Ginny była zakłopotana.
Nie wiedziała, co ma powiedzieć przyjaciółce, więc postanowiła wykręcić kota ogonem i zmieniła temat.
-Herm, a Ty i Malfoy razem? - zapytała szybko i zamrugała kilkakrotnie.
Kasztanowłosa zmrużyła oczy.
Doskonale wyczuła plan rudowłosej.
-Nie zmieniaj tematu Ruda - mruknęła. - Gadaj, ile to trwa? I czemu ja nic nie wiem?
-Bo byłaś nieprzytomna...a ja odwiedzałam cię codziennie, a Blaise wspierał mnie, gdy cię nie było, Herm - powiedziała pewnie.
Panna Granger spojrzała na nią i już widziała, że Gryfonka nie kłamała. Od razu rzuciła się jej na szyję i wyściskała mocno.
Brakowało jej przyjaciółki w skrzydle. Miała tam tylko Malfoy'a, który potrafił być czasami bardzo irytujący, ale gdyby nie on dalej kwitłaby w szpitalnym łóżku.
Udali się na obiad.
W wielkiej Sali panował nieco gwar, gdy uczniowie zajmowali swoje miejsca, Ginny pożegnała się z Blaise'm i wraz z Hermioną podreptała do stołu gryfiaków.
Harry uspokajał zdenerwowanego Rona, który nie był zadowolony z widoku kasztanowłosej, ale ona zignorowała to.
-Jak mogłaś na mnie donieść, podstępna szujo! - warknął do niej. - Ja ci nic nie zrobiłem! Sama urządziłaś sobie kąpiel w lodowatej wodzie!
Hermiona przegryzła parę gryzów, ale po tych słowach od razu miała ochotę to wypluć. Jak on śmiał ją oskarżać?! Zwłaszcza, że ona nie rozmawiała już na temat próby samobójczej z McGonagall.
-Jak śmiesz! Odszczekaj to! - teraz to Herm się rozjuszyła. - Odszczekaj, ale już!
-Nie mam zamiaru! - warknął. - Niech cię Malfoy uspokoi, histeryczko.
Zgromili siebie spojrzeniem. Wtedy miała ochotę uderzyć go, ale stwierdziła, że nie będzie urządzać przedstawienia, więc wstała od stołu i gotowa wyjść usłyszała jak ktoś ją woła.
-Granger! - tak to był głos Malfoy'a. - Chodź do nas z Rudą. Zjecie spokojnie.
Zgodziła się na to. Była głodna i chciała zjeść w spokoju, a Ron jej wszystko uniemożliwiał.
Wróciła się.
I po chwili już razem z Ginny siedziała koło ślizgonów. Po prawej stronie Hermiony siedział Malfoy odpychający od siebie mopsicę, po jej lewej Ginny, a obok niej Zabini i Nott, a za nimi siedziała Astoria Greengras, która ewidentnie próbowała wyrwać Teodora, by zrobić na złość blondynowi.
Jednak Malfoy nie dał się na to nabrać.
Zastanawiał się jak taka jedna Gryfonka potrafi wywrócić świat do góry nogami w ciągu miesiąca.
Nie wiedziała, co ma powiedzieć przyjaciółce, więc postanowiła wykręcić kota ogonem i zmieniła temat.
-Herm, a Ty i Malfoy razem? - zapytała szybko i zamrugała kilkakrotnie.
Kasztanowłosa zmrużyła oczy.
Doskonale wyczuła plan rudowłosej.
-Nie zmieniaj tematu Ruda - mruknęła. - Gadaj, ile to trwa? I czemu ja nic nie wiem?
-Bo byłaś nieprzytomna...a ja odwiedzałam cię codziennie, a Blaise wspierał mnie, gdy cię nie było, Herm - powiedziała pewnie.
Panna Granger spojrzała na nią i już widziała, że Gryfonka nie kłamała. Od razu rzuciła się jej na szyję i wyściskała mocno.
Brakowało jej przyjaciółki w skrzydle. Miała tam tylko Malfoy'a, który potrafił być czasami bardzo irytujący, ale gdyby nie on dalej kwitłaby w szpitalnym łóżku.
Udali się na obiad.
W wielkiej Sali panował nieco gwar, gdy uczniowie zajmowali swoje miejsca, Ginny pożegnała się z Blaise'm i wraz z Hermioną podreptała do stołu gryfiaków.
Harry uspokajał zdenerwowanego Rona, który nie był zadowolony z widoku kasztanowłosej, ale ona zignorowała to.
-Jak mogłaś na mnie donieść, podstępna szujo! - warknął do niej. - Ja ci nic nie zrobiłem! Sama urządziłaś sobie kąpiel w lodowatej wodzie!
Hermiona przegryzła parę gryzów, ale po tych słowach od razu miała ochotę to wypluć. Jak on śmiał ją oskarżać?! Zwłaszcza, że ona nie rozmawiała już na temat próby samobójczej z McGonagall.
