Strony

sobota, 14 maja 2016

33.Kac Malfoy Manor

Nadeszła godzina 6 rano.
Malfoy'a zbudził okropny ból głowy.  Każdy dźwięk rozsadzał mu głowę. Otworzył oczy i spostrzegł, że koło niego śpi Salazar. Zwierzę czuwało i teraz swoje ślepia wpatrzył w właściciela. Blaise i Teodor spali w swoich objęciach niczym kochankowie, o których Ginny nie ma bladego pojęcia.
Rozejrzał się.
Brakowało mu Weasley'ówny.
I Granger.
Obie zniknęły.
Zaczął rozmasowywać palcami skronie chcąc zniwelować ból głowy i przypomnieć sobie cokolwiek z imprezy. Ale czuł tylko pustkę. Czarną dziurę, która nie miała ochoty się wypełnić i dać mu skrawki popijawy.
Co on powie rodzicom?"Mamo, tato, moja dziewczyna i jej przyjaciółka zniknęły po imprezie?" Nie. Trzeba je znaleźć.
Mimo zawrotów głowy, pewnie ruszył w kierunku kumpli i zaczął nimi trząść.
-E, durnie! Wstawać !- Krzyknął. Znowu nimi potrząsnął. - E, menele! Dziewczyny zniknęły!
Wtedy Blaise uchylił jedno oko jakby coś do niego dopiero zaczęło docierać.
Uniósł głowę i skrzywił się. Nie on jedyny przeżywał tą pobudkę.
-Budź go, nie będzie spał dłużej niż ja - burknął Zabini.
Malfoy znowu potrząsnął przyjacielem za ramię. Minęło trochę czasu nim Teodor zmrużył oczy gniewnie i podniósł głowę.
-Kac morderca nie ma serca - jęknął. - Głowa pęka, rura pali.
-Poetą to też ja mogę zostać!
Malfoy wypiął dumnie pierś. Zabini uśmiechnął się słysząc tą wymianę zdań i w końcu raczył zabrać głos. Wskazał na nich palcem.
-Po wódce to też jestem poetą. Nie macie, co się chwalić! A teraz...gdzie dama mojego serca?!
-To wam próbuje powiedzieć, że kurwa zniknęły obie! Moja Granger też. GRANGER spierdoliła nawet czaisz?
-Może wystraszyła się twoich planów o oświadczynach? - zapytał Nott.
Malfoy drgnął.
Zastanawiał się o czym ta dwójka kretynów pieprzyła. Zaręczyny? Z Granger?" Nie, nie, ja jestem za młody na to" - myślał gorączkowo.
-Zapomnij. Nie będzie żadnych zaręczyn, nie będzie żadnych gości...rozumiecie? Nie będzie! - warknął i uderzył pięścią w stolik.
Zabini drgnął na nagły wybuch przyjaciela.
-Róbta co chceta - mruknął Teodor. - Trzeba je znaleźć. Za kilka dni wracamy do szkoły, a one wyparowały.
-Taaa.
Jęknęli zgodnie pozostali.
-W ogóle gdzie Potter? - oświeciło nagle Malfoy'a. Teodor spojrzał na niego.
-Zwinął się do siebie na chatę zanim poszliśmy spać. Nie chciał spać tutaj i zawracać nikomu głowy.
-Aha. Czyli podnosimy tyłki panowie i lecimy szukać Granger i Weasley!


***

Hermiona siedziała na fotelu zakładając nogę na nogę. Ginny siedziała obok z założonymi rękoma na piersi i sypała przekleństwami na prawo i lewo.
-Przeklęci ślizgoni - burknęła. - Wiemy chciaż gdzie my jesteśmy?
-Chyba w Irlandii - stwierdziła kasztanowłosa. - Irlandczycy mają szczególny akcent.
-Bosko - prychnęła ruda Gryfonka. - Po cholerę myśmy wsiadły z nimi do tego przeklętego czerwonego Camaro?!
Hermiona spojrzała na przyjaciółkę. Miała rację. Wszyscy byli podchmieleni, a one wsiadły jeszcze z nimi do samochodu, gdzie nikt nie był trzeźwy. Zrobili wycieczkę krajoznawczą, zatrzymali się w Irlandii, w Dublinie, a wtedy Hermiona miała czarną dziurę w głowie.
Jedyne co pamiętała to stację benzynową przy wyjeździe z miasta.
-Skoro pamiętamy ten moment na stacji, to może dzięki magii wyślemy im ognistą wiadomość?
-A skąd weźmiemy różdżki, Herm? - zapytała Ginny. - Ja mam swoją w Malfoy Manor.
-Ja mam swoją. Zawsze mam ją przy sobie.
-Niech Bóg w dzieciach Cię wynagrodzi!
Rzuciła się na szyję kasztanowłosej i posłała buziaka w policzek. Były uratowane.
Hermiona wyjęła różdżkę, oderwała kawałek ze swojego bolerka, wypowiedziała formułkę zaklęcia i po oderwanym kawałku materiału nie było śladu.
-Pozostaje nam tylko czekać - mruknęła smętnie Ginny.
-Jak mnie stąd nie wydostaną, to całą trójkę zajebie i  zatańczę na ich grobach.
Na te słowa Ginny uśmiechnęła się pocieszająco do przyjaciółki i podkuliła do siebie nogi.
Pomieszczenie było małe,oświetlone, a za drzwiami rozmawiali Irlandczycy.
-Tá tú rud éigin mar gheall orthu a dhéanamh (Trzeba coś z nimi zrobić)- powiedział jeden.
-Ansin ní mór dúinn roinnt spraoi, Dior. (Później się zabawimy,Dior) - odparł drugi.
Nie znały tego języka jednak przeczuwały, że nie jest dobrze.


-Ej mamy trop! - wykrzyczał Draco machając wiadomością od dziewczyn.
Przeczesali całą posiadłość i jedyny trop jaki mieli to kawałek kartki.
-Irlandia? Kurwa, co myśmy tam robili? - jęknął Nott. - Prawdziwy Kac MAlfoy Manor niczym Las Vegas.
Zabini przysłuchiwał się wymianie zdań przyjaciół.
-A może zamiast spekulować to się tam udamy? Chodzi o nasze damy serca! - krzyknął wreszcie.
Nott uniósł znacząco brew i spojrzał na przyjaciela. A Malfoy tłumił śmiech.
-I co pojedziemy tam, postoimy na stacji i poczekamy aż same się znajdą? - prychnął blondyn. - Potrzebujemy planu.
-A ja go już mam. Jedziemy, pytamy na tej stacji ludzi i się dowiemy czegoś - stuknął się palcem w głowę Blaise. - Myśli się.
-Czasami ci się uda. Wyjątkowo.
Nott nie krył rozbawienia. Malfoy poszedł w Jego ślady  i obaj wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.
Wkrótce jednak Draco podniósł się i chwycił za czarną bluzę z kapturem.
-Nie będzie Ci zimno? Przypominam, że już mamy styczeń i jest zima - poinstruował go Blaise.
-Diable..nie zaczynaj. Nie zmarznę. Idziemy po nie i wracamy. Szlajać się nie będę.
Na te słowa pozostała dwójka wstała i poszła w ślady kumpla. Teodor założył na siebie czarną kurtkę, a Blaise płaszcz.
Ciepło ubrani deportowali się do Irlandii.


Na stacji benzynowej w Dublinie sypał śnieg.
Jedno miejsce było zajęte przez czarną terenówkę, a bak napełniał jeden z pracowników.
Malfoy wyciągnął ręce z kieszeni przetartych dżinsów i podszedł do niego.
-Widział pan może w nocy dwie dziewczyny? Kasztanowłosą i rudą. Były razem z nami, a potem zaginęły. Szukamy ich - rzekł szybko.
Pracownik zmieszał się.
-Były tu takie dwie. Kojarzę je - mruknął. - Obie były w sukienkach. Potem przyjechał czarny SUV, zaoferował pomoc, więc wsiadły niechętnie z ich pomocą, a potem samochód odjechał z piskiem opon.
-Macie tu monitoring, by to sprawdzić?
-Tak proszę iść do stoiska ochrony w sklepie.
Malfoy podziękował, gestem kazał chłopakom iść z nim. Trójką weszli do sklepu i podeszli do ochroniarza, w skrócie opowiadając sytuację. Ochroniarz Danny poprowadził ich do miejsca monitoringu i znalazł interesujące nagranie.
Na obrazie było widać dwie Gryfonki i wspomniany wcześniej czarny SUV. Widać było spokojną rozmowę, a potem coś wciągnęło je do środka samochodu. A raczej ktoś.
Draco spisał rejestrację samochodu.
-Więc jedziemy szukać naszego porywacza czarodziejek - stwierdził blondyn.
Nott i Diabeł potwierdzili słowa przyjaciela.


CZYTASZ=KOMENTARZ <3
Rozdział krótki - przepraszam! Następny będzie dłuższy!
PS. Jak oceniacie obecny szablon? Podoba się?  :D
No i wpadajcie na I Need You Cedmione dodam tam na dniach rozdział :)

5 komentarzy:

  1. Kac... taki niby małe coś ale jak się go ma to porządnie daje =)
    Rozdział ogólnie świetny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny gif na końcu ^^ Muszę w końcu obejrzeć ten serial xd.. A co do rozdziału.. No.. Jedyne co mogę powiedzieć to.. MALFOY SZYBCIEJ RUSZAJ TYŁEK ZANIM ONI JE ZGWAŁCĄ!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny gif na końcu ^^ Muszę w końcu obejrzeć ten serial xd.. A co do rozdziału.. No.. Jedyne co mogę powiedzieć to.. MALFOY SZYBCIEJ RUSZAJ TYŁEK ZANIM ONI JE ZGWAŁCĄ!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł genialny ��
    Jestem ciekawa co z tego wyniknie. Boże! Ten ból, gdy nie masz weny nawet, żeby napisać komentarz! Pozdrawiam i życzę weny Twoja ~A

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie to wszystko zostało tu opisane.

    OdpowiedzUsuń