Hermiona zbudziła się wczesnym rankiem. Zegarek stojący na nocnej szafce wskazywał godzinę prawie ósmą. Ziewnęła przeciągle i siadając rozprostowała ręce i wyprężyła się. Przeczuwała, że zapowiada się dobry dzień.
Wstała bez narzekania i udała się do łazienki, która była w zajmowanej przez nią sypialni.
-Muszę podziękować Malfoy'owi, że nie muszę paradować na drugi koniec korytarza. - Powiedziała pod nosem i chwyciła za czyste ubrania i ręcznik.
W wyśmienitym humorze wzięła orzeźwiający prysznic, ogarnęła się i ubrała. W jej pokoju czekał nie kto inny jak jeden ze skrzatów Malfoy'a, którego już poznała podczas wczorajszego dnia w rezydencji.
-Puszek - przywitała go ciepło.
-Panno Hermiono, śniadanie dla pani. Reszta już jadła - odpowiedział nieśmiało i wskazał tacę leżącą na szafce. Gryfonka uśmiechnęła się do niego i podziękowała mu. Skrzat pstryknął palcami i zniknął, a ona w tym czasie pałaszowała posiłek zastanawiając się o której Malfoy'owie wstają, że przed ósmą jest po śniadaniu?
-Eh, trzeba znaleźć Malfoy'a - mruknęła sama do siebie. - Nudzić się i siedzieć sama na pewno nie będę.
Z tym zamiarem wstała i opuściła gościnną sypialnię i zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu arystokraty. Jednak na górnym piętrze go nie znalazła. Zeszła na dół i zajrzała do kuchni. Pusto. W bibliotece - pusto.
Gdzie on do cholery mógł się podziać? - zapytała w duchu.
Zajrzała do salonu, a tam w fotelu siedziała Narcyza z książką w dłoni, a drugą ręką zakrywała twarz,. Lucjusz dosłownie wisiał nad nią i próbował zajrzeć co czyta jego małżonka.
-Zajmij się swoimi zajęciami i daj mi czytać!
-Ale twoje zajęcie jest o wiele ciekawsze - odparł z uśmiechem i znów próbował zajrzeć w stronnice książki.
Ta sytuacja wyglądała przekomicznie.
-To weź inną książkę i poczytaj, a mi daj święty spokój! Pograj, poczytaj, poćwicz szermierkę...cokolwiek! - krzyknęła i spojrzała na niego spojrzeniem bazyliszka. Jednak Malfoy senior uśmiechnął się szeroko i wyrwał jej książkę nieoczekiwanie, a potem uciekał na około od goniącej go żony. Wkrótce ta wyciągnęła różdżkę i wypowiedziała formułkę zaklęcia, a małżonek wylądował na ziemi jak kłoda spętany niewidzialną linią.
Narcyza dumnym krokiem podeszła do niego i zabrała mu lekturę z rąk. Posłała mu zwycięski uśmiech.
-Dobra. To coś nowego. Tego się nie spodziewałam. - Powiedziała szeptem do siebie Hermiona.
Wtedy pani Malfoy również zwróciła na nią uwagę i uśmiechnęła się ciepło zakrywając w miarę możliwości leżącego męża.
-Witaj, Hermiono .Przepraszam za męża, ale uh...szkoda słów - powiedziała niepewnie. - Dużo widziałaś?
-Nie, proszę pani. Dopiero co przyszłam - skłamała gładko chcąc oszczędzić kobiecie wstydu. - Szukam Dracon'a. Nie wie, pani gdzie może być?
-Poszukaj za rezydencją - odpowiedziała. - Pewnie jeździ konno.
Kasztanowłosa zrobiła zaskoczoną minę. Malfoy i konie? To wydawało się...nierealne. Ale w sumie już nie wiedziała, czego się może po nim spodziewać. I tak już ją zaskakiwał.