-Jak śmiesz! Odszczekaj to! - teraz to Herm się rozjuszyła. - Odszczekaj, ale już!
-Nie mam zamiaru! - warknął. - Niech cię Malfoy uspokoi, histeryczko.
Zgromili siebie spojrzeniem. Wtedy miała ochotę uderzyć go, ale stwierdziła, że nie będzie urządzać przedstawienia, więc wstała od stołu i gotowa wyjść usłyszała jak ktoś ją woła.
-Granger! - tak to był głos Malfoy'a. - Chodź do nas z Rudą. Zjecie spokojnie.
Zgodziła się na to. Była głodna i chciała zjeść w spokoju, a Ron jej wszystko uniemożliwiał.
Wróciła się.
I po chwili już razem z Ginny siedziała koło ślizgonów. Po prawej stronie Hermiony siedział Malfoy odpychający od siebie mopsicę, po jej lewej Ginny, a obok niej Zabini i Nott, a za nimi siedziała Astoria Greengras, która ewidentnie próbowała wyrwać Teodora, by zrobić na złość blondynowi.
Jednak Malfoy nie dał się na to nabrać.
Zastanawiał się jak taka jedna Gryfonka potrafi wywrócić świat do góry nogami w ciągu miesiąca.
Rok w Hogwarcie długo się przeciągał dla uczniów.
Aż w końcu nastał Grudzień. Ulubiony miesiąc Hogwartczyków. Bal Bożonarodzeniowy, święta,prezenty, Noc Duchów, którą zawsze organizowali podczas przerwy świątecznej, świąteczna atmosfera...wszystkie te rzeczy przypominały Hermionie szczęśliwe chwilę.
W tym roku musiała spędzać święta sama.
Rodzice byli w Australii i nie pamiętali jej, a do Nory nie miała ochoty iść po tym co robi jej były przyjaciel Ron.
Była skazana na siebie. Oczywiście Ruda namawiała by jednak zgodziła się przyjść, ale panna Granger stanowczo odmówiła i tłumacząc jej swoją odmowę. Ginny zrozumiała.
A ona cieszyła się jak małe dziecko, że nie ma jej tego za złe. Jedynie było jej smutno, że spędzi je sama.
Teraz właśnie szła z Malfoy'em, Ginny, Blaise'm i Teodorem korytarzem do sali od wróżbiarstwa.Wybrali je tylko dlatego, że Sybilla robiła luzackie zajęcia i żadne nie musiało wysilać się zbytnio.
-Z kim spędzasz święta, Granger? - zapytał ją ślizgon.
-Sama - odpowiedziała szybko i spuściła głowę.
Wtedy przy stoliku, gdzie siedzieli w piątkę pojawiły się filiżanki z kawą. Hermiona powoli upiła łyk aromatycznego napoju.
-Jak to sama? - zdziwił się również pociągając łyk. - Nie powinnaś.
-Nie mam wyboru, Malfoy - powiedziała smutno. - Rodzice mnie nie pamiętają i nie wiem gdzie dokładnie są, a do Nory nie pójdę by użerać się z Ron'em.
Chłopak parsknął śmiechem. Nie spodziewał się takiej zawziętości Gryfonki, ale podziwiał ją za to. Wreszcie wyeliminowała łasicę ze swojego życia. Bo z nim nigdy by go nie miało.
-Więc zapraszam Cię do siebie na święta, Granger - uśmiechnął się Draco. - Nie przyjmuję odmowy.
Hermiona zaskoczona spojrzała na ślizgona. Nie spodziewała się takiego gestu z jego strony i była mu wdzięczna za to, że jeśli się zgodzi to samotność jej nie będzie doskwierać.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.... - rzekła niepewnie. - nie wiem co na to twoi rodzice. Nie ucieszą się chyba moim widokiem.
-Granger, daj spokój . - odpowiedział. - Moja matka gdyby nie ślub z Lucjuszem dalej rozmawiałaby z mugolakami. A ojciec...zmienił się cholernie...ze śmierciożercy zamienił się w zamiłowanego czarodzieja do muzyki. Kupił sobie fortepian i rypie po nocach.
Hermiona musiała się zaśmiać.
Nie wyobrażała sobie Lucjusza Malfoy'a grającego przy fortepianie albo grającego na czymkolwiek.
To było niedorzeczne.
-Zgódź się Miona - namawiała ją Ginny słysząc rozmowę blondyna z jej przyjaciółką. - Nie będziesz bynajmniej sama.
-Wiewióra ma rację, Granger - odezwał się Nott, a Zabini przytaknął. - Po co masz być sama skoro możesz spędzić je z tym denatem?
-Zgadzam się - oświadczyła po chwili namysłu. - Tylko jeśli będziesz mnie tam obrażał obiecuję, że się ulotnię.
Pomachała mu groźnie palcem i dopiła kawę. Na jej dnie z fusów ułożył się dziwny kształt, którego nie mogła rozpoznać.
