale gdy spoważniała i uniosła znów kąciki ust, Draco i panowie również zaczęli się uśmiechać.
Powaga tutaj nie miała miejsca.
Ruszyła kolejna piosenka szybsza, chłopcy zaczęli w swoich pozach kiwać głowami jak marionetki , potem odwrócili się przemierzyli parę kroków, zawrócili by wziąć rozbieg, Draco rzucił się na kolana a reszta zatrzymała się za nim i zaczęła dalej wywijać w rytm muzyki.
Nawet Hermiona bezgłośnie śpiewała bo znała nutę i była bardzo...rytmiczna.
Smok wstał i zaczął z przyjaciółmi tańczyć, nie spuszczając na chwilę żony z oczu. Potem włączyło się jakieś disco, a panowie ustawili się w dwóch rzędach, a na przodzie był nie kto inny haj blondyn.
-Miód, malina! - krzyknął ktoś z tłumu.
Chłopcy zaczęli się przesuwać w rytm, wywijając jak gówniarze na dyskotece, co było naprawdę komiczne i słodkie zarazem.
Piosenka się skończyła, panowie ustawili się w kółeczku jakby się naradzali i wyjmowali coś z kieszeni.
Odwrócili się i każdy miał na sobie parę przyciemnianych okularów.
Zaczęła się kolejna piosenka, angielska i taka szybka aczkolwiek luźniejsza. Panowie potańczyli, zatoczyli wężykiem kółko i każdy przybił piątkę pannie młodej.
Hermiona była blisko płaczu ze śmiechu.
Znów ustawili się gęsiego i na zmianę wymachiwali rękoma jak w jakimś tanim balecie by po chwili znów rozejść się po bokach.
Draco stał na końcu w tle leciała piosenka "Is a beautiful night, blondyn zmierzał wolnym krokiem do małżonki, a panowie sypali kwiatki, a gdy dotarł do niej i klęknął i wręczył jej białą różę,a ona popłakała się ze wzruszenia i przyjęła kwiat drugą dłonią ocierając delikatnie łzy.
Podał jej dłoń, chwyciła ją, wstała i tańczyli teraz razem, ona wtulała się w Niego jeszcze cicho szlochając i dziękując za tak wspaniały prezent.
Każdy z gości niemal się wzruszył pomysłowością pana młodego jak i reakcji panny młodej.
-Kocham Cię, wariacie - szepnęła.
On przybliżył swoje usta do jej warg i musnął je.
-Ja Ciebie też, zołzo - uśmiechnął się.
Goście zaklaskali i wkrótce sami włączyli się do tańca.
Wieczór mijał bardzo spokojnie.
Była pierwsza w nocy, gdy państwo młodzi postanowili udać się w podróż poślubną.
Wyszli na zewnątrz w towarzystwie rodziny, przyjaciół i gości, którzy wytrwali do końca imprezy.
-No Hermiono, rzucaj! - Ginny krzyknęła z tłumu wspierając się na Blaise'ie. - Wywróż która wyjdzie za mąż teraz!
Draco stanął przy białym samochodzie marki Mercedesa, a Hermiona stanęła do niego twarzą, a tyłem do reszty w dłoniach ściskając bukiecik lilii.
-Uwaga! - krzyknęła. - Będę rzucać!
Wszystkie panie jak jeden mąż rzuciły się w jedno miejsce by mieć szanse na złapanie bukietu.
Gdy kasztanowłosa rzuciła....każda z pań zaczęła podskakiwać, krzyczeć, wyciągać ręce....niektóre popychały siebie delikatnie by zyskać na czasie.
Ktoś złapał bukiet.
Hermiona odwróciła się chcąc zobaczyć tą 'szczęściarę'.
Osobą, która złapała kwiaty okazała się...Ginny.
Stała na końcu niewiele dalej od skupiska pań i nic nie robiła w kierunku by łapać kwiaty. Wiedziała, że z Blaise'm wezmą ślub ze względu na dziecko, które miało już za miesiąc się urodzić, ale nie przypuszczała że złapie bukiet przyjaciółki.
-Oczekuję zaproszenia - Hermiona pogroziła jej palcem. - Bo wtedy inaczej pogadamy, Ruda.
Ginny uśmiechnęła się.
Podeszła z Blaise'm i Teodorem do pary młodej i uściskała kasztanowłosą. Nott i Diabeł również przytulili do siebie dziewczynę, a z Malfoy'em wymienili uściski rąk by po chwili zamknąć się w niedźwiedzim uścisku.
Kolejny w kolejce do pożegnania młodych na miesiąc miodowy byli rodzice Draco. Lucjusz pogratulował im po raz kolejny i wymienili krótkie uściski natomiast Narcyza rzuciła się 'już synowej' w ramiona i wyściskała jakby widziała ją ostatni raz. Tak samo postąpiła z synem.
Młody Malfoy otworzył drzwi od auta i pozwolił by jego wybranka wsunęła się na miejsce z tyłu, a sam usiadł koło niej.
Otworzyli szyby i zaczęli machać, gdy samochód ruszył.
-Wynająłeś kierowcę? - szepnęła cicho gdy minęli już hotel, w którym robili wesele. - No chyba sobie żartujesz!
-Ale pomyśl o tym tylko - pocałował ją w nagie ramię, a potem przeniósł wargi na jej kark. - Nie muszę prowadzić, a my mamy dla siebie czas wolny nim dotrzemy na miejsce.
-Gdzie my w ogóle jedziemy?
-Nic ci nie powiem, będziemy to zobaczysz.
-Jesteśmy kilka godzin po ślubie, a ty chcesz mnie już zirytować!
-Ślizgońskie nawyki, kochanie. Wybacz.
-Nie próbuj na mnie sztuczek z maślanymi oczami! - rzuciła ostatecznie gdy Draco zrobił minę zbitego psa.
Nie sposób było się na niego gniewać jakkolwiek.
Przypomniała sobie słowa jak to nienawidziła tych gadów i że nigdy nie spojrzy na Malfoy'a inaczej niż powinna.
Ale serce nie sługa, czyż nie?
Zakochała się w nim bezgranicznie. Traciła przy nim wszelkie zmysły, był dla niej niczym jak narkotyk, a ona czuła się jak narkomanka na głodzie i mogłaby żywić się nim aż do utraty świadomości.
Tak bardzo go pragnęła.
Obiecali sobie wieczność - póki śmierć ich nie rozłączy.
Ale czy wieczność nie będzie za krótka przed nowym zagrożeniem?
Piękny okres w życiu.
Niezapomniany.
Na sali od razu rozbrzmiała muzyka, która miała rozpocząć główną imprezę, a mianowicie pierwszy taniec narzeczeństwa. Był to walc wiedeński. (FILMIK PONIŻEJ JAK MIAŁO TO WYGLĄDAĆ)
Po pięknym tańcu, większość osób nagrywała dla wspomnień, drudzy jeszcze z innych powodów, a potem wszyscy klaskali urzeczeni. Musieli przyznać, że Draco i Hermiona mieli klasę. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, widać było że uczyli się układu tak długo by zatańczyć go bezbłędnie i z gracją - udało im się. Nawet lepiej niż przypuszczali.
-No, no Panie Malfoy - Hermiona zarzuciła blondynowi ręce na szyję. - Świetnie pan tańczy.
-Nie tak wspaniale jak Pani - uśmiechnął się łobuzersko, a w jego oku pojawił się błysk. - Ale staram się.
-To wspaniale.
Ruszyła kolejna piosenka, która okazała się nieco szybsza. Goście mogli już tańczyć ze sobą, ale wtedy stało się coś niespodziewanego. Pierwsze trzy osoby, którymi okazało się przyjaciółmi państwa młodych wymieniało tajemnicze spojrzenia i szeptali między sobą. Między innymi byli to bliżsi Malfoy'a - Blaise, Teodor i Harry i dołączyło kilku innych panów, których pani Malfoy nie rozpoznała.
Draco posadził Hermionę najbliższym krześle, ucałował jej dłoń i poprosił by siedziała grzecznie i poczekała. Odszedł do tyłu parę kroków i pomachał jej, a z gości wyłoniła się trójka przyjaciół Malfoy'a i zakryła Draco.
Hermiona zakryła dłońmi twarz.
Domyśliła się, że chłopak robi jej niespodziankę, ale zupełnie nie spodziewała się co on zaplanował.
Damska populacja zapiszczała i zaczęły zazdrościć Hermionie małżonka.
Musieli przyznać - poszczęściło się jej.
Panowie zaczęli tańczyć do jednej z szybszych piosenek. Z uniesionymi dłońmi obracali się i klaskali.
Nigdzie nie było widać Draco, ale w sumie przez chwilę nikt tego nie zauważył, gdy panowie tańczyli i odwracali całą uwagę gości.
Hermiona zakrywała dłońmi usta nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Chłopcy podparli się pod boki i zaczęli kręcić swoimi 'wdziękami' co wywoływało kolejne salwy śmiechu.
Kasztanowłosa siedziała na krześle bliska płaczu z tej radochy.
Po chwili panowie stanęli gęsiego, a dłonie założyli na klatce piersiowej.
Nagle rozeszli się. Pierwszy na lewo, drugi na prawo i tak na zmianę, aż odsłonili na końcu pana młodego, który na garnitur założył płaszcz jak na Dzikim Zachodzie, kapelusz a do tego nałożył czarne okulary przeciwsłoneczne.
Wyglądało to wręcz komicznie.
Hermiona zaczęła się śmiać. Nie dowierzała, że Draco było stać na coś takiego.
Blondyn podparł dłonie o boki i ruszył pewnym krokiem do przodu, stanął zarzucił ręce na klatce piersiowej, a do niego dołączyli panowie, którzy jak jeden mąż porozstawiali się po jego lewej prawej stronie przyjmując tą samą pozę.
Kolejne salwy śmiechu.
Draco zdjął okulary podał je kumplowi nie spuszczając wzroku z małżonki, a Hermiona uśmiechała się od ucha do ucha.
Zdjął kapelusz i rzucił go gdzieś do przodu, w bok, a potem dłonią przeczesał włosy.
Po chwili zaczął zdejmować z siebie płaszcz, Harry stając najbliżej przechwycił i odrzucił gdzieś w bok by nikomu nie przeszkadzał w części dalszej jakże cudownego planu.I z powrotem wrócili do pozy - ręce założone na klatce piersiowej niczym jacyś agenci FBI.
Hermiona próbowała zachować powagę jak Draco przyglądał jej się, ale gdy spoważniała i uniosła znów kąciki ust, Draco i panowie również zaczęli się uśmiechać.
Powaga tutaj nie miała miejsca.
Ruszyła kolejna piosenka szybsza, chłopcy zaczęli w swoich pozach kiwać głowami jak marionetki , potem odwrócili się przemierzyli parę kroków, zawrócili by wziąć rozbieg, Draco rzucił się na kolana a reszta zatrzymała się za nim i zaczęła dalej wywijać w rytm muzyki.
Nawet Hermiona bezgłośnie śpiewała bo znała nutę i była bardzo...rytmiczna.
Smok wstał i zaczął z przyjaciółmi tańczyć, nie spuszczając na chwilę żony z oczu. Potem włączyło się jakieś disco, a panowie ustawili się w dwóch rzędach, a na przodzie był nie kto inny haj blondyn.
-Miód, malina! - krzyknął ktoś z tłumu.
Chłopcy zaczęli się przesuwać w rytm, wywijając jak gówniarze na dyskotece, co było naprawdę komiczne i słodkie zarazem.
Piosenka się skończyła, panowie ustawili się w kółeczku jakby się naradzali i wyjmowali coś z kieszeni.
Odwrócili się i każdy miał na sobie parę przyciemnianych okularów.
Zaczęła się kolejna piosenka, angielska i taka szybka aczkolwiek luźniejsza. Panowie potańczyli, zatoczyli wężykiem kółko i każdy przybił piątkę pannie młodej.
Hermiona była blisko płaczu ze śmiechu.
Znów ustawili się gęsiego i na zmianę wymachiwali rękoma jak w jakimś tanim balecie by po chwili znów rozejść się po bokach.
Draco stał na końcu w tle leciała piosenka "Is a beautiful night, blondyn zmierzał wolnym krokiem do małżonki, a panowie sypali kwiatki, a gdy dotarł do niej i klęknął i wręczył jej białą różę,a ona popłakała się ze wzruszenia i przyjęła kwiat drugą dłonią ocierając delikatnie łzy.
Podał jej dłoń, chwyciła ją, wstała i tańczyli teraz razem, ona wtulała się w Niego jeszcze cicho szlochając i dziękując za tak wspaniały prezent.
Każdy z gości niemal się wzruszył pomysłowością pana młodego jak i reakcji panny młodej.
-Kocham Cię, wariacie - szepnęła.
On przybliżył swoje usta do jej warg i musnął je.
-Ja Ciebie też, zołzo - uśmiechnął się.
Goście zaklaskali i wkrótce sami włączyli się do tańca.
Wieczór mijał bardzo spokojnie.
Była pierwsza w nocy, gdy państwo młodzi postanowili udać się w podróż poślubną.
Wyszli na zewnątrz w towarzystwie rodziny, przyjaciół i gości, którzy wytrwali do końca imprezy.
-No Hermiono, rzucaj! - Ginny krzyknęła z tłumu wspierając się na Blaise'ie. - Wywróż która wyjdzie za mąż teraz!
Draco stanął przy białym samochodzie marki Mercedesa, a Hermiona stanęła do niego twarzą, a tyłem do reszty w dłoniach ściskając bukiecik lilii.
-Uwaga! - krzyknęła. - Będę rzucać!
Wszystkie panie jak jeden mąż rzuciły się w jedno miejsce by mieć szanse na złapanie bukietu.
Gdy kasztanowłosa rzuciła....każda z pań zaczęła podskakiwać, krzyczeć, wyciągać ręce....niektóre popychały siebie delikatnie by zyskać na czasie.
Ktoś złapał bukiet.
Hermiona odwróciła się chcąc zobaczyć tą 'szczęściarę'.
Osobą, która złapała kwiaty okazała się...Ginny.
Stała na końcu niewiele dalej od skupiska pań i nic nie robiła w kierunku by łapać kwiaty. Wiedziała, że z Blaise'm wezmą ślub ze względu na dziecko, które miało już za miesiąc się urodzić, ale nie przypuszczała że złapie bukiet przyjaciółki.
-Oczekuję zaproszenia - Hermiona pogroziła jej palcem. - Bo wtedy inaczej pogadamy, Ruda.
Ginny uśmiechnęła się.
Podeszła z Blaise'm i Teodorem do pary młodej i uściskała kasztanowłosą. Nott i Diabeł również przytulili do siebie dziewczynę, a z Malfoy'em wymienili uściski rąk by po chwili zamknąć się w niedźwiedzim uścisku.
Kolejny w kolejce do pożegnania młodych na miesiąc miodowy byli rodzice Draco. Lucjusz pogratulował im po raz kolejny i wymienili krótkie uściski natomiast Narcyza rzuciła się 'już synowej' w ramiona i wyściskała jakby widziała ją ostatni raz. Tak samo postąpiła z synem.
Młody Malfoy otworzył drzwi od auta i pozwolił by jego wybranka wsunęła się na miejsce z tyłu, a sam usiadł koło niej.
Otworzyli szyby i zaczęli machać, gdy samochód ruszył.
-Wynająłeś kierowcę? - szepnęła cicho gdy minęli już hotel, w którym robili wesele. - No chyba sobie żartujesz!
-Ale pomyśl o tym tylko - pocałował ją w nagie ramię, a potem przeniósł wargi na jej kark. - Nie muszę prowadzić, a my mamy dla siebie czas wolny nim dotrzemy na miejsce.
-Gdzie my w ogóle jedziemy?
-Nic ci nie powiem, będziemy to zobaczysz.
-Jesteśmy kilka godzin po ślubie, a ty chcesz mnie już zirytować!
-Ślizgońskie nawyki, kochanie. Wybacz.
-Nie próbuj na mnie sztuczek z maślanymi oczami! - rzuciła ostatecznie gdy Draco zrobił minę zbitego psa.
Nie sposób było się na niego gniewać jakkolwiek.
Przypomniała sobie słowa jak to nienawidziła tych gadów i że nigdy nie spojrzy na Malfoy'a inaczej niż powinna.
Ale serce nie sługa, czyż nie?
Zakochała się w nim bezgranicznie. Traciła przy nim wszelkie zmysły, był dla niej niczym jak narkotyk, a ona czuła się jak narkomanka na głodzie i mogłaby żywić się nim aż do utraty świadomości.
Tak bardzo go pragnęła.
Obiecali sobie wieczność - póki śmierć ich nie rozłączy.
Ale czy wieczność nie będzie za krótka przed nowym zagrożeniem?
CZYTASZ = KOMENTARZ
Tak więc o to kończymy część drugą.
A zaczniemy wstęp do trzeciej i ostatniej części opowiadania.
Im bliżej końca tym serce mi pęka.
Bo jednak przywiązałam się.
Dedyk dla Gwiazdeczki i Eweliny.
Za motywacje! :)