W jednej chwili widziała pędzącego Malfoy'a a w drugiej zbliżający się do niej tłuczek z niemałą prędkością. Zero drogi ucieczki.
Zamknęła oczy gotowa na niesamowity ból.
Usłyszała pyknięcie. Otworzył oczy i zobaczyła przed sobą siedzącego na miotle blondyna. W dłoni trzymał pałkę, pałkarzy, którą zabrał od Flint'a i odbił tłuczka w drugą stronę boiska.
Ten jednak z powrotem zawrócił i leciał na kasztanowłosą Gryfonkę. Malfoy po raz kolejny odbił tłuczka. I tak parę razy.
-Nott, znajdź tego kto to czaruje! - krzyknął do bruneta. - Przerwij to do cholery!
Teodor śmignął wśród uczniów na trybunach, a potem po zawodnikach. Zauważył rudzielca, który mamrotał coś pod nosem.
To niemożliwe, że to Weasley. Za tępy jest na takie zaklęcia.
Ale zaryzykował i podleciał do niego i szturchnął go.
-Wealsey przestań czarować tłuczka, bo cię ja zaczaruję i nie wyjdziesz już z trumny - powiedział groźnie Nott, a Ron zrobił wielkie oczy.
-Nie groź mi! Pójdę do McGonagall! Zobaczysz! - krzyczał rozjuszony.
Ślizgon w odpowiedzi zaczął się śmiać.
-Leć, poskarż się. Tylko ciekawe co powiedzą, że zaczarowałeś tłuczek, by zlikwidować Granger - rzekł poważnie, a rudy poczerwieniał jeszcze bardziej.
Zaczął krzyczeć, że Nott nie ma dowodów, że on jest niewinny i co to on nie zrobi. Teo pomachał niedowierzająco głową i spojrzał na Malfoy'a, który właśnie wylądował i zabierał Hermionę w bezpieczne miejsce. Za nimi wlókł się Diabeł z Rudą i parę innych ślizgonek.
Postanowił również wylądować i podążył za przyjaciółmi.
*
- Jesteś pewien, że to on? - zapytał Draco Nott'a.
Przyjaciel przytaknął.
-No tylko on jedyny mamrotał pod nosem, a inni byli zbyt zajęci przyglądaniem się Tobie jak broniłeś, Granger - odpowiedział.
Blondyn zacisnął pięści, usta tworzyły teraz jedną wąską linię, a przy jego skroni pojawiła się pulsująca żyłka, która sprawiała wrażenie jakby miała zaraz pęknąć.
-Zabiję go. - wysyczał niczym wąż. - No kurwa zabiję!
Hermiona wzdrygnęła się na podniesiony krzyk blondyna. Nigdy nie widziała go w stanie takiej furii, że ledwo co dwójka ślizgonów mogła go teraz utrzymać. Był zdeterminowany, by wypełnić swoje słowa. Chciał go naprawdę zabić.
Wyrwała się z uścisku Ginny i podbiegła do szarpiącego się Malfoy'a.
-Draco... - zaczęła niepewnie. - zostaw to..nie warto. Zabijesz i pójdziesz siedzieć..zostań.
Spojrzała na jego szare oczy, w których szalało rozgniewane morze. Był wściekły.
Ale gdy spojrzał na jej ciepłe, brązowe oczy to uspokoił się trochę i przestał się szarpać.
-Masz rację - oznajmił, a Hermionę odetchnęła z ulgą. - Nie zabiję Go, ale zemszczę się. Ostrzegałem go, nie posłuchał, więc ma problem.
Wtedy kasztanowłosa Gryfonka miała wręcz ochotę udusić ślizgona. On był lekkomyślny!
On był po prostu mściwy,lwico. Pogódź się z tym.
Zaraz, zaraz. Czy ona zaczęła się przejmować Malfoy'em? O nie, nie, nie. Ona ma go nie znosić.
To tylko dobry przyjaciel.
-Siądź na dupie i siedź, co?! - warknęła na niego. - Do cholery ty nie myślisz w ogóle! Jesteś zadufany w sobie! Nie bądź egoistą i pomyśl o mnie! Może ja chcę byś został tutaj, a nie uganiał się za Ronem!
-Do diabła, Granger! Kurwa, on chciał cię zabić! - ryknął na nią.
Wzdrygnęła się furią blondyna i spuściła głowę, a po jej policzku spłynęła łza. Draco chwilę dał sobie do namysłu, po czym przytulił Gryfonkę do siebie, a ta zaczęła moczyć mu koszulę.
-Przepraszam - szepnął. - Nie powinienem był tak krzyczeć. To nie twoja wina.
W odpowiedzi dostał jedynie kolejny szloch Gryfonki.
Spojrzał na Rudą.
-Wiewióra prowadź do waszego pokoju - rozkazał i podniósł Hermionę, która nawet nic sobie nie robiła z tego, że ślizgon podniósł ją.
Ginny zaprowadziła Mafloy'a do pokoju dziewczyn, a ten położył ja na łóżku i podał jej jeden z eliksirów.
-Zabierz to, nie chcę spać - powiedziała stanowczo.
-Granger, wypij to do cholery - syknął. - Powinnaś odpocząć, bo wyglądasz jak siedem nieszczęść.
Ta zmrużyła tylko oczy i odwróciła się od blondyna. Wtedy ten klepnął ją w tyłek, a ta jak poparzona podskoczyła i znów spoglądała na Malfoy'a.
-Nie będziesz mi rozkazywać - warknęła i zabrała mu fiolkę i położyła ją pod poduszkę.
Położyła się na niej i zamknęła oczy, a po jej policzkach spłynęły łzy.
Draco spojrzał na nią z wyrzutem. Do cholery czemu ona nie chciała dać sobie pomóc?
Oh, może dlatego, że przyjaciel chciał ją zabić i jest załamana?!
-Lwico, no - jęknął Malfoy i szturchnął ją - nie płacz.
Ta tylko poprawiła się na poduszce i nie odezwała się. Blondyn wstał i opuścił dormitorium gryfonek w podłym humorze. Miał z nią zostać, a ona fochy stroiła i to przez Weasley'a!
-No zabiję skurwiela! - warknął pod nosem.
Na korytarzu niedaleko lochów spotkał pannę Parkinson, która wcześniej próbowała poderwać jakiegoś krukona, a na widok ślizgona zaczęła biec w jego stronę, gotowa uwiesić się mu na szyję.
-Dracusiu - zaszczebiotała. - Co taki zdenerwowany? Chodź zrobię ci masaż.
W blondynie po raz kolejny się zagotowało.
-Odpierdol się ode mnie wreszcie, Parkinson! - ryknął. - Nie kocham Ciebie, zależy mi na kimś innym i nie jesteś kimś TY!
I poszedł zostawiając rozdygotaną ślizgonkę na środku korytarza. Zszedł do lochów i trzasnął drzwiami.
Wpadł do pokoju jak huragan, a Nott i Blaise przyglądali się mu badawczo. Zabini nalał do szklanki ognistej i podał ją przyjacielowi, a ten jednym haustem opróżnił zawartość naczynia.
-Dałeś poplić dla mopa, skoro twoje wrzaski było słychać aż tutaj - stwierdził Nott.
Draco wzruszył ramionami i chwycił za ręcznik.
-Jebać ją, tak na dobrą sprawę - mruknął.
Udał się pod prysznic, a gdy gorąca woda zalała jego ciało, odetchnął z ulgą czując, że zmył z siebie wszystkie te negatywne rzeczy.
Do cholery co z nim było, że zaczął martwić się stanem Granger?!
Zakochał się, biedny Smoczek. Zakochał się.
-Herm.. - zaczęła Ginny. - ..dlaczego tak odtrącasz Malfoy'a od siebie? Widać, że go do Ciebie ciągnie.
-On to arystokrata.To Malfoy, Ginny - powiedziała z wyrzutem. -My to dwa odmienne światy i niech tak zostanie.
Ruda pokręciła przecząco głową. Musiała nakłonić przyjaciółkę do tego, by zaczęła normalnie traktować się ze ślizgonem.
-On się zmienił, Hermiono. Daj mu szansę - nalegała. - Widzę po Tobie, że coś do niego czujesz.
-Właśnie Ginny, czuję - odpowiedziała. Dlatego muszę go unikać.
*
-Panno Hermiono Jean Granger! Masz osiemnaście lat, a myślisz jak dziecko - oburzyła się Weasley'ówna. - Co ci szkodzi spróbować. Zaprzyjaźnijcie się, a czy ty zdecydujesz pogłębić znajomość to będzie twoja decyzja.
-Dobra, zgodzę się - odpowiedziała niechętnie kasztanowłosa. - Ale jeśli będę cierpieć przez tą fretkę...to zabije siebie, a potem ciebie.
Zagroziła palcem Hermiona, a potem obie z Ginny wybuchnęły śmiechem. Ruda to umiała poprawić humor kasztanowłosej.
Chyba tylko jako jedyna.
Zgadzając się...Granger wtoczyła na kruchy lód drogi do szczęścia...
CZYTASZ= KOMENTARZ
Rozdział do oceny dla was...moim zdaniem dobry to nie jest.
Ciężko mi się go pisało, jakoś tak..
Zamknęła oczy gotowa na niesamowity ból.
Usłyszała pyknięcie. Otworzył oczy i zobaczyła przed sobą siedzącego na miotle blondyna. W dłoni trzymał pałkę, pałkarzy, którą zabrał od Flint'a i odbił tłuczka w drugą stronę boiska.
Ten jednak z powrotem zawrócił i leciał na kasztanowłosą Gryfonkę. Malfoy po raz kolejny odbił tłuczka. I tak parę razy.
-Nott, znajdź tego kto to czaruje! - krzyknął do bruneta. - Przerwij to do cholery!
Teodor śmignął wśród uczniów na trybunach, a potem po zawodnikach. Zauważył rudzielca, który mamrotał coś pod nosem.
To niemożliwe, że to Weasley. Za tępy jest na takie zaklęcia.
Ale zaryzykował i podleciał do niego i szturchnął go.
-Wealsey przestań czarować tłuczka, bo cię ja zaczaruję i nie wyjdziesz już z trumny - powiedział groźnie Nott, a Ron zrobił wielkie oczy.
-Nie groź mi! Pójdę do McGonagall! Zobaczysz! - krzyczał rozjuszony.
Ślizgon w odpowiedzi zaczął się śmiać.
-Leć, poskarż się. Tylko ciekawe co powiedzą, że zaczarowałeś tłuczek, by zlikwidować Granger - rzekł poważnie, a rudy poczerwieniał jeszcze bardziej.
Zaczął krzyczeć, że Nott nie ma dowodów, że on jest niewinny i co to on nie zrobi. Teo pomachał niedowierzająco głową i spojrzał na Malfoy'a, który właśnie wylądował i zabierał Hermionę w bezpieczne miejsce. Za nimi wlókł się Diabeł z Rudą i parę innych ślizgonek.
Postanowił również wylądować i podążył za przyjaciółmi.
*
- Jesteś pewien, że to on? - zapytał Draco Nott'a.
Przyjaciel przytaknął.
-No tylko on jedyny mamrotał pod nosem, a inni byli zbyt zajęci przyglądaniem się Tobie jak broniłeś, Granger - odpowiedział.
Blondyn zacisnął pięści, usta tworzyły teraz jedną wąską linię, a przy jego skroni pojawiła się pulsująca żyłka, która sprawiała wrażenie jakby miała zaraz pęknąć.
-Zabiję go. - wysyczał niczym wąż. - No kurwa zabiję!
Hermiona wzdrygnęła się na podniesiony krzyk blondyna. Nigdy nie widziała go w stanie takiej furii, że ledwo co dwójka ślizgonów mogła go teraz utrzymać. Był zdeterminowany, by wypełnić swoje słowa. Chciał go naprawdę zabić.
Wyrwała się z uścisku Ginny i podbiegła do szarpiącego się Malfoy'a.
-Draco... - zaczęła niepewnie. - zostaw to..nie warto. Zabijesz i pójdziesz siedzieć..zostań.
Spojrzała na jego szare oczy, w których szalało rozgniewane morze. Był wściekły.
Ale gdy spojrzał na jej ciepłe, brązowe oczy to uspokoił się trochę i przestał się szarpać.
-Masz rację - oznajmił, a Hermionę odetchnęła z ulgą. - Nie zabiję Go, ale zemszczę się. Ostrzegałem go, nie posłuchał, więc ma problem.
Wtedy kasztanowłosa Gryfonka miała wręcz ochotę udusić ślizgona. On był lekkomyślny!
On był po prostu mściwy,lwico. Pogódź się z tym.
Zaraz, zaraz. Czy ona zaczęła się przejmować Malfoy'em? O nie, nie, nie. Ona ma go nie znosić.
To tylko dobry przyjaciel.
-Siądź na dupie i siedź, co?! - warknęła na niego. - Do cholery ty nie myślisz w ogóle! Jesteś zadufany w sobie! Nie bądź egoistą i pomyśl o mnie! Może ja chcę byś został tutaj, a nie uganiał się za Ronem!
-Do diabła, Granger! Kurwa, on chciał cię zabić! - ryknął na nią.
Wzdrygnęła się furią blondyna i spuściła głowę, a po jej policzku spłynęła łza. Draco chwilę dał sobie do namysłu, po czym przytulił Gryfonkę do siebie, a ta zaczęła moczyć mu koszulę.
-Przepraszam - szepnął. - Nie powinienem był tak krzyczeć. To nie twoja wina.
W odpowiedzi dostał jedynie kolejny szloch Gryfonki.
Spojrzał na Rudą.
-Wiewióra prowadź do waszego pokoju - rozkazał i podniósł Hermionę, która nawet nic sobie nie robiła z tego, że ślizgon podniósł ją.
Ginny zaprowadziła Mafloy'a do pokoju dziewczyn, a ten położył ja na łóżku i podał jej jeden z eliksirów.
-Zabierz to, nie chcę spać - powiedziała stanowczo.
-Granger, wypij to do cholery - syknął. - Powinnaś odpocząć, bo wyglądasz jak siedem nieszczęść.
Ta zmrużyła tylko oczy i odwróciła się od blondyna. Wtedy ten klepnął ją w tyłek, a ta jak poparzona podskoczyła i znów spoglądała na Malfoy'a.
-Nie będziesz mi rozkazywać - warknęła i zabrała mu fiolkę i położyła ją pod poduszkę.
Położyła się na niej i zamknęła oczy, a po jej policzkach spłynęły łzy.
Draco spojrzał na nią z wyrzutem. Do cholery czemu ona nie chciała dać sobie pomóc?
Oh, może dlatego, że przyjaciel chciał ją zabić i jest załamana?!
-Lwico, no - jęknął Malfoy i szturchnął ją - nie płacz.
Ta tylko poprawiła się na poduszce i nie odezwała się. Blondyn wstał i opuścił dormitorium gryfonek w podłym humorze. Miał z nią zostać, a ona fochy stroiła i to przez Weasley'a!
-No zabiję skurwiela! - warknął pod nosem.
Na korytarzu niedaleko lochów spotkał pannę Parkinson, która wcześniej próbowała poderwać jakiegoś krukona, a na widok ślizgona zaczęła biec w jego stronę, gotowa uwiesić się mu na szyję.
-Dracusiu - zaszczebiotała. - Co taki zdenerwowany? Chodź zrobię ci masaż.
W blondynie po raz kolejny się zagotowało.
-Odpierdol się ode mnie wreszcie, Parkinson! - ryknął. - Nie kocham Ciebie, zależy mi na kimś innym i nie jesteś kimś TY!
I poszedł zostawiając rozdygotaną ślizgonkę na środku korytarza. Zszedł do lochów i trzasnął drzwiami.
Wpadł do pokoju jak huragan, a Nott i Blaise przyglądali się mu badawczo. Zabini nalał do szklanki ognistej i podał ją przyjacielowi, a ten jednym haustem opróżnił zawartość naczynia.
-Dałeś poplić dla mopa, skoro twoje wrzaski było słychać aż tutaj - stwierdził Nott.
Draco wzruszył ramionami i chwycił za ręcznik.
-Jebać ją, tak na dobrą sprawę - mruknął.
Udał się pod prysznic, a gdy gorąca woda zalała jego ciało, odetchnął z ulgą czując, że zmył z siebie wszystkie te negatywne rzeczy.
Do cholery co z nim było, że zaczął martwić się stanem Granger?!
Zakochał się, biedny Smoczek. Zakochał się.
-Herm.. - zaczęła Ginny. - ..dlaczego tak odtrącasz Malfoy'a od siebie? Widać, że go do Ciebie ciągnie.
-On to arystokrata.To Malfoy, Ginny - powiedziała z wyrzutem. -My to dwa odmienne światy i niech tak zostanie.
Ruda pokręciła przecząco głową. Musiała nakłonić przyjaciółkę do tego, by zaczęła normalnie traktować się ze ślizgonem.
-On się zmienił, Hermiono. Daj mu szansę - nalegała. - Widzę po Tobie, że coś do niego czujesz.
-Właśnie Ginny, czuję - odpowiedziała. Dlatego muszę go unikać.
*
-Panno Hermiono Jean Granger! Masz osiemnaście lat, a myślisz jak dziecko - oburzyła się Weasley'ówna. - Co ci szkodzi spróbować. Zaprzyjaźnijcie się, a czy ty zdecydujesz pogłębić znajomość to będzie twoja decyzja.
-Dobra, zgodzę się - odpowiedziała niechętnie kasztanowłosa. - Ale jeśli będę cierpieć przez tą fretkę...to zabije siebie, a potem ciebie.
Zagroziła palcem Hermiona, a potem obie z Ginny wybuchnęły śmiechem. Ruda to umiała poprawić humor kasztanowłosej.
Chyba tylko jako jedyna.
Zgadzając się...Granger wtoczyła na kruchy lód drogi do szczęścia...
Rozdział do oceny dla was...moim zdaniem dobry to nie jest.
Ciężko mi się go pisało, jakoś tak..
Sama mam ochotę zabić Weasley'a. Ugh! Rozdział super i mam nadzieję, że Miona się opamięta. Pozdrawiam serdecznie ~A
OdpowiedzUsuńZabijmy Weasleya! Kto jest za?!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Weny,weny,weny!
Mercima
Swietny rozdzial tak jak kazdy :* ale jak dla mnie akcja za szybko się toczy w niktorych momentach i trochę za malo opisów emocji i ruchów postaci. Weny ! ;* ( Ta lwica to z La-Fin-De-La-Vie? ;) ;D )
OdpowiedzUsuń