Wtedy profesor Trealwney podeszła do ich stolika i zajrzała w filiżankę Hermiony. Uśmiechnęła się szeroko.
-Proszę, to fajerwerki - powiedziała rzeczowo - spędzisz udanego sylwestra w przyjacielskim gronie.
Kasztanowłosa uśmiechnęła się szeroko. Jej grono przyjaciół znacznie się teraz powiększyło. W ciągu dwóch miesięcy nawiązała dobrą, a nawet wspaniałą nić porozumienia z Malfoy'em, Diabłem i Teodorem. Miała również Ginny i Harry'ego, więc jednak sylwester mógł okazać się interesujący.
*
-Herm, zaprosił cię ktoś już na bal? - zapytała ruda, gdy szły razem do dormitorium, a ślizgoni poszli załatwiać swoje sprawy.
Miały chwilę dla siebie.
-Nie - odpowiedziała smutno. Do balu zostały raptem dwa tygodnie. - McLaggen się przymierza, ale ja z nim nie pójdę. A ty jak?
-Idę z Diabłem - uśmiechnęła się promiennie. - Ale słyszałam od Blaise'a, że Draco ma napady depresji bo nie wie jak ma cię zaprosić na bal.
Hermionie wyszły oczy na wierzch. Malfoy zapraszający ją na bal?! To mógłby być naprawdę ciekawy i pełen wrażeń grudzień.
Do balu zostały dwa tygodnie, a do świąt trzy.
Malfoy właśnie był w swoim dormitorium wraz z przyjaciółmi i panikował.
-Jak ja mam ją zaprosić?! - krzyczał. - Przecież nie pójdę i nie powiem jej, idziesz ze mną na bal i już.
Zabini uśmiechnął się szeroko, gdyż w końcu blondyn zaczął się interesować kasztanowłosą, a Nott zaczął niedowierzająco kręcić głową.
-Idź i się zapytaj po prostu czy poszłaby z tobą na bal. Ot problem - powiedział ślizgon.
Diabeł zwijał się już ze śmiechu na podłodze z bezradności przyjaciela.
Pierwszy raz widział go takiego...innego.
-Dobra, idę - powiedział pewnie Draco i poprawił kołnierz koszuli i marynarkę.
Obrócił się na pięcie i opuścił dormitorium głośno trzaskając drzwiami.
-Cholera on serio mówił - oznajmił Nott. - Smok i Granger, kto by pomyślał.
Zabini przytaknął i dał ciasteczko Salazarowi. Po raz pierwszy odważył się podarować coś dobermanowi sądząc, że w ten sposób ten mu zaufa. Jego przypuszczenia potwierdziły się. Czworonóg przyjacielsko liznął go w rękę i położył się koło niego.
Teraz Blaise był o niebo spokojniejszy.
-Ciekawe, co on powie Granger - dodał po chwili Teo. - Założę się, że skończy się na przekomarzance jakiejś.
-O ile idziesz, że wróci w skowronkach? - rzucił Diabeł z uśmiechem i pogłaskał psa.
-Dam Ci 10 galeonów jak przegram - odpowiedział.
-Dobra.Przydadzą się - rzucił. - Wiszę dla Malfoy'a trzy ogniste idealnie na bal.
Ślizgoni uścisnęli sobie dłonie na znak zakładu i jedyne czego teraz oczekiwali to powrotu Malfoy'a, by potwierdzić słowa czy blondyn wrócił szczęśliwy czy wkurzony.
CZYTASZ=KOMENTARZ
Przepraszam za tyle czekania, ale musiałam załatwić papiery do bierzmowania itd, no i szkoła. Klasówki i poprawy i naciąganie ocen. Naprawię to! <3
Żaden problem! Ważne że jest. Ciekawa jestem kto wygra zakład ;D pozdrawiam ~A
OdpowiedzUsuńSuper rozdział 😊
OdpowiedzUsuńWeny i czekam na nexta
Pozdrawiam RosalieIris 😊
Boże ,jakie świetne! Malfoy i depresja ;D
OdpowiedzUsuńRozdział chyba twój najlepsiejszy! Chcę więcej *-*
Po prostu śmiałam się razem z Diabłem z bezradności Malfoya! Świetnie piszesz, to jest pewne na 100 %. Jestem ciekawa kto wygra zakład i czy Malfoy załamie się, kiedy by Hermiona mu odmówiła. Czekam z zniecierpliwieniem!
OdpowiedzUsuńDawaj następny! :D
OdpowiedzUsuńMiło się czyta twoje rozdziały 😊
OdpowiedzUsuńAhh Znowu La fin ;D W sumie to cieszę się, że się na niej wzorujesz ( chyba, że masz po porostu podobne opowiadania i się na niej nie wzorujesz xd ) bo bardzo lubię jej prace ♡♡♡ Wennyyy
OdpowiedzUsuń《~♡~》