Zastanawiało ją jedyne to po cholerę on jeździ zimną konno? Co prawda śnieg jeszcze nie spadł jedynie pojawiły się minimalne jego ilości i drogi były suche...to i tak po cholerę on to robił?
Porzucając swoje rozmyślenia, podziękowała Narcyzie za informację i opuściła salon narzucając na siebie płaszcz, a potem szalikiem opatuliła szyję i opuściła rezydencję kierując się na jej tyły.
Minęła ogród, który mimo wszystko wyglądał na starannie zadbany i gdyby nie to, że szukała Malfoy'a zapewne zatrzymałaby się dłużej w kamiennej altanie i podziwiała uroki matki natury. Jednak nie miała na to teraz czasu.
Zauważyła blisko coś jak stodołę, która była bardzo dobrze wykonana, a po większym polu szarżował koń o kasztanowej maści i czarną grzywą, a na siodle zwierzęcia siedział nie kto inny jak arystokrata we własnej osobie.
-E, Malfoy! - krzyknęła do niego i podeszła nieco bliżej. - Nie zapomniałeś może o mnie jako o gościu?!
Blondyn ścisnął lejce i machnął nimi, a koń ruszył powoli w jej kierunku. Ślizgon uśmiechał się szeroko do Hermiony, a jej aż zapierało dech w piersi. Zakochała się w nim i nie mogła się oprzeć teraz tym zwykłym gestom.
-Nie zapomniałem, Granger. Spokojnie - odparł i zeskoczył z konia poklepując go po grzbiecie. - Masz. Daj jej jabłko, polubi cię automatycznie.
Spojrzała na Niego, a on w dłoni trzymał soczyste, czerwone jabłuszko.
-Jej? - powtórzyła. - Malfoy? Mam karmić twojego konia?
-Jak mówię daj jej, to zrób to, Granger - odpowiedział ironicznie. - Obiecałem ci lepsze święta, sylwester i tak dalej. To nie utrudniaj mi tego w realizacji.
Hermiona prychnęła pod nosem i chwyciła jabłko od arystokraty, a potem niepewnie spojrzała na konia. Zrobiła krok do przodu...a potem następny. Delikatnie i powoli wyciągnęła do niego rękę z jabłkiem i prawie, że podstawiła mu je pod nos.
Koń zarżał radośnie i pochwycił pokarm od Gryfonki, a potem spuścił łeb do dołu, a ona pogłaskała go na znak sympatii.
Usłyszała kolejne rżnięcie.
-Polubiła Cię - powiedział z uśmiechem Draco. - Donna rzadko kiedy kogoś darzy sympatią. Mało osób tu jest.
-Donna? To jej imię? - zapytała Hermiona, a blondyn potwierdził skinieniem głowy. - Ładnie brzmi.
-No to teraz wskakuj Panna ładnie brzmi - powiedział wyczekująco i chwycił gryfonkę i podniósł ją do góry sadzając na siodle.
Nie obyło się bez długiej salwy przekleństw i ciekawych epitetów.
-Ty...yhhh! - warknęła. - Zdejmij mnie stąd natychmiast, Malfoy! Mówię do Ciebie!
-Malfoy!Mówię do Ciebie - przedrzeźniał ją. - Uspokój się lwico. Nieważne czy się boisz koni, ja cię przyzwyczaję do nich. Polubisz to.
Po tym stwierdzeniu wsiadł na konia tuż za nią i pochylił się chwytając lejce. Nakazał jej złapać za pasy i mocno je trzymać. Potem rzemykowate lejce uderzyły o skórę zwierzęcia, a on zarżał i zaczął szybko galopować po terenie. Tak, że Hermionie wiatr wiał we włosy, rozwiewając je we wszystkie strony, a uśmiech z sekundy na sekundę rozwijał się na jej buzi.
Malfoy pokonał jej lęk sprawiając, że się cieszyła.
***
-I jak podobała się przejażdżka? - zapytał, gdy pomagał zsiąść z konia Gryfonce.
Ta jedynie dłonią przeczesała włosy i uśmiechnęła się.
-Bardzo - odpowiedziała. - Naprawdę miło mnie zaskakujesz.
Niespodziewanie chwycił ją w talii i przyciągnął do siebie. Ona podziwiała z kolei jego nową twarz. Malfoy w kasku, stroju jeździeckim był dla niej czymś nowym i osobistym. Zdała sobie sprawę, że rzadko kiedy zapraszał dziewczyny do siebie, do swojej rezydencji, odsłania przed nimi swoje prawdziwe oblicze.
-Czy ty coś mi proponujesz? - zapytała zadziornie i wciągnęła do nozdrzy zapach jego perfum.
-Oh, mawet nie wiesz ile chciałbym ci zaproponować. Irytuje mnie tylko to, że tylu facetów chciałoby być z Tobą, a ja się wkurwiam, bo chcę robić wszystkie te rzeczy z Tobą.
-Buntownik - odpowiedziała ze śmiechem. - Ale chyba nie powinniśmy, Malfoy.
Twarz chłopaka zmieniła wyraz twarzy. Spoważniał, ale nie poddał się tak łatwo.
-Niby dlaczego?
-Jestem zwykłą mugolaczką.... - drążyła. - a ty arystokratą. Myślisz, że nie będzie szumu. Proszę Cię. Zwłaszcza, że się zakochałam... - przymknęła sobie wtedy usta dłonią zdając sobie sprawę, że za dużo powiedziała. -Nie powiedziałam tego głośno, prawda?
-Hm..powiedziałaś - powiedział uwodzicielsko. - Ale gdyby mi zależało na opinii innych, to zrobiłbym to?
Przycisnął ją mocniej do siebie i ustami natarł na jej malinowe, delikatne wargi i delikatnie wsunął język, a ona odwzajemniła pożądany pocałunek z pasją i ich języki grały już wspólny pełen emocji taniec. Hermionie zapierało dech w piersiach od pocałunków, a Draco nie mógł uwierzyć, że ją zdobył. Trudną do zdobycia Granger.
Jego Granger.
-Nie oddam Cię. Jesteś.Tylko. Moja. - powiedział z naciskiem na każde słowo. - Rozumiesz?
Oderwał się od niej powoli i niechętnie. A ona spojrzała mu prosto w oczy.
-Rozumiem. I chcę tego - odpowiedziała.
Malfoy ściągnął z siebie kask, a jego włosy były w totalnym nieładzie, który Hermiona ułożyła idealnie gdy tylko podeszła krok bliżej. Złożył szybki pocałunek na jej czole i odprowadził Donnę do boksu. Gdy wrócił przebrany w wytarte dżinsy i koszulę aż zmiękły jej kolana.
Czy on w każdym wydaniu musiał wyglądać tak seksownie? - zapytała w duchu.
-Wracamy? - zapytał i zaoferował jej swoje ramię.
Chwyciła je i powolnym krokiem wrócili do rezydencji, gdzie państwo Malfoy znów potrafili zaskoczyć.
***
-Brak mi na Ciebie sił, Lucjuszu! - przed oczami Hermiony i Draco minął błysk zaklęcia, a obok uskakujący od niego Malfoy senior.
Mężczyzna w dłoni trzymał flet i książkę, którą wcześniej czytała Narcyza i toczyła przekomarzankę z mężem.
-Mamo? Tato? - zawołał niepewnie Draco.
Na marne. Jego ojciec ruszył jak długi do przodu niczym mysz uciekająca przed kotem, a za nim pognała Narcyza rzucając niegroźnymi zaklęciami w męża przy okazji wykrzykując by oddał jej lekturę.
Hermiona zachichotała pod nosem.
-Oni tak zawsze? - zapytała z uśmiechem.
Chłopak pokręcił przecząco głową.
-Rzadko kiedy. Ale teraz to całkiem im odbiło.
-Przyznaj chociaż jest zabawnie - mruknęła.
-Ta. Bo to ty, Granger - odpowiedział z ironią. - Inna by powiedziała, że dom wariatów.
Dał jej kuksańca w ramię, a ona odwzajemniła mu tym samym.
Zaśmiali się głośno, ale nawet to nie zatrzymało i nie uspokoiło goniących się rodziców Dracon'a.
-Chodź. Pójdziemy do kuchni coś ugotować - zachęcił Gryfonkę.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
-Malfoy i gotowanie? Kto by pomyślał?
-Więc jak? - zapytał i spojrzał na nią wyczekująco.
Gdy ujrzał jej uśmiech, co uznał za zgodę na plan, ruszył przodem, a Hermiona za nim. Po drodze do pomieszczenia omijali w miarę możliwości lecące zaklęcia z każdej strony i śmiali się z takiego obrotu spraw.
Hermiona musiała przyznać, że ślizgon zapewnił jej niezbędną rozrywkę. Albo śmiechoterapię. Czuła się tak swobodnie przy nim, a on powiedział jej, że te wszystkie złe i niegrzeczne rzeczy chcę robić z nią Tylko z nią. I jest Jego i tylko Jego.
Mugolaczka i Arystokrata....kto by pomyślał czy to ma jakiekolwiek szanse?
Wstała bez narzekania i udała się do łazienki, która była w zajmowanej przez nią sypialni.
-Muszę podziękować Malfoy'owi, że nie muszę paradować na drugi koniec korytarza. - Powiedziała pod nosem i chwyciła za czyste ubrania i ręcznik.
W wyśmienitym humorze wzięła orzeźwiający prysznic, ogarnęła się i ubrała. W jej pokoju czekał nie kto inny jak jeden ze skrzatów Malfoy'a, którego już poznała podczas wczorajszego dnia w rezydencji.
-Puszek - przywitała go ciepło.
-Panno Hermiono, śniadanie dla pani. Reszta już jadła - odpowiedział nieśmiało i wskazał tacę leżącą na szafce. Gryfonka uśmiechnęła się do niego i podziękowała mu. Skrzat pstryknął palcami i zniknął, a ona w tym czasie pałaszowała posiłek zastanawiając się o której Malfoy'owie wstają, że przed ósmą jest po śniadaniu?
-Eh, trzeba znaleźć Malfoy'a - mruknęła sama do siebie. - Nudzić się i siedzieć sama na pewno nie będę.
Z tym zamiarem wstała i opuściła gościnną sypialnię i zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu arystokraty. Jednak na górnym piętrze go nie znalazła. Zeszła na dół i zajrzała do kuchni. Pusto. W bibliotece - pusto.
Gdzie on do cholery mógł się podziać? - zapytała w duchu.
Zajrzała do salonu, a tam w fotelu siedziała Narcyza z książką w dłoni, a drugą ręką zakrywała twarz,. Lucjusz dosłownie wisiał nad nią i próbował zajrzeć co czyta jego małżonka.
-Zajmij się swoimi zajęciami i daj mi czytać!
-Ale twoje zajęcie jest o wiele ciekawsze - odparł z uśmiechem i znów próbował zajrzeć w stronnice książki.
Ta sytuacja wyglądała przekomicznie.
-To weź inną książkę i poczytaj, a mi daj święty spokój! Pograj, poczytaj, poćwicz szermierkę...cokolwiek! - krzyknęła i spojrzała na niego spojrzeniem bazyliszka. Jednak Malfoy senior uśmiechnął się szeroko i wyrwał jej książkę nieoczekiwanie, a potem uciekał na około od goniącej go żony. Wkrótce ta wyciągnęła różdżkę i wypowiedziała formułkę zaklęcia, a małżonek wylądował na ziemi jak kłoda spętany niewidzialną linią.
Narcyza dumnym krokiem podeszła do niego i zabrała mu lekturę z rąk. Posłała mu zwycięski uśmiech.
-Dobra. To coś nowego. Tego się nie spodziewałam. - Powiedziała szeptem do siebie Hermiona.
Wtedy pani Malfoy również zwróciła na nią uwagę i uśmiechnęła się ciepło zakrywając w miarę możliwości leżącego męża.
-Witaj, Hermiono .Przepraszam za męża, ale uh...szkoda słów - powiedziała niepewnie. - Dużo widziałaś?
-Nie, proszę pani. Dopiero co przyszłam - skłamała gładko chcąc oszczędzić kobiecie wstydu. - Szukam Dracon'a. Nie wie, pani gdzie może być?
-Poszukaj za rezydencją - odpowiedziała. - Pewnie jeździ konno.
Kasztanowłosa zrobiła zaskoczoną minę. Malfoy i konie? To wydawało się...nierealne. Ale w sumie już nie wiedziała, czego się może po nim spodziewać. I tak już ją zaskakiwał.
Zastanawiało ją jedyne to po cholerę on jeździ zimną konno? Co prawda śnieg jeszcze nie spadł jedynie pojawiły się minimalne jego ilości i drogi były suche...to i tak po cholerę on to robił?
Porzucając swoje rozmyślenia, podziękowała Narcyzie za informację i opuściła salon narzucając na siebie płaszcz, a potem szalikiem opatuliła szyję i opuściła rezydencję kierując się na jej tyły.
Minęła ogród, który mimo wszystko wyglądał na starannie zadbany i gdyby nie to, że szukała Malfoy'a zapewne zatrzymałaby się dłużej w kamiennej altanie i podziwiała uroki matki natury. Jednak nie miała na to teraz czasu.
Zauważyła blisko coś jak stodołę, która była bardzo dobrze wykonana, a po większym polu szarżował koń o kasztanowej maści i czarną grzywą, a na siodle zwierzęcia siedział nie kto inny jak arystokrata we własnej osobie.
-E, Malfoy! - krzyknęła do niego i podeszła nieco bliżej. - Nie zapomniałeś może o mnie jako o gościu?!
Blondyn ścisnął lejce i machnął nimi, a koń ruszył powoli w jej kierunku. Ślizgon uśmiechał się szeroko do Hermiony, a jej aż zapierało dech w piersi. Zakochała się w nim i nie mogła się oprzeć teraz tym zwykłym gestom.
-Nie zapomniałem, Granger. Spokojnie - odparł i zeskoczył z konia poklepując go po grzbiecie. - Masz. Daj jej jabłko, polubi cię automatycznie.
Spojrzała na Niego, a on w dłoni trzymał soczyste, czerwone jabłuszko.
-Jej? - powtórzyła. - Malfoy? Mam karmić twojego konia?
-Jak mówię daj jej, to zrób to, Granger - odpowiedział ironicznie. - Obiecałem ci lepsze święta, sylwester i tak dalej. To nie utrudniaj mi tego w realizacji.
Hermiona prychnęła pod nosem i chwyciła jabłko od arystokraty, a potem niepewnie spojrzała na konia. Zrobiła krok do przodu...a potem następny. Delikatnie i powoli wyciągnęła do niego rękę z jabłkiem i prawie, że podstawiła mu je pod nos.
Koń zarżał radośnie i pochwycił pokarm od Gryfonki, a potem spuścił łeb do dołu, a ona pogłaskała go na znak sympatii.
Usłyszała kolejne rżnięcie.
-Polubiła Cię - powiedział z uśmiechem Draco. - Donna rzadko kiedy kogoś darzy sympatią. Mało osób tu jest.
-Donna? To jej imię? - zapytała Hermiona, a blondyn potwierdził skinieniem głowy. - Ładnie brzmi.
-No to teraz wskakuj Panna ładnie brzmi - powiedział wyczekująco i chwycił gryfonkę i podniósł ją do góry sadzając na siodle.
Nie obyło się bez długiej salwy przekleństw i ciekawych epitetów.
-Ty...yhhh! - warknęła. - Zdejmij mnie stąd natychmiast, Malfoy! Mówię do Ciebie!
-Malfoy!Mówię do Ciebie - przedrzeźniał ją. - Uspokój się lwico. Nieważne czy się boisz koni, ja cię przyzwyczaję do nich. Polubisz to.
Po tym stwierdzeniu wsiadł na konia tuż za nią i pochylił się chwytając lejce. Nakazał jej złapać za pasy i mocno je trzymać. Potem rzemykowate lejce uderzyły o skórę zwierzęcia, a on zarżał i zaczął szybko galopować po terenie. Tak, że Hermionie wiatr wiał we włosy, rozwiewając je we wszystkie strony, a uśmiech z sekundy na sekundę rozwijał się na jej buzi.
Malfoy pokonał jej lęk sprawiając, że się cieszyła.
***
-I jak podobała się przejażdżka? - zapytał, gdy pomagał zsiąść z konia Gryfonce.
Ta jedynie dłonią przeczesała włosy i uśmiechnęła się.
-Bardzo - odpowiedziała. - Naprawdę miło mnie zaskakujesz.
Niespodziewanie chwycił ją w talii i przyciągnął do siebie. Ona podziwiała z kolei jego nową twarz. Malfoy w kasku, stroju jeździeckim był dla niej czymś nowym i osobistym. Zdała sobie sprawę, że rzadko kiedy zapraszał dziewczyny do siebie, do swojej rezydencji, odsłania przed nimi swoje prawdziwe oblicze.
-Czy ty coś mi proponujesz? - zapytała zadziornie i wciągnęła do nozdrzy zapach jego perfum.
-Oh, mawet nie wiesz ile chciałbym ci zaproponować. Irytuje mnie tylko to, że tylu facetów chciałoby być z Tobą, a ja się wkurwiam, bo chcę robić wszystkie te rzeczy z Tobą.
-Buntownik - odpowiedziała ze śmiechem. - Ale chyba nie powinniśmy, Malfoy.
Twarz chłopaka zmieniła wyraz twarzy. Spoważniał, ale nie poddał się tak łatwo.
-Niby dlaczego?
-Jestem zwykłą mugolaczką.... - drążyła. - a ty arystokratą. Myślisz, że nie będzie szumu. Proszę Cię. Zwłaszcza, że się zakochałam... - przymknęła sobie wtedy usta dłonią zdając sobie sprawę, że za dużo powiedziała. -Nie powiedziałam tego głośno, prawda?
-Hm..powiedziałaś - powiedział uwodzicielsko. - Ale gdyby mi zależało na opinii innych, to zrobiłbym to?
Przycisnął ją mocniej do siebie i ustami natarł na jej malinowe, delikatne wargi i delikatnie wsunął język, a ona odwzajemniła pożądany pocałunek z pasją i ich języki grały już wspólny pełen emocji taniec. Hermionie zapierało dech w piersiach od pocałunków, a Draco nie mógł uwierzyć, że ją zdobył. Trudną do zdobycia Granger.
Jego Granger.
-Nie oddam Cię. Jesteś.Tylko. Moja. - powiedział z naciskiem na każde słowo. - Rozumiesz?
Oderwał się od niej powoli i niechętnie. A ona spojrzała mu prosto w oczy.
-Rozumiem. I chcę tego - odpowiedziała.
Malfoy ściągnął z siebie kask, a jego włosy były w totalnym nieładzie, który Hermiona ułożyła idealnie gdy tylko podeszła krok bliżej. Złożył szybki pocałunek na jej czole i odprowadził Donnę do boksu. Gdy wrócił przebrany w wytarte dżinsy i koszulę aż zmiękły jej kolana.
Czy on w każdym wydaniu musiał wyglądać tak seksownie? - zapytała w duchu.
-Wracamy? - zapytał i zaoferował jej swoje ramię.
Chwyciła je i powolnym krokiem wrócili do rezydencji, gdzie państwo Malfoy znów potrafili zaskoczyć.
***
-Brak mi na Ciebie sił, Lucjuszu! - przed oczami Hermiony i Draco minął błysk zaklęcia, a obok uskakujący od niego Malfoy senior.
Mężczyzna w dłoni trzymał flet i książkę, którą wcześniej czytała Narcyza i toczyła przekomarzankę z mężem.
-Mamo? Tato? - zawołał niepewnie Draco.
Na marne. Jego ojciec ruszył jak długi do przodu niczym mysz uciekająca przed kotem, a za nim pognała Narcyza rzucając niegroźnymi zaklęciami w męża przy okazji wykrzykując by oddał jej lekturę.
Hermiona zachichotała pod nosem.
-Oni tak zawsze? - zapytała z uśmiechem.
Chłopak pokręcił przecząco głową.
-Rzadko kiedy. Ale teraz to całkiem im odbiło.
-Przyznaj chociaż jest zabawnie - mruknęła.
-Ta. Bo to ty, Granger - odpowiedział z ironią. - Inna by powiedziała, że dom wariatów.
Dał jej kuksańca w ramię, a ona odwzajemniła mu tym samym.
Zaśmiali się głośno, ale nawet to nie zatrzymało i nie uspokoiło goniących się rodziców Dracon'a.
-Chodź. Pójdziemy do kuchni coś ugotować - zachęcił Gryfonkę.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
-Malfoy i gotowanie? Kto by pomyślał?
-Więc jak? - zapytał i spojrzał na nią wyczekująco.
Gdy ujrzał jej uśmiech, co uznał za zgodę na plan, ruszył przodem, a Hermiona za nim. Po drodze do pomieszczenia omijali w miarę możliwości lecące zaklęcia z każdej strony i śmiali się z takiego obrotu spraw.
Hermiona musiała przyznać, że ślizgon zapewnił jej niezbędną rozrywkę. Albo śmiechoterapię. Czuła się tak swobodnie przy nim, a on powiedział jej, że te wszystkie złe i niegrzeczne rzeczy chcę robić z nią Tylko z nią. I jest Jego i tylko Jego.
Mugolaczka i Arystokrata....kto by pomyślał czy to ma jakiekolwiek szanse?
CZYTASZ = KOMENTARZ
uff, coś napisałam. Dzięki Ci Boże.
Rozdział dla oceny dla was.
Jeszcze parę rozdziałów i zakończmy tom I i zaczniemy II :D
A w następnym rozdziale:
Co Malfoy i Granger wykombinują w kuchni
Co wiąże się z zachowaniem jego rodziców?
Co wydarzy się na sylwestrze?Kto zaskoczy najbardziej?
Tylko w Nie Z Tego Świata!
Kolejny rozdział ^^ Dopiero zaczęłam czytać Twój blog, a już tu dotarłam :D. Co do rozdziału to jest świetny. Ciekawa "zabawa" państwa Malfoy i ciekawa jestem,co wydarzy sie w kuchni:D Mam nadzieję że szybko pojawi się kolejny rozdział.Życzę weny, bo świetnie się czyta i wciąga:D
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział jest zaje*isty, i tym razem sie postarałaś bo jest długi, życzę weny na jeszcze lepsze i dłuższe rozdziały ;* <3
OdpowiedzUsuń~JulencjaPl(nie moge zalogować sie na konto xd)
Dawaj rozdział! :D
OdpowiedzUsuńDasz rade z nowym rozdziałem! Ja w to wierze! ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z anonimami wyżej^ ;)
OdpowiedzUsuń