poniedziałek, 28 marca 2016

27.Święta,święta i po świętach

Wieczór w posiadłości Malfoy'ów był dziwny, ale zarazem bardzo przyjemny. Draco namówił Hermionę by ta porozmawiała z Jego matką, a on przyszykuje jej pokój i załatwi sprawy.Z początku Gryfonka zawzięcie upierała się, że blondyn upadł na głowę i że ma się leczyć.
Jednak po dłuższym czasie ustąpiła mu.
-W porządku, Malfoy - rzekła i łypnęła na niego spojrzeniem spod oczu. - Masz godzinę. Jeśli się spóźnisz i nie wrócisz po mnie to z dupy nogi powyrywam.
Chłopak nie mógł się nie roześmiać widokiem grożącej mu dziewczyny. Jednak starał się zachować powagę i szybko skinął przytakująco głową, a potem ruszył po schodach na górę zamknął się w łazience i wyśmiał się tyle ile się dało. Wtedy dopiero mógł przystąpić do obowiązków.
Hermiona niepewnie udała się z korytarza do salonu, gdzie siedziała Narcyza. Kobieta na widok Gryfonki uśmiechnęła się ciepło i zawołała skrzata, by zrobił gorącej herbaty, a po chwili gestem zaprosiła ją by usiadła naprzeciwko.
-Twoja mama to jak mniemam Rose, prawda? - zapytała.
Gryfonka wzruszyła ramionami. Niechętnie chciała z nią rozmawiać na temat...rodziców, którzy nie pamiętali jej. Robiła wszystko by ich ocalić.
-Ym..Tak. Rose Granger.
-Przyjaźniłam się z twoją matką nim poślubiłam Lucjusza - oznajmiła i posłała jej ciepły uśmiech. - Resztę historii już chyba znasz.
Gryfonka skinęła głową i by dłużej nie ciągnąć rozmowy o rodzicach, dłońmi chwyciła za gorący kubek herbaty, którą dostarczył skrzatek. Upiła pierwszy łyk i rozkoszowała się aromatem owoców lasu.
-Może opowiesz mi jak zaczęłaś przyjaźnić się z Dracon'em? - zachęciła ją Narcyza. - Bardzo rzadko zdarza się, że mój syn pokazuje, że mu zależy na kimś. W sumie...jesteś pierwszą dziewczyną o którejkolwiek myśli poważnie.
Posłała jej znów uśmiech i upiła herbaty, a Hermiona miała ochotę iść na górę i zabić Malfoy'a. Jego matka wyglądała na bardzo dobrą i miłą kobietę, ale te pytania to tak ją peszyły, że nie wiedziała, co mogła powiedzieć, a czego nie wypadałoby opowiadać.
-Cóż...dużo nie ma co mówić - odparła Hermiona i znów upiła gorącego napoju. - Mój były chłopak dokuczał mi, a Draco stanął w mojej obronie  i mi pomógł. I tak to się jakoś toczy.
Narcyza zdusiła swoje zdumienie. Jej Dracuś wreszcie wyrósł na porządnego mężczyzna bez dziecięcego podejścia do kobiet. Tak jak go wychowała.
-Niedługo będę musiała Cię przeprosić i zacząć przygotowania kuchenne do świąt - powiedziała i wzięła już puste naczynia po herbacie. - Same nic się nie ugotuje i nie upiecze.
-Może pomogę? - zapytała Gryfonka. - Bardzo lubię gotować, a nie chcę siedzieć bezczynnie, gdy mam tu spędzić święta i nic nie robić.
-Z chęcią przyjmę twoją pomoc, Hermiono - Narcyza uśmiechnęła się szeroko. - W takim razie zapraszam do kuchni panno Granger.


***
-Zrobisz sałatkę, Hermiono? - zapytała Narcyza krzątającej się już po kuchni Gryfonki, która robiła rozeznanie, gdzie co leży. - Ja bym upiekła ciasto.
-Nie ma problemu, proszę pani.
Z uśmiechem dziewczyna wyjęła deskę, której trochę naszukała, nóż, a z lodówki wyjęła najpotrzebniejsze rzeczy.
Po chwili już siekała sałatę, rzodkiewki, ogórki, pomidory i zrobiła sos vinegre i dodała do reszty. W tym samym czasie Narcyza miała już gotową do pieczenia masę ciasta. I wtedy do kuchni wkroczył Lucjusz z tajemniczym uśmieszkiem na ustach i podszedł do żony, a koniuszek palca zanurzył w misce.
Narcyza zdzieliła męża po rękach.
-Lucjuszu! - zganiła go. - Wynocha mi z kuchni jak kobiety gotują!
Mężczyzna z pokorą i niesamowitą szybkością opuścił pomieszczenie, a Hermiona zachichotała pod nosem.
-Gdybym tu teraz nie była i nie widziała tego wszystkiego to powiedziałabym, że wyszedłby z tego dobry film - zachichotała.
Narcyza również zaczęła się śmiać.
-Oj tak, Hermiono. Cieszę się, że znamy się w innych okolicznościach i nie jesteśmy na siebie wrogo nastawieni. Zmieniliśmy się.
-Zauważyłam - odparowała. - Draco również się zmienił...na dobre. I cieszę się, że mam go przy sobie, jest dla ,mnie oparciem gdy inni są przeciwko mi.
-Draco to dobry chłopak - powiedziała spokojnie Narcyza. - Tylko musiał znaleźć tą dobrą drogę.
Hermiona przytaknęła.
Pomagając w kuchni Pani Malfoy jej głowę zaczął zaprzątać blondyn. Godzina minęła już na pewno dawno, a on nawet się nie pokazał, a Gryfonkę zastanawiało, gdzie go wcięło. Jednak nie miała zamiaru teraz przerwać roboty.
Stwierdziła, że jak sobie przypomni o jej istnieniu, to ją znajdzie i wygrzebie nawet spod ziemi.



***
Minęły 2 dni przygotować, a Hermiona co raz się śmiała z zachowania Lucjusza. Mężczyzna ewidentnie lubił drażnić się z żoną.
Gryfonka uparła się na choinkę i na wymarzony wystrój świąteczny, a Malfoy'owie nie sprzeciwiali się i dali jej wolną rękę. Nawet sam Draco nie zamierzał dyskutować z Gryfonką.
Gdy pojawiła się pierwsza gwiazdka, a stół był naszykowany, wszyscy złożyli sobie życzenia.
-Wesołych świąt, Granger - powiedział Malfoy i podzielił się opłatkiem z kasztanowłosą. - Żebyś dalej była taka wredna i kochana no i spełnienia marzeń.
Dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła szeroko i również złożyła mu świąteczne życzenia.
-Zdrowia, szczęścia, żebyś był mniej wredny i arogancki, ale też był sobą, Malfoy. Wesołych.
Życzenia również złożył jej i Lucjusz i Narcyza i musiała przyznać, że zaczynała czuć się bardzo dobrze w ich towarzystwie.
Teraz było tak...rodzinnie.
Zasiedli do stołu, zjedli świąteczne potrawy, rozmawiali, żartowali.Było jej tam naprawdę dobrze.

*

Gdy nadeszła godzina 21, oznajmiła Malfoy'owi, że chcę spać i poprosiła go o pokazanie jej pokoju. Malfoy nie narzekał, że wparowała mu do pokoju. Rozmyślał jedynie o niej jak o przyjaciółce i o kimś znacznie ważniejszym, ale potem porzucił to na boczny tor i zaczął się cieszyć, że Granger świetnie dogaduje się z Jego matką, której brakowało kobiecej rozmowy.
Wykąpana i ubrana podziękowała ślizgonowi za wspaniałe święta i dzisiejszy dzień, a on uśmiechnął się.
-Nie ma za co, Granger. Spędzimy tu również Sylwestra i wrócimy jak będzie czas do szkoły.
-W porządku. Draco? - rzuciła pytająco. - Możemy zaprosić Harry'ego. Bez Rona?Proszę to też mój przyjaciel. Potrzebuję go.
Chłopak zastanowił się głęboko czy odmówić Gryfonce czy nie. Skoro on może mieć przyjaciół przy sobie to czemu ona nie może go mieć zwłaszcza, że prosi tylko o Potter'a?
-Dobra - oznajmił. - Ale jeśli łasica będzie chciała się wkręcić to skopie rudzielca tak, że nawet Wielkanoc będzie miał z głowy i jajca wcześniej poświęci. A teraz dobranoc, Granger.
-Dobranoc Malfoy.
Zamknęła drzwi od pokoju i położyła się do łóżka.
Blondyn stał się teraz dla niej ważną osobą. Przyjacielem. Zaprosił ją na święta, by nie siedziała sama. Dał jej oddzielny pokój, porozmawiał z nią...była cholernie z niego dumna, że on Draco Malfoy wreszcie się ustatkował.
-Wygrałeś świecie - szepnęła. - Zakochałam się w arystokracie i zaczęło mi zależeć. Brawo serce, brawo jesteś durne.
Po dłuższych rozmyśleniach o Malfoy'u, zasnęła.


CZYTASZ? = KOMENTARZ OBOWIĄZKOWY
Wesołych świąt robaczki :3
Notka krótka, moim zdaniem głupia i bezsensowna. 
Ale ocena dla was. 
Co do rozdziału 28....nie wiem kiedy go dodam. Znów nauka, mam parę spraw, a muszę napisać dla was coś naprawdę mega długiego, a mam chwilowy brak weny twórczej, której muszę poszukać i ją odzyskać.
Do następnego. 

2 komentarze:

  1. Jejuu! To jest MEGA! nie mogę się doczekać następnego rozdziału, weny ~A

    OdpowiedzUsuń
  2. Ejejejejej.. Jacy przyjaciele? Oni razem mają być, a sami siebie okłamują.. Zupełnie bezezu...

    OdpowiedzUsuń