wtorek, 12 stycznia 2016

Rozdział 5

Hermiona spędziła resztę dnia w dormitorium dziewczyn. Miała pokój tylko Ginny, co bardzo ją ucieszyło, gdy w końcu miała idealną okazję porozmawiać z rudą.
Gdy tylko Gryfonka opadła na łóżko, Panna Granger nie owijała w bawełnę.
-Ginny o co chodzi z Harry'm? Nie chciałam rozmawiać przy nich...
Zaczęła kasztanowłosa. Ruda podniosła na nią wzrok, zastanawiając się nad odpowiedzią dla przyjaciółki.
-Cho wysłała do niego sowę. Nie był to normalny list tylko jakiś misiu. i takie tam...Niech się kurwa tym misiem udławi! Pieprzony chinol.
Warknęła Ruda rzucając poduszką o ścianę. prychnęła i usiadła na łóżku po turecku.
Hermiona już znała przyczynę złości rudej, ale nie rozumiała jeszcze jednej rzeczy.
-A o co chodzi z Zabini'm? Przecież nie znosisz ślizgonów, a teraz?
Zapytała podchwytliwie Gryfonka, a Weasley'ówna spojrzała nieco wystraszona na przyjaciółkę nie wiedząc co jej powiedzieć. Prawdę? Kłamstwo? Wybrała pierwszą opcję. Wołała jej wyznać prawdę.
-Nie wiem jak to ująć, no ale spodobał mi się on. Jest przystojny i w ogóle ten uśmiech. Ale ignorowałam go ze względu na to, że to ślizgon. Ale to wszystko jednak jest silniejsze.
Mruknęła i spuściła głowę wpatrując się w podłogę.
Hermiona spojrzała na rudą ze współczuciem. Bo co ona mogła jej doradzić?Nie miała bladego pojęcia o tym, że Ginny potajemnie podkochiwała się w czarnowłosym ślizgonie. Odetchnęła głęboko i badawczo spojrzała na pannę Weasley.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś? Przecież bym ci pomogła...
Zaczęła niepewnie, a w oczach rudej rozbłysnął niebezpieczny błysk i te iskierki szczęścia.
-Serio? Ale ty nie znosisz ślizgonów!
-Fakt, nie znoszę. Ale nie znoszę Malfoy'a, a nie Zabini'ego. To różnica.
Powiedziała hardo kasztanowłosa, a ruda spojrzała na nią jak na kosmitkę. Jednak uwierzyła w jej słowa.
I na tym zakończyły temat.


*

Blaise czujnie obserwował psa, który krążył po pokoju. Draco spał, a on nie ufał zwierzęciu. Doberman okrążył pokój, a Diabeł nie spuszczał go ani na chwilę z oka. Gdy czworonóg zjadł trochę karmy i napił się wody oraz ułożył się w kojcu i zasnął wtedy dopiero Zabini mógł spokojnie się położyć spać nie bojąc się, że owa bestia mu coś zrobi.
Ostatnie co widział to jak Teo jeszcze leżał w łóżku i czytał jakąś książkę, przy której przysnął.
-Musiała być zajebista lektura, kiedy on śpi.
Mruknął i zasnął.

Następnego ranka Teo i Blaise wstali dość wcześnie, gdyż dzisiaj był pierwszy dzień zajęć. Gdy Nott udał się ogarnąć do łazienki, czarnoskóry spakował się i spojrzał na cicho pochrapującego blondyna.
-Smoczku wstawaj!
Ryknął mu prawie nad uchem. Chłopak tylko przewrócił się na drugi bok i poprawił kołdrę, oznajmiając, że idzie dalej spać.
-Wstawaj, bo się doigrasz.
-Pierdol się, idę spać.
Warknął i nasunął sobie kołdrę aż po czubek nosa. Blaise zarzucił ręce pod boki i pomachał głową. Chwycił za różdżkę i wypowiedział zaklęcie "Aquamenti". Z końca patyka wypłynął strumień wody prosto na blondyna. Ten od razu zerwał się na równe nogi, odrzucając kołdrę na bok. Spojrzał na przyjaciela z żądzą mordu.
-Lepiej zacznij spierdalać, bo zabiję.
Warknął groźnie, a Blaise tylko blado uśmiechnął się i odwrócił w stronę łazienki.
-Nott! On chce mnie zabić!
Krzyknął ze zgrozą, a potem przypomniał sobie o psie. Doberman wpatrywał się w niego. Zabini przełknął ślinę i zgodnie za radą blondyna zaczął uciekać.
-Salazar, postrasz Blaise'a.
Rozkazał dla psa Draco. A czworonóg posłusznie poleciał za czarnoskórym do pokoju wspólnego Slytherinu i szczeknął. Diabeł krzyknął wystraszony.
-Won,Malfoy zabieraj go! Kurwa zabierz go no!
Krzyczał zrozpaczony, a potem było tylko trzaśnięcie drzwiami. Blaise wyszedł z lochów.
Draco zaczął się panicznie śmiać, a jego śmiech odbijał się echem po pokoju. Salazar przybiegł do właściciela zadowolony. Blondyn pogłaskał go i w nagrodę dał mu jedno psie ciasteczko. Gdy Teodor wyszedł z łazienki, Draco opowiedział jak Diabeł szybko opuścił pomieszczenie, a czarnowłosy ślizgon wybuchnął tym samym śmiechem co przyjaciel, a Malfoy po raz drugi nie mógł się opanować.  Wziął szatę Slytherinu i pomaszerował z nią do łazienki i ogarnął się. Zostawił Salazara z nową dawką karmy i wody. Zawołał skrzata, któremu kazał wyprowadzić dobermana i zająć się nim podczas jego nieobecności.
Wtedy dopiero wraz z kumplem opuścili lochy i udali się na śniadanie. Przy stole siedział już Blaise i ewidentnie nie miał dobrego humoru.
-Przeklęty pies. Więcej cię nie budzę, bo cierpię na tym psychicznie Smoku.
Mruknął.
Smok wyszczerzył zęby w uśmiechu do Blaise'a. A potem zobaczył wchodzącą do sali Granger i Weasley. Zamiast szaty miała szarą spódniczkę, białą koszulę na krótki rękaw,szary sweterek i krawacik z barwami Gryffindoru, a do tego długie czerwone cienkie skarpetki i buty sięgające jej za łydki. Musiał przyznać, że wyglądała pociągająco jak na Grangeer,którą niegdyś zapamiętał jaką największą kujonkę,która zawsze chowała swoje ciało pod spódniczkami i grubymi swetrami.
Wojna zmieniła ją.
Ona sama zmieniła siebie.


*

Hermiona wraz z Ginny pewnym krokiem wkroczyły do Wielkiej Sali zmierzając do stołu dla Gryfonów.
Poczuła na sobie przeszywające spojrzenie Malfoy'a, a gdy spojrzała w tamtym kierunku ich spojrzenia zetknęły się. Nim odwróciła się z powrotem zauważyła, że Blaise również patrzy w tym samym kierunku co blondyn lecz jego spojrzenie dokładnie padało na rudowłosą Gryfonkę.
Zrobiły jeszcze kilka kroków i siadły przy stole, a na przeciwko Harry i Ron, a obok nich Seamus,który został Prefektem.
Zawzięcie Wybraniec i Rudy toczyli jakąś rozmowę, która szybko ucichła, gdy dwie Gryfonki usiadły.
-Hej dziewczyny co tak późno?
Odezwał się pierwszy Harry. Ruda spojrzała znacząco na Hermionę. Ta tylko uśmiechnęła się szeroko.
-Bo panna Granger włosy musiała prostować, a chwilkę zaspałyśmy.
Rzuciła Ginny i uśmiechnęła się słodko. A potem odwróciła się w stronę stołu Slytherinu spoglądając na Blaise'a. Ale szybko wróciła wzrokiem do Gryfonów,gdy zauważyła, że i Diabeł i Malfoy spoglądają w tą stronę co ona.
-Malfoy się na Ciebie gapi.
Szepnęła do ucha kasztanowłosej Gryfonki. Hermiona zrobiła wielkie oczy na rudą, a usta utworzyły się w literkę "o"
-No nie gadaj...
Mruknęła niechętnie.
-Powaga. Pożera Cię wzrokiem, tak jak mnie Zabini.
Powiedziała, a wtedy Hermiona poznała już po rudej, że mówi śmiertelnie poważnie, a ona tylko pomachała głową i odetchnęła głęboko.
-No to zapowiada się ciekawa lekcja eliskirów, ze Ślizgonami.
Stwierdziła Hermiona, a Harry i Ron popatrzyli ciekawie na przyjaciółki i wzruszyli tylko ramionami. BO w sumie jedynie co mogli zrobić to ewentualnie obronić je, ale nie mogli im niczego zabronić jak na przykład rozmawiania z nimi czy cokolwiek innego.
Wtedy wstały i udały się w stronę lochów, gdzie miała właśnie odbyć się pierwsza lekcja. Czyli eliksiry ze Slughornem.


CZYTASZ=KOMENTUJESZ!♥
Obowiązkowo!
A rozdział moim zdaniem fajny,przyjemnie się go pisało, ale niestety krótki. 
Mam dużo popraw no i muszę poprawić parę rzeczy, bo nie zamierzam rok kwitnąć w LO XD
Następny obiecuje będzie dłuższy.☻

5 komentarzy:

  1. Zabini uciekający przed psem Dracona 😂 Jest super ~A

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjemnie czytało się ten rozdział, ale szkoda, że taki krótki. Czekam na następny. Jestem chora więc będę miała co czytać xD
    Pozdrawiam :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe Draco nie mógł napatrzeć się na Gryfonkę... Nieźle!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twój humor😂💪
    Ten pies i Zabini, nie no jest moc xD
    Czekam na następny 😊
    fremione-naszagwiazdaniezgsnie.blogpost.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny zajebisty rozdział :D <3

    OdpowiedzUsuń