sobota, 28 stycznia 2017

42. Zakład o miłość

-O mnie..? - kasztanowłosą zmurowało.
Wpatrywała się w blondyna, jej faceta, jej narzeczonego...jak w obcą osobę. W tej chwili. Wykorzystał Felix Felicis by ją zdobyć? Po co?
W jej głowie panował totalny zamęt, nie potrafiła wydusić z siebie słowa.
Malfoy widząc reakcję Gryfonki od razu przestał się głupio uśmiechać i spoważniał. Zastanawiał się, co ona musiała sobie pomyśleć, że jej wyraz twarzy wyrażał tak wiele negatywnych emocji; złość, żal, smutek, rozpacz,rozczarowanie?
-Hermiona.. - zaczął i dłonią pomasował swój kark. - Nie, to nie jest tak jak myślisz.
-Nie? A jak jest, Draco? - rzuciła smutno? - To był zakład? Zakład o miłość? Że dzięki eliksirowi zdobędziesz mnie, a potem pochwalisz się kumplom?
-Granger, nie, nie to nie tak. Nie było żadnego zakładu, rozumiesz? Żadnego! Wykorzystałem płynne szczęście po to, że nawet jeśli byłem zadufanym w sobie dupkiem i arystokratą, który ci uprzykrzał życie to z drugiej strony - cholernie mi się podobałaś. Nie tylko z wyglądu, bo naprawdę jesteś pociągająca, ale też z charakteru i twojej wiedzy jaką posiadasz.
Hermiona nic nie odpowiedziała, tylko słuchała dalej potoku słów ślizgona. To co mówił było dla niej jak poezja. Pociągała go? Od długiego czasu? Myślał, że jej nie zdobędzie bez pomocy szczęścia? Najwidoczniej.
-Powtarzam to nie był żaden zakład o miłość. A tym bardziej o twoją. Naprawdę się zakochałem, kocham teraz. Dziś Kocham Cię bardziej niż kiedykolwiek.Jutro będę Cię kochał jeszcze bardziej. Potrzebuję Cię najbardziej na świecie, pragnę Cię najbardziej na świecie. I mimo to że mamy te dziewiętnaście lat to, gdy widzę Ciebie i jestem przy Tobie czuję się jak zakochany gówniarz za każdym razem. - wyrzucił to z siebie jednym tchem i odetchnął głęboko.
Dłonie mu się trzęsły, a oddech był nierówny. W końcu wyjawił jej swoje prawdziwe uczucia, swój dawno skrywany sekret, który targał nim codziennie.
Kasztanowłosa przełknęła ślinę.
-Draco...ja...- zająknęła się. - Nie wiem co powiedzieć.
-Najlepiej to prawdę, lwico.
-Może nie postrzegałam się podczas wczesnej edukacji jako cud, ale zawsze kręciło się wokół Ciebie tyle dziewczyn..Piękniejszych, zgrabniejszych i ja po prostu trzymałam się wersji, że nawet jeśli byłabym ślizgonką to i tak nie miałabym szans. No proszę Cię, Draco Malfoy jako bóg Hogwartu miałby zwrócić uwagę na szarą Gryfonkę? Daj spokój, to było nierealne.
Draco uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową.
-Może i byłoby nierealne, ale po śmierci Czarnego Pana...wszystko się zmieniło. Nawet mój ojciec, który nienawidził każdego - zaczął nawijać na palec kosmyk jej włosów i się nachylił bliżej jej. - Ale teraz... jestem ja i ty, taka para numer jeden. Kocham Cię, ty kochasz mnie, bierzemy ślub...Niczym własna bajka.
-Tak, nasza bajka - powtórzyła.



***
Lekcje dosyć szybko minęły, co po raz pierwszy ucieszyło Gryfonkę. Po dzisiejszej lekcji eliksirów i rozmowy jaką odbyła z Dracon'em miała w głowie totalny mętlik, a emocje jakich doświadczyła nie pozwalały jej dodatkowo racjonalnie myśleć.
Trzymając ślizgona za rękę zmierzali do Wielkiej Sali na obiad. Wiele dziewczyn rzucało nienawistne spojrzenia na parę, gdyż zazdrościły Gryfonce, że ma Malfoy'a tylko dla siebie. Że usidliła go na dobre, skoro postanowili wziąć ślub i mieli przed sobą ciekawą przyszłość.

Przy wejściu spotkali Teodora, Blaise'a i Ginny, którzy ewidentnie czekali na nich. Diabeł i Ruda byli szczęśliwą parą, a Nott był sam, wcześniej kombinował z Luną, ale ona wybrała innego - Nevilla Longbottoma. Prefekt Slytherinu dzielnie to zniósł, bo oprócz pocałunku z Krukonką nic innego ich nie łączyło, ale jednak...chłopakowi doskwierała samotność.

Draco musnął policzek Hermiony i z Blaise'm i Teo poszli do stołu Slytherinu, a Hermiona z Ginny siadły na swoim miejscu naprzeciwko Rona i Harry'ego. Potter był wyraźnie ucieszony obecnością przyjaciółek, ale brat rudej niekoniecznie.
Wciąż nie mógł sobie wybaczyć tego, że Gryfonka zostawiła go dla Malfoy'a. Doprowadziła do tego chorobliwa zazdrość, tęsknota za szkolną miłość Lavender i częste kłótnie, które on sam prowokował.
O dziwo, Ron nie zaczynał dziś żądnej afery i nie robił przedstawienia. Zjadł szybko w ciszy i nie czekając na przyjaciela udał się do dormitorium, Harry wzruszył ramionami i nie wiedział czemu rudzielec jest dziś tak spokojny, Hermionie było to na rękę, przyzwyczaiła się, że Ron potrafi robić sceny, a Ginny przywykła do tego, że jej brat to skończony idiota.



Po obiedzie Hermiona z Ginny poszły do swojego pokoju, a ślizgoni tłumaczyli się, że muszą coś załatwić. Było to dosyć dziwne, gdyż wcześniej nikt z całej trójki nie uprzedził ich. Jednak wzruszyły ramionami i postanowiły im zaufać.
Kasztanowłosa rzuciła się na łóżko i przycisnęła ją do siebie, Ginny usiadła na łóżku na przeciwko,a panna Granger opowiedziała przyjaciółce o jakże emocjonującej rozmowie na eliksirach, gdyż wcześniej nie miała jak. A rozmawianie o chłopaku w jego obecności byłoby bardzo dziwne i krępujące. Wykorzystała ten czas wolny, gdy były sam na sam, by szczerze porozmawiać.
Brakowało jej tego.

***

Draco, Blaise i Teodor siedzieli we własnym dormitorium, każdy na swoim łóżku, Salazar który wrócił ze spaceru z skrzatką od razu podbiegł do miski napić się wody, a potem wszamać trochę karmy, na koniec wskoczył blondynowi na łóżko i domagał się psich pieszczot.
-Więc, Zabini - zaczął Teodor. - Co było jakże pilnego, że siedzimy jak w kółku wzajemnej adoracji?
Diabeł zgromił go wzrokiem, a Malfoy uśmiechnął się. Jego kumple mieli naprawdę świetne wyczucie odnośnie żartów.
-No bo jak wiecie ja i Gin, jesteśmy razem - rzucił. - Bo wiecie?
-Nie no kurwa żyjemy na innej planecie, Sherlocku. Codziennie was widzimy i wiemy, wszystko od A do Z, kumasz bazę? - żachnął się Nott. - Ale chuj z tym, co dalej?
-No i ja..chcę się jej oświadczyć. Jestem tego pewny - wydusił z siebie.
Teodor pierwsze co zrobił zaczął się krztusić sokiem, a Malfoy nie spodziewający się takiego obrotu spraw zaczął się śmiać do rozpuku i spadł z łóżka, waląc pięścią o podłogę.
-Ha ha ha, zabawne Smoku, doprawdy kurwa śmieszne! - warknął Diabeł. - Ja mówię śmiertelnie poważnie!
Nott opanował atak kaszlu i chciał opanować blond przyjaciela leżącego na podłodze i niemal płaczącego ze śmiechu, ale widząc Jego stan sam nie mógł przestać się śmiać. Nawet Jego przerosła ta sytuacja.
-Ale... - ogarnął się Teodor. - Jesteś pewny, Diable? Bo wiesz... Malfoy to inna bajka, Granger to sprytna istota i zdziwiłbym się jakby ten delikwent jej nie uległ - wskazał na Malfoy'a. - Poza tym wtedy przejebaliśmy sprawę i to było też w pewnym sensie zobowiązanie jak i Jego marzenie. A ty masz całe życie przed sobą, chłopie!
-No tak, ale.. - urwał w połowie zdania, gdyż Nott przeszkodził mu w wypowiedzi.
-Ale co? Chcesz do końca tkwić uwiązany? Chcesz iść na tysiące przygód z jedną kobietą? Nie mówię, że nie pasujecie do siebie, wręcz przeciwnie idealnie się dobraliście zwłaszcza, że umie Cię ogarnąć, ale martwię się o to, że przy większej aferze was to przerośnie.
-Nott do kurwy nędzy, będziemy mieli dziecko! - ryknął.
Wtedy chłopak się przymknął, Malfoy wstał z ziemi, po śmiechu nie było śladu, a za to zachował teraz śmiertelną powagę.
W dormitorium zapadła cisza.
Tak głucha.
Zwiastująca nowe przeżycia...


***

-Co powiedziałaś? - zapytała niedowierzająco Hermiona. - Jesteś w ciąży? Oh, Gin...
Ruda nie była jednak przygnębiona tym faktem.
Wiedziała, że da radę.
-Jestem już na ostatnim roku, Herm. Blaise też. Mama mi pomoże, on zapowiedział, że mnie nie zostawi i będzie je wychowywał...owszem nie spodziewałam się tego tak szybko, ale mimo wszystko...to będzie nasze dziecko. I z góry chcę byś została chrzestną.
-Który tydzień? - zapytała kasztanowłosa.
-Siódmy - powiedziała i dotknęła dłonią płaskiego jeszcze brzucha. -Jeszcze siedem miesięcy przed nami.
-Czyli na moim ślubie, nie pijesz, nie ma wieczoru panieńskiego i będziesz w zaawansowanej ciąży - wyliczyła. - No trudno, napije się najwyżej z Luną albo naszą dawną mugolską przyjaciółeczką Candi.
-Damy radę, Herm - uśmiechnęła się ciepło Ruda. - Po raz pierwszy mamy prawdziwe związki, gdzie mężczyźni nas pragną i pożądają. Lepiej być chyba nie może.
-Będzie lepiej jak kiedyś Malfoy sobie wpadnie na pomysł przedłużenia rodu, a jak stworzy swoją małą, wredną, ślizgońską kopię to go wypatroszę, dosłownie! Nie zniosłabym chyba takich dwóch pod jednym dachem. Jeden duży i upierdliwy, stawiający na swoim, a drugi mały, słodki, który będzie rósł jak ojciec. No zajebista poezja - jęknęła Hermiona.
-Ujarzmiłaś tego wredniejszego to i z drugim dasz radę.
Ginny siadła obok przyjaciółki i przytuliła ją.
Wiedziały teraz obie jak doskonale się rozumieją i że to przyjaźń na zawsze.



CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jej pod poprzednim rozdziałem były od was 3 komentarze w tym jeden mój, ale...
To był dowód, że mimo długiej przerwy nadal zaglądacie tutaj i czekacie na dalsze wątki trylogii.
To dało mi ogromną motywację by rozdział 42 ukazał się dzisiaj! <3 
Przypuszczam, że następny ukaże się na dniach, ale im więcej komentarzy tym więcej weny.
DZIĘKUJĘ <3

5 komentarzy:

  1. Muszę Ci powiedzieć, zaskoczyłaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeziu jak ja czekałam na następny rozdział i było warto bo jak zwykle zajebiście i czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mile jestem zaskoczona :) Wchodzę se a tu nowy rozdział. Tak się cieszę, że w końcu się pojawił. Czytałam z zapartym tchem i ucieszyłam się jak dziecko kiedy Blaise powiedział dla chłopaków o dziecku. Zachowanie Dracona było bez cenne, a później ta cisza. Śmiałam się jak głupia. Naprawdę, świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział przeczytałam jednym tchem ^^
    W pewnym momencie wystraszyłam się, że Draco i Hermiona się rozstaną...
    Nie spodziewałam się, że Diabeł i Ginny będą mieć dziecko.
    Czekam na kolejny i weny :)
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń