Gdy zaczęła pozbywać się odzienia, Draco znów otrzeźwiał Automatycznie chwycił nadgarstki dziewczyny i zatrzymał ją nim zdołała cokolwiek zrobić.
-Granger, nie - syknął. - Nie możesz. Kładź się.
Gryfonka zachichotała zakrywając dłonią roześmiane usta. Blondyn z po wątpieniem pomachał głową, spoglądając na kasztanowłosą.
Zrzucił ją z siebie, a ona zaczęła się uśmiechać leżąc obok.
Chłopak westchnął i rozejrzał się szybko po pomieszczeniu. Wszyscy już odpadli. Blaise poległ przy stole z pustą butelką po ognistej, ginny spała na łóżku Diabła, a Nott otrzasnął przytulony do psa, a on nie mógł spać, bo zboczona i niewyżyta Granger dobierała się do niego.
-Jesteś zabawny - powiedziała Hermiona i znów zaczęła się śmiać. Właśnie w tym momencie Draco zastanawiał się jakże Wielki Salazar mógł go teraz tak pokarać.
-Już wolę kiedy jesteś trzeźwa - stwierdził. - Na boczek i lulu kajtki. Spać, Granger.
Gryfonka dosyć niechętnie przewróciła się na prawy bok i dłońmi objęła poduszkę przyciągając ją do siebie i układając się do snu. Ślizgon nakrył ją ciepłym kocem i sam położył się obok, nasuwając na siebie drugie nakrycie. Ręce założył na karku i rozmyślał. Nad wszystkim, co go nurtowało.
Rodzice,Granger...szkoła,Granger i znów rodzice.
Po dłuższym czasie również zasnął i popłynął w objęcia Morfeusza.
***
Poranek do przyjemnych nie należał. Potwornie bolała go głowa, miał kaca, a krzyk kasztanowłosej dało się słyszeć w całym pokoju jak nie dormitorium.
Niechętnie otworzył oczy mrużąc je gniewnie i spojrzał na sprawcę hałasu. Granger była owinięta szczelnie kocem, aż po samą szyję i darła się nie spuszczając wzroku ze ślizgona.
-Czego się drzesz, kobieto?! - krzyknął na nią. - Usiłuję spać, erotomanko!
-Erotomanko?! - odpowiedziała mu krzykiem. - To ty jesteś niewyżyty, zboczony i masz zbreźne myśli, Malfoy!
Oboje usłyszeli głębokie westchnięcia.
-Możecie łaskawie się nie drzeć, państwo Malfoy? - rozpoznali głos Blaise'a. - Są tu jeszcze denaci, którzy próbują zamknąć oczy i uciąć sobie drzemkę.
-DIABEŁ! - krzyknęli w tym samym czasie Draco i Hermiona.
Usłyszeli stłumiony chichot Rudej i Teodora, a potem śmiech Zabini'ego. Nawet słowa nie możesz powiedzieć, a ci rżą i się cieszą jak głupi do sera.
-Dzieci - mruknęła Granger. - Ale to Malfoy nie usprawiedliwia tego, co ja robiłam obok Ciebie!
Wtedy w inteligentnej główce blondyna zrodził się genialny plan wkurzenia Gryfonki wkręcając jej głupoty.
Uśmiechnął się do niej.
-To już nie pamiętasz tej upojnej nocy, Granger? - szepnął tuż przy jej uchu. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, jakby miała zaraz wypaść z oczodołów.
Malfoy nie mógł powstrzymać uśmiechu.
-Nie spałam z Tobą! - warknęła, - Aż tak nisko chyba nie upadłam! Kłamiesz!
-Ja bym nad tym polemizował, Granger - stwierdził i założył ręce na klatce piersiowej. - W nocy byłaś bardzo nadpobudliwa, musiałem się ujarzmić.
Hermiona 'pozbierała' szczękę z podłogi słysząc słowa ślizgona, który dalej szedł w zaparte. Z jej oczu ciskały błyskawice, a blondyn bawił się w najlepsze.
-K-Ł-A-M-I-E-S-Z - wycedziła. - Nie wierzę Ci.
-Cóż maż takie prawo, Granger - powiedział i szerzej się uśmiechnął. - Ale byłaś wspaniała. Ognista laska.
Gryfonka już po raz kolejny miała okazję zbierać swoją szczękę z podłogi, a reszta ślizgonów delikatnie podsłuchując rozmowę i chichotali pod nosem.
Mimo potwornego bólu głowy dopisywał im humor.
Po zażyciu eliksirów na kaca, dziewczyny wybłagały by trójka ślizgonów bezpiecznie odprowadziła gryfonki do wieży Gryffindoru, gdyż same bały się przedzierać przez salon pełen wychowanków domu węża.
-Boicie się? -zakpił Malfoy. - A podobno takie odważne.
-A żebyś wiedział - odgryzła się Hermiona. - Rusz swoją arystokratyczną dupą i nas odprowadźcie.
Blaise zachichotał i objął ramieniem rudą, a Teodor w tym czasie nakarmił Salazara, którego Hermiona bardzo polubiła.
-Dobra chodźcie - oznajmił blondyn.
Ruszyli. W salonie siedział Flint, Bletchey, Bulstrone, panny Greengars i Pansy. Ostatnia z dziewczyn wymienionych spoglądała zabójczym spojrzeniem na gryfonki gotowa się rzucić i rozszarpać im gardło.
-Szlamy w towarzystwie arystokracji - prychnęła.
-Zamknij się Parkinson, bo zaraz ty będziesz robić za mopa do podłogi, a jest bardzo brudna podłoga.
Na słowa Malfoy'a wszyscy wybuchnęli śmiechem. Gryfonki, Teodor z Blaise'm i sami ślizgoni. Jedynie Pansu telepała się ze złości, a na jej ustach pojawiał się grymas chcący rzucić kąśliwą uwagę.
-Mopie nic nie mów - odezwał się Nott. - Bo posypią się punkciki, a tego chyba nie chcesz, co? Zostaw nasze dwie przyjaciółeczki w salazarskim spokoju.
Czarnowłosa ślizgonka zamilkła i wściekła ruszyła do swojego dormitorium, a panny Greengrass poszły za nią, dotrzymać jej towarzystwa.
-Masz ty gadane, Nott - pogatulowała Hermiona.
Ślizgon dumnie wypiął pierś i ruszyli do przodu, opuszczając dormitoria slytherinu.
Szli szybko i zdecydowanie.
-A co wy nato by od razu zakręcić się na śniadanie? - zapytał Zabini.
Za to pytanie oberwał w tył głowy od Ginny, a Hermiona zaśmiała się.
Blaise spojrzał na rudą.
-Au - dotknął dłonią miejsca, gdzie oberwał. - A to za co? Głodny jestem, no.
-Przebierzemy się i dopiero wtedy kierunek żarcie, Blaise - odpowiedziała mu pewni rudowłosa i uśmiechnęła się do ślizgona.
Jak powiedziała tak zrobili.
Dziewczyny przebrały się, a oni czekali przed wejściem do wieży Gryofnów. Potem zgraną paczką ruszyli na śniadanie i tam zaczęli rozprawiać temat świąt. Był już Bal, więc uznano, że rozpoczną się ferie świąteczne.
Czyli czas zażegnania wszelkich sporów.
-Więc, Granger... - zaczął Malfoy siedząc z nią przy stole Gryfonów, gdyż ta tak się zaparła, że nie miał wyboru. - Jutro już mamy ferie, więc się pakujesz i jutro jedziemy do mnie.
Ron, Harry i Ginny przysłuchiwali się całej rozmowie z niemałym zaciekawieniem. A gdy Weasley usłyszał słowa "jedziemy do mnie" to o mało go szlak nie trafił.
-Jedziesz do domu mordercy?! - krzyknął, a Hermiona wzdrygnęła się.
-Tak jedzie, bo ma dość oglądania twojej gęby! - warknął Malfoy. - Ona potrzebuje mężczyzny, a nie chłopca, takie życie Weasley.
Chłopak poczerwieniał po cebulki włosów, a na twarzy strzelił wykwintnego buraka.
-TY to jeszcze dzieciak, Malfoy - wycedził Ron. - Nie wiesz co to życie i prawdziwe uczucie, bo umiesz tylko zabijać!
-Nie wypowiadaj się o czymś o czym nie masz pojęcia zgniła łasico! - Mafloy osiągnął już stan furii, a Harry widząc rozwój sytuacji, automatycznie zganił kumpla by się już nie odzywał i przeprosił blondyna za Jego zachowanie.
Draco jednak odłożył jedzonego tosta i wstał od stołu.
-Nieważne, Potter - mruknął. - Ale dzięki, chociaż ty umiesz przeprosić za idiotę. Granger, pakuj się po śniadaniu, rano wyjeżdżamy, a zgaduję, że masz inne zajęcia do roboty.
Hermiona przeżuła kawałek tosta, wzrokiem odprowadzając Malfoy'a znikającego za drzwiami wielkiej sali.
Księżniczka się obraziła i wróciła do swojej wieży.
-Zabiję go kiedyś - mruknęła Hermiona. - Na godryka przysięgam. Erotoman jeden.
Ginny i Harry zaśmiali się, a Ron spojrzał na nią gniewnie, jednak ona wzruszyła ramionami i zaczęła dalej konsumować posiłek.
-Granger, nie - syknął. - Nie możesz. Kładź się.
Gryfonka zachichotała zakrywając dłonią roześmiane usta. Blondyn z po wątpieniem pomachał głową, spoglądając na kasztanowłosą.
Zrzucił ją z siebie, a ona zaczęła się uśmiechać leżąc obok.
Chłopak westchnął i rozejrzał się szybko po pomieszczeniu. Wszyscy już odpadli. Blaise poległ przy stole z pustą butelką po ognistej, ginny spała na łóżku Diabła, a Nott otrzasnął przytulony do psa, a on nie mógł spać, bo zboczona i niewyżyta Granger dobierała się do niego.
-Jesteś zabawny - powiedziała Hermiona i znów zaczęła się śmiać. Właśnie w tym momencie Draco zastanawiał się jakże Wielki Salazar mógł go teraz tak pokarać.
-Już wolę kiedy jesteś trzeźwa - stwierdził. - Na boczek i lulu kajtki. Spać, Granger.
Gryfonka dosyć niechętnie przewróciła się na prawy bok i dłońmi objęła poduszkę przyciągając ją do siebie i układając się do snu. Ślizgon nakrył ją ciepłym kocem i sam położył się obok, nasuwając na siebie drugie nakrycie. Ręce założył na karku i rozmyślał. Nad wszystkim, co go nurtowało.
Rodzice,Granger...szkoła,Granger i znów rodzice.
Po dłuższym czasie również zasnął i popłynął w objęcia Morfeusza.
***
Poranek do przyjemnych nie należał. Potwornie bolała go głowa, miał kaca, a krzyk kasztanowłosej dało się słyszeć w całym pokoju jak nie dormitorium.
Niechętnie otworzył oczy mrużąc je gniewnie i spojrzał na sprawcę hałasu. Granger była owinięta szczelnie kocem, aż po samą szyję i darła się nie spuszczając wzroku ze ślizgona.
-Czego się drzesz, kobieto?! - krzyknął na nią. - Usiłuję spać, erotomanko!
-Erotomanko?! - odpowiedziała mu krzykiem. - To ty jesteś niewyżyty, zboczony i masz zbreźne myśli, Malfoy!
Oboje usłyszeli głębokie westchnięcia.
-Możecie łaskawie się nie drzeć, państwo Malfoy? - rozpoznali głos Blaise'a. - Są tu jeszcze denaci, którzy próbują zamknąć oczy i uciąć sobie drzemkę.
-DIABEŁ! - krzyknęli w tym samym czasie Draco i Hermiona.
Usłyszeli stłumiony chichot Rudej i Teodora, a potem śmiech Zabini'ego. Nawet słowa nie możesz powiedzieć, a ci rżą i się cieszą jak głupi do sera.
-Dzieci - mruknęła Granger. - Ale to Malfoy nie usprawiedliwia tego, co ja robiłam obok Ciebie!
Wtedy w inteligentnej główce blondyna zrodził się genialny plan wkurzenia Gryfonki wkręcając jej głupoty.
Uśmiechnął się do niej.
-To już nie pamiętasz tej upojnej nocy, Granger? - szepnął tuż przy jej uchu. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, jakby miała zaraz wypaść z oczodołów.
Malfoy nie mógł powstrzymać uśmiechu.
-Nie spałam z Tobą! - warknęła, - Aż tak nisko chyba nie upadłam! Kłamiesz!
-Ja bym nad tym polemizował, Granger - stwierdził i założył ręce na klatce piersiowej. - W nocy byłaś bardzo nadpobudliwa, musiałem się ujarzmić.
Hermiona 'pozbierała' szczękę z podłogi słysząc słowa ślizgona, który dalej szedł w zaparte. Z jej oczu ciskały błyskawice, a blondyn bawił się w najlepsze.
-K-Ł-A-M-I-E-S-Z - wycedziła. - Nie wierzę Ci.
-Cóż maż takie prawo, Granger - powiedział i szerzej się uśmiechnął. - Ale byłaś wspaniała. Ognista laska.
Gryfonka już po raz kolejny miała okazję zbierać swoją szczękę z podłogi, a reszta ślizgonów delikatnie podsłuchując rozmowę i chichotali pod nosem.
Mimo potwornego bólu głowy dopisywał im humor.
Po zażyciu eliksirów na kaca, dziewczyny wybłagały by trójka ślizgonów bezpiecznie odprowadziła gryfonki do wieży Gryffindoru, gdyż same bały się przedzierać przez salon pełen wychowanków domu węża.
-Boicie się? -zakpił Malfoy. - A podobno takie odważne.
-A żebyś wiedział - odgryzła się Hermiona. - Rusz swoją arystokratyczną dupą i nas odprowadźcie.
Blaise zachichotał i objął ramieniem rudą, a Teodor w tym czasie nakarmił Salazara, którego Hermiona bardzo polubiła.
-Dobra chodźcie - oznajmił blondyn.
Ruszyli. W salonie siedział Flint, Bletchey, Bulstrone, panny Greengars i Pansy. Ostatnia z dziewczyn wymienionych spoglądała zabójczym spojrzeniem na gryfonki gotowa się rzucić i rozszarpać im gardło.
-Szlamy w towarzystwie arystokracji - prychnęła.
-Zamknij się Parkinson, bo zaraz ty będziesz robić za mopa do podłogi, a jest bardzo brudna podłoga.
Na słowa Malfoy'a wszyscy wybuchnęli śmiechem. Gryfonki, Teodor z Blaise'm i sami ślizgoni. Jedynie Pansu telepała się ze złości, a na jej ustach pojawiał się grymas chcący rzucić kąśliwą uwagę.
-Mopie nic nie mów - odezwał się Nott. - Bo posypią się punkciki, a tego chyba nie chcesz, co? Zostaw nasze dwie przyjaciółeczki w salazarskim spokoju.
Czarnowłosa ślizgonka zamilkła i wściekła ruszyła do swojego dormitorium, a panny Greengrass poszły za nią, dotrzymać jej towarzystwa.
-Masz ty gadane, Nott - pogatulowała Hermiona.
Ślizgon dumnie wypiął pierś i ruszyli do przodu, opuszczając dormitoria slytherinu.
Szli szybko i zdecydowanie.
-A co wy nato by od razu zakręcić się na śniadanie? - zapytał Zabini.
Za to pytanie oberwał w tył głowy od Ginny, a Hermiona zaśmiała się.
Blaise spojrzał na rudą.
-Au - dotknął dłonią miejsca, gdzie oberwał. - A to za co? Głodny jestem, no.
-Przebierzemy się i dopiero wtedy kierunek żarcie, Blaise - odpowiedziała mu pewni rudowłosa i uśmiechnęła się do ślizgona.
Jak powiedziała tak zrobili.
Dziewczyny przebrały się, a oni czekali przed wejściem do wieży Gryofnów. Potem zgraną paczką ruszyli na śniadanie i tam zaczęli rozprawiać temat świąt. Był już Bal, więc uznano, że rozpoczną się ferie świąteczne.
Czyli czas zażegnania wszelkich sporów.
-Więc, Granger... - zaczął Malfoy siedząc z nią przy stole Gryfonów, gdyż ta tak się zaparła, że nie miał wyboru. - Jutro już mamy ferie, więc się pakujesz i jutro jedziemy do mnie.
Ron, Harry i Ginny przysłuchiwali się całej rozmowie z niemałym zaciekawieniem. A gdy Weasley usłyszał słowa "jedziemy do mnie" to o mało go szlak nie trafił.
-Jedziesz do domu mordercy?! - krzyknął, a Hermiona wzdrygnęła się.
-Tak jedzie, bo ma dość oglądania twojej gęby! - warknął Malfoy. - Ona potrzebuje mężczyzny, a nie chłopca, takie życie Weasley.
Chłopak poczerwieniał po cebulki włosów, a na twarzy strzelił wykwintnego buraka.
-TY to jeszcze dzieciak, Malfoy - wycedził Ron. - Nie wiesz co to życie i prawdziwe uczucie, bo umiesz tylko zabijać!
-Nie wypowiadaj się o czymś o czym nie masz pojęcia zgniła łasico! - Mafloy osiągnął już stan furii, a Harry widząc rozwój sytuacji, automatycznie zganił kumpla by się już nie odzywał i przeprosił blondyna za Jego zachowanie.
Draco jednak odłożył jedzonego tosta i wstał od stołu.
-Nieważne, Potter - mruknął. - Ale dzięki, chociaż ty umiesz przeprosić za idiotę. Granger, pakuj się po śniadaniu, rano wyjeżdżamy, a zgaduję, że masz inne zajęcia do roboty.
Hermiona przeżuła kawałek tosta, wzrokiem odprowadzając Malfoy'a znikającego za drzwiami wielkiej sali.
Księżniczka się obraziła i wróciła do swojej wieży.
-Zabiję go kiedyś - mruknęła Hermiona. - Na godryka przysięgam. Erotoman jeden.
Ginny i Harry zaśmiali się, a Ron spojrzał na nią gniewnie, jednak ona wzruszyła ramionami i zaczęła dalej konsumować posiłek.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ♥
Rozdział moim zdaniem okej, jednak cholernie ciężko mi szło pisanie xd
Chwilowy brak weny, więc nie wiem jaki efekt końcowy..
Więc ocenka dla was.
Jest całkiem ok��
OdpowiedzUsuńEeeee.. tam.. chwilowy brak weny nic nie zmienił.. I tak piszesz świetnie ^^ Ale.. Życzę dużoooooooooooooooo weny XD
OdpowiedzUsuńŚwietny! Tylko Hermiona chyba zapomniała, że Malfoy powiedział,że że sobą spali..... zdanie niepoprawne gramatycznie ,ale cóż xD
OdpowiedzUsuńWeny!
Mercima
Witam ☺
OdpowiedzUsuńNiech Luna i Theo będą razem... Kocham ten pairing noo ♥
A tak w ogóle to fajnie piszesz i czekam na nexta ^.^
~ Arbuzek^^