-Granger, nie prowokuj mnie.
Podsumował i uśmiechnął się blado. Dziewczyna ewidentnie dążyła do tego, by sprawdzić czy Malfoy rzeczywiście jest tak dobry w łóżku jak rozpowiadały jego poprzedniczki. Jednak on miał jakieś opory. Nie chciał tego? A może z nią było coś nie tak?
Postanowiła przejąć inicjatywę.
Leżąc zmusiła swoje kruche ciało do pozycji siedziącej, by po chwili opierać je na kolanach, a stopami dotyykając pośladków. Przysunęła się do niego bliżej, gdy ich twarze dzieliło centrymetry, a oddechy mieszały się, gdy wzajemnie przeszywali się wzrokiem.
Musnęła powoli i pożądliwie jego wargi, a język wsunął się, gdy on tylko odebrał tak gestną pieszczotę. Języki zaczęły ze sobą współgrać, odgrywając pełny namiętności taniec. Jej dłonie owinęly się wokół karku ślizgona i zaczęły przesuwać się w dół po twarzy i znów po karku./ Ostatnim celem były smukłe palce wplątane w blond czuprynę i ciche jęki rozkoszy.
-Chcę tego...Malfoy - powiedziała uwodzicielsko między pocałunkami.
-Ja też, Granger. Ja też - odparł, a ona oderwała się.
Spojrzała na niego czekoladowymi oczami pytająco, jakby szukała w jego twarzy wielu odpowiedzi na pytania, których nie znała.
-Więc czemu nie? - bąknęła. - Widzę, że masz jakis opór...do mnie.
Wtedy to on spojrzał na nią. Jego oczy mówiły jedno:" Czy ty, kobieto zwariowałaś?" Wyprostował się i usmiechhnął się pod nosem.
-W porządku - odparł, a w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk. - Ale potem nie narzekaj na ból wszystkiego.
poslala mu pytajce spojrzenie, nie do końca wiedząc, co ślizgon ma na myśli. Chwycił ją za kostki i pociągnął w swoją stronę, a ona leżała już w zielonej, jedwabnej pościeli z kolorami zlota. Zaśmiała się, a on ściągnął z siebie koszulę i rzucił na pobliski fotel.
Znowu tajemniczy błysk w jego oczach zagościł.
Dłońmi podpierał się na jej ciałem i całował począwszy od ust a kończywszy na dekolcie, który nadal pozostawał ukryty częsciowo pod bluzką, którą po chwili ściągnął z niej z niemałą wprawą.
Nie minęło dziesięć minut, a ona leżała przed nim. Naga, zawstydzona i bez opamiętania podniecona.
-Nie wstydź się. Nie masz czego - stwierdził Malfoy.
Ręką sięgnął do paska, który utrzymywał wytarte dżinsy na biodrach. Zdjąwszy Go, spodnie zupełnie ledwo opasały go tuż przy miednicy przez co widziała częściowo mięsień skośny brzucha blondyna. Spojrzała na niego. Jasna cera, wyrzeźbniona klata, te opadające dżinsy i on sam...
Hermiona nie mogła powstrzymać tego łaknienia pożądania w swoich oczach. Cholernie ją podniecał.
Zrobił małą grę wstępną: dwoma palcami wsuwał się w nią i wysuwał powodując mokrość jej dolnej, intymnej partii ciała, a językiem zataczał kółka to w pępku. a potem schodził niżej, aż usłyszał cichy jęk rozkoszy jaką jej dawał i z jakiej czerpał dalszą motywację.
Po dłuższych igraszkach wszedł w nią zdecydowanym ruchem, a pokój przeszyły jęki rytmicznej cykady powtrzarzające się cyklicznie. Dźwięki urywanych oddechów, wbijanych paznokci w plecy w ślizgona, jęki rozkoszy.
Nie wiedzieli ile czasu minęło nim opadli zmęczeni obok siebie i wyrównowali oddechy do momentu, aż były miarowe.
Spojrzała na Niego, a on akurat już na nią patrzył.
-Nie żałuję, Granger - wyszeptał przerzucając się na bok i dłonią gładząc jej policzek. - Ani trochę. Było wspaniale.
-Ja mam to samo zdanie - odszepnęła i uśmiechnęła się.
Przywarła do Niego, a głowę ulokowała na klatce piersiowej i wsłuchiwała się w przyśpieszone bicie serca chłopaka, które ustanowiło dla niej kołysankę....
Zasnęła...
***
-Granger, śniadanie - obudził ją głos ślizgona.
Niechętnie musiała otworzyć oczy. Znajdowała się w Jego sypialni, w Jego pościeli. "A więc to nie był sen." - pomyślała.
Tuż koło niej stał Malfoy z dużą, srebrną tacą, na której znajdowały się naleśniki, gofry, jajecznica i kubek z jej ulubioną herbatą.
-Czymże sobie zasłużyłam na śniadanie w łóżku, Draco?
-Jesteś moją kobietą, Granger.A ja o swoje kobiety dbam i to nawet przesadnie.
Uśmiechnął się i położył jej tacę na kolanach, gdy ta tylko zmusiła ciało do pozycji siedzącej. Wszystko ją bolało - tak jak zapowiadał Ślizgon. "Nie będę narzekać. Chciałam tego." - pomyślała w duchu.
Chwyciła za gofra i ugryzła Go, przeżuwając pierwszy kęs.
-O Parkinson też tak dbałeś? - zapytała nagle.
Po chwili zdała sobie sprawę, że niepotrzebnie. Po co miała o niej wspominać?
-Nie, nie dbałem jak chcesz wiedzieć. Ona to mop do podłóg, a dla jej faceta mogę jedynie dać wiadro do tej szmaty - burknął i siadł na skraju łóżka.
-Co zrobiła? Widzę, że Ci to leży - powiedziała smutno.
-Na początku mi zależało, chciałem się ustatkować, ale jak ktoś się puszcza na prawo i lewo no to sorry. Nie ta droga do mnie - rozłożyl ręce.
-To masz szczęście, że ja należę do innych. Zawsze byłam wierna i trwała. Cóż, nie każdy to doceniał.
Zaczęła dalej konsumować gofra, Draco uśmiechnął się.
Upła łyk herbaty i odstawiła tacę na stolik, a on zbliżył się niebezpiecznie blisko. Spoglądał jej prosto w oczy, aż przechodził ją dreszcz.
-Tak jak w Zmierzchu - stwierdził. - Lew zakochał się w owcy.
-Głupia owca - zaczęła.
-Stuknięty na umyśle lew masochista - dokończył. - Meyer nie mogła lepiej nic wymyślić. Chociaż nigdy nie czytam takich opowiadanek, to akurat mi wpadło.
-Jeszcze trochę a będziesz wampirzym czarodziejem, wymachujący patykiem, który świeci na słońcu - wybuchnęła śmiechem, gdy wyobraziła sobie taką sytuację.
-Śmiej się, śmiej - udał urażonego i musnął jej wargi. - Kiedyś nadejdą te dni jak w "Przed świtem".
Gryfonka zrobiła wielkie oczy.
W czwartej części nastąpiły trzy wyróżnione wydarzenia: Ślub, miesiąc miodowy, dziecko....
Czy on do cholery jej coś insynuował?!
-Przepraszam, że co ty powiedziałeś?
-To co słyszałaś - odparł. - Będzie tak. Ja ci to mówię.
-Nie bądź taki pewny. Gryfońska duma każe czekać.
-Ślizgoński spry pozwoli mi to obejść - uśmiechnął się i znów ją pocałował.
Wtedy do pomieszczenia wpadł nie kto inny jak....
-Co tu się kurwa dzieje? - wykrzyknął Blaise.
Za jego plecami stała Ginny, która była zaskoczona, a mina wyrażała więcej niż tysiąc słów typu:"O czym do cholery nie wiem?!"
Draco odsunął się od Gryfonki i siadł obok niej, by mieć idealny widok na przyjaciela.
-Dużo ciekawych rzeczy, Zabini - odparował Malfoy. - Ale cóż przeszkodziłeś. PUKA SIĘ!
-Ścichnij - zgasił Go. - jesteśmy tu bo no wiecie.. pojutrze Sylwester. Trzeba wszystko przygotować i w ogóle. Teodora będzie wieczorem.
-Więc co do cholery robisz u mnie o ósmej rano?! - burkną niezadowolony blondyn. - Ginny to rozumiem, bo ją ściągnąłeś, ale Zabini co będziesz tyle czasu robił?
-Opróżnię Ci lodówkę, prześpię się w twoim pokoju gościny, porozmawiam z twoją matką, pooglądam twoją telewizję jak najlepszy przyjaciel - wyliczył i uśmiechnął się triumfalnie.
Ginny przecisnęłą się do łóżka blondyna i siadła obok przyjaciółki, gdzie od razu zaczęły szeptać sobie coś na ucho.
Malfoy machnął ręką.
-A chuj tam - stwierdził. - My przygotujemy to co zawsze, a nasze zacne damy urządzą salę i ogólnie coś do przekąszenia na sylwka. Ale to po południu.
-Nasze? - powtórzył Blaise posyłając porozumiewawcze spojrzenie kumplowi.
Skinął głową, wiedząc co na rzeczy. Malfoy i Granger byli parą.
-Draco, zobacz śnieg spadł! - wykrzyczała Hermiona, stojąc nagle przy oknie. - Idziemy lepić bałwana!
-Kurwa - jęknął. - Zapowiada się ciekawie, ale czego się nie robi dla damy serca?
Podsumował i uśmiechnął się blado. Dziewczyna ewidentnie dążyła do tego, by sprawdzić czy Malfoy rzeczywiście jest tak dobry w łóżku jak rozpowiadały jego poprzedniczki. Jednak on miał jakieś opory. Nie chciał tego? A może z nią było coś nie tak?
Postanowiła przejąć inicjatywę.
Leżąc zmusiła swoje kruche ciało do pozycji siedziącej, by po chwili opierać je na kolanach, a stopami dotyykając pośladków. Przysunęła się do niego bliżej, gdy ich twarze dzieliło centrymetry, a oddechy mieszały się, gdy wzajemnie przeszywali się wzrokiem.
Musnęła powoli i pożądliwie jego wargi, a język wsunął się, gdy on tylko odebrał tak gestną pieszczotę. Języki zaczęły ze sobą współgrać, odgrywając pełny namiętności taniec. Jej dłonie owinęly się wokół karku ślizgona i zaczęły przesuwać się w dół po twarzy i znów po karku./ Ostatnim celem były smukłe palce wplątane w blond czuprynę i ciche jęki rozkoszy.
-Chcę tego...Malfoy - powiedziała uwodzicielsko między pocałunkami.
-Ja też, Granger. Ja też - odparł, a ona oderwała się.
Spojrzała na niego czekoladowymi oczami pytająco, jakby szukała w jego twarzy wielu odpowiedzi na pytania, których nie znała.
-Więc czemu nie? - bąknęła. - Widzę, że masz jakis opór...do mnie.
Wtedy to on spojrzał na nią. Jego oczy mówiły jedno:" Czy ty, kobieto zwariowałaś?" Wyprostował się i usmiechhnął się pod nosem.
-W porządku - odparł, a w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk. - Ale potem nie narzekaj na ból wszystkiego.
poslala mu pytajce spojrzenie, nie do końca wiedząc, co ślizgon ma na myśli. Chwycił ją za kostki i pociągnął w swoją stronę, a ona leżała już w zielonej, jedwabnej pościeli z kolorami zlota. Zaśmiała się, a on ściągnął z siebie koszulę i rzucił na pobliski fotel.
Znowu tajemniczy błysk w jego oczach zagościł.
Dłońmi podpierał się na jej ciałem i całował począwszy od ust a kończywszy na dekolcie, który nadal pozostawał ukryty częsciowo pod bluzką, którą po chwili ściągnął z niej z niemałą wprawą.
Nie minęło dziesięć minut, a ona leżała przed nim. Naga, zawstydzona i bez opamiętania podniecona.
-Nie wstydź się. Nie masz czego - stwierdził Malfoy.
Ręką sięgnął do paska, który utrzymywał wytarte dżinsy na biodrach. Zdjąwszy Go, spodnie zupełnie ledwo opasały go tuż przy miednicy przez co widziała częściowo mięsień skośny brzucha blondyna. Spojrzała na niego. Jasna cera, wyrzeźbniona klata, te opadające dżinsy i on sam...
Hermiona nie mogła powstrzymać tego łaknienia pożądania w swoich oczach. Cholernie ją podniecał.
Zrobił małą grę wstępną: dwoma palcami wsuwał się w nią i wysuwał powodując mokrość jej dolnej, intymnej partii ciała, a językiem zataczał kółka to w pępku. a potem schodził niżej, aż usłyszał cichy jęk rozkoszy jaką jej dawał i z jakiej czerpał dalszą motywację.
Po dłuższych igraszkach wszedł w nią zdecydowanym ruchem, a pokój przeszyły jęki rytmicznej cykady powtrzarzające się cyklicznie. Dźwięki urywanych oddechów, wbijanych paznokci w plecy w ślizgona, jęki rozkoszy.
Nie wiedzieli ile czasu minęło nim opadli zmęczeni obok siebie i wyrównowali oddechy do momentu, aż były miarowe.
Spojrzała na Niego, a on akurat już na nią patrzył.
-Nie żałuję, Granger - wyszeptał przerzucając się na bok i dłonią gładząc jej policzek. - Ani trochę. Było wspaniale.
-Ja mam to samo zdanie - odszepnęła i uśmiechnęła się.
Przywarła do Niego, a głowę ulokowała na klatce piersiowej i wsłuchiwała się w przyśpieszone bicie serca chłopaka, które ustanowiło dla niej kołysankę....
Zasnęła...
***
-Granger, śniadanie - obudził ją głos ślizgona.
Niechętnie musiała otworzyć oczy. Znajdowała się w Jego sypialni, w Jego pościeli. "A więc to nie był sen." - pomyślała.
Tuż koło niej stał Malfoy z dużą, srebrną tacą, na której znajdowały się naleśniki, gofry, jajecznica i kubek z jej ulubioną herbatą.
-Czymże sobie zasłużyłam na śniadanie w łóżku, Draco?
-Jesteś moją kobietą, Granger.A ja o swoje kobiety dbam i to nawet przesadnie.
Uśmiechnął się i położył jej tacę na kolanach, gdy ta tylko zmusiła ciało do pozycji siedzącej. Wszystko ją bolało - tak jak zapowiadał Ślizgon. "Nie będę narzekać. Chciałam tego." - pomyślała w duchu.
Chwyciła za gofra i ugryzła Go, przeżuwając pierwszy kęs.
-O Parkinson też tak dbałeś? - zapytała nagle.
Po chwili zdała sobie sprawę, że niepotrzebnie. Po co miała o niej wspominać?
-Nie, nie dbałem jak chcesz wiedzieć. Ona to mop do podłóg, a dla jej faceta mogę jedynie dać wiadro do tej szmaty - burknął i siadł na skraju łóżka.
-Co zrobiła? Widzę, że Ci to leży - powiedziała smutno.
-Na początku mi zależało, chciałem się ustatkować, ale jak ktoś się puszcza na prawo i lewo no to sorry. Nie ta droga do mnie - rozłożyl ręce.
-To masz szczęście, że ja należę do innych. Zawsze byłam wierna i trwała. Cóż, nie każdy to doceniał.
Zaczęła dalej konsumować gofra, Draco uśmiechnął się.
Upła łyk herbaty i odstawiła tacę na stolik, a on zbliżył się niebezpiecznie blisko. Spoglądał jej prosto w oczy, aż przechodził ją dreszcz.
-Tak jak w Zmierzchu - stwierdził. - Lew zakochał się w owcy.
-Głupia owca - zaczęła.
-Stuknięty na umyśle lew masochista - dokończył. - Meyer nie mogła lepiej nic wymyślić. Chociaż nigdy nie czytam takich opowiadanek, to akurat mi wpadło.
-Jeszcze trochę a będziesz wampirzym czarodziejem, wymachujący patykiem, który świeci na słońcu - wybuchnęła śmiechem, gdy wyobraziła sobie taką sytuację.
-Śmiej się, śmiej - udał urażonego i musnął jej wargi. - Kiedyś nadejdą te dni jak w "Przed świtem".
Gryfonka zrobiła wielkie oczy.
W czwartej części nastąpiły trzy wyróżnione wydarzenia: Ślub, miesiąc miodowy, dziecko....
Czy on do cholery jej coś insynuował?!
-Przepraszam, że co ty powiedziałeś?
-To co słyszałaś - odparł. - Będzie tak. Ja ci to mówię.
-Nie bądź taki pewny. Gryfońska duma każe czekać.
-Ślizgoński spry pozwoli mi to obejść - uśmiechnął się i znów ją pocałował.
Wtedy do pomieszczenia wpadł nie kto inny jak....
-Co tu się kurwa dzieje? - wykrzyknął Blaise.
Za jego plecami stała Ginny, która była zaskoczona, a mina wyrażała więcej niż tysiąc słów typu:"O czym do cholery nie wiem?!"
Draco odsunął się od Gryfonki i siadł obok niej, by mieć idealny widok na przyjaciela.
-Dużo ciekawych rzeczy, Zabini - odparował Malfoy. - Ale cóż przeszkodziłeś. PUKA SIĘ!
-Ścichnij - zgasił Go. - jesteśmy tu bo no wiecie.. pojutrze Sylwester. Trzeba wszystko przygotować i w ogóle. Teodora będzie wieczorem.
-Więc co do cholery robisz u mnie o ósmej rano?! - burkną niezadowolony blondyn. - Ginny to rozumiem, bo ją ściągnąłeś, ale Zabini co będziesz tyle czasu robił?
-Opróżnię Ci lodówkę, prześpię się w twoim pokoju gościny, porozmawiam z twoją matką, pooglądam twoją telewizję jak najlepszy przyjaciel - wyliczył i uśmiechnął się triumfalnie.
Ginny przecisnęłą się do łóżka blondyna i siadła obok przyjaciółki, gdzie od razu zaczęły szeptać sobie coś na ucho.
Malfoy machnął ręką.
-A chuj tam - stwierdził. - My przygotujemy to co zawsze, a nasze zacne damy urządzą salę i ogólnie coś do przekąszenia na sylwka. Ale to po południu.
-Nasze? - powtórzył Blaise posyłając porozumiewawcze spojrzenie kumplowi.
Skinął głową, wiedząc co na rzeczy. Malfoy i Granger byli parą.
-Draco, zobacz śnieg spadł! - wykrzyczała Hermiona, stojąc nagle przy oknie. - Idziemy lepić bałwana!
-Kurwa - jęknął. - Zapowiada się ciekawie, ale czego się nie robi dla damy serca?
CZYTASZ = KOMENTARZ
Rozdział dodany :)
Przepraszam za dłuższą nieobecność tutaj, ale przenosiłam się do innej klasy i wiecie....
Latanie z papierami i załatwienie wszystkiego, a potem nadrabianie zaległego materiału i poprawki do klasówek i naciągania ocen.
Ale wszystko unormowane i będę pisać częściej.
PS Pytania tylko na ASK ------> https://ask.fm/Zahipnotyzowana99
Gdyż poprzednie konto zostało skradzione i ktokolwiek to zrobił będzie smażył się w piekle, a jak dowiem się kto to zabije kartką papieru. :3
Do usłyszenia! <3