Do urodzin Hermiony zostało trzy dni.
Dwunastego września tuż po lekcjach, Draco ściągnął Blaise'a i Teodor'a do ich dormitorium. Rzucił zaklęcie wyciszające, by przypadkiem ani Tracey, ani Dafne, ani Astoria i broń Merlina Pansy nie usłyszały planów trójki ślizgonów. Żaden z nich nie chciał, by owe dziewczyny wiedziały o wkradnięciu się na niewielką imprezkę Gryfonek.
-Więc jaki mamy plan? - zapytał poważnie blondyn, a dwójka ślizgonów wymieniła spojrzenia między sobą. Nott wywrócił teatralnie oczami i pogłaskał Salazara, który właśnie wdrapał się na Jego łóżko.
-Draco, albo ty zwariowałeś. albo serio chcesz iść do Gryfonów. - odezwał się teraz Teodor wątpliwym głosem.
Nie dowierzał jeszcze, że jego przyjaciel tańczył z Granger, a co dopiero pogodził się. A teraz chce się wkraść na urodziny kasztanowłosej. Dla niego była to bardzo duża zmiana jak na ostatnie dni. Malfoy wydoroślał. Zmienił się na twarzy, wyglądał o wiele poważniej i elegancko, ale nawet zmienił się w stosunku do innych. Nie wywyższał się już i nie rozpowiadał, że jest powszechnym arystokratą rodu Malfoy'ów, nie obrażał ludzi gorszych od niego, którzy nawet nie byli czystej krwi. Blondyn naprawdę robił duże postępy i to tak dziwiło jego przyjaciół.
-Serio Nott, ja muszę tam być. A wy ze mną bym nie popełnił żadnego głupstwa. Czyli jak na przykład zaatakować Weasley'a, gdy odezwie się niepytany. - powiedział pewnie Draco patrząc błagalnym wzrokiem na przyjaciół.
Blaise westchnął głęboko. Czarnoskóry ślizgon nie zaszczycił spojrzeniem przyjaciela gdyż jego wzrok nadal był skupiony na dobermanie, do którego nadal nie miał zaufania. Ale gdy widział jak spokojnie leży przy Teodorze,gdy ten go głaskał to sam zapragnął być na miejscy Nott'a i uszczęśliwiać małą bestię. Ale bał się panicznie, że ten go zaatakuje.
-Idę na to. Więc trzeba wymyślić plan. - oznjamił Zabini i podniósł się z łóżka by podkreślić swoją wypowiedź.
Malfoy spojrzał na niego wraz z Teo, który miał zaskoczoną minę. Obaj nie spodziewali się tak szybkiej odpowiedzi.
-Skoro on idzie to i ja. - rzekł Nott i uśmiechnął się blado do przyjaciół.
Malfoy westchnął z ulgą.
Nie przewidział tego, że kumple zgodzą się na jego pomysł, ale ostatecznie wyszło na to, że pomogą mu. Miał tylko jeszcze jeden niewielki kłopot.
Musiał się tam jakoś wkręcić.
-No to panowie, czas obmyślić plan. - rzekł blondyn i klasnął w dłonie pocierając nimi niczym szarlatan.
Blaise parsknął śmiechem jak zobaczył tak knującego przyjaciela. Dawno nie widział go w takim stanie, że uśmiechał się na samą myśl, że się tam wbije.
-A ja już mam plan. Ryzykowny, ciężki do wykonania, ale dobry. - mruknął Teo i kolejny raz pogłaskał leżącego Salazara.
Oczy blondyna zaświeciły się jak pięciozłotówki i uśmiechnął się cwaniacko do Nott'a.
Zabini spojrzał tylko to na Malfoy'a to na drugiego ślizgonka i znowu.
-Opowiadaj. - powiedział ochoczo Draco.
-Więc moim zdaniem... mam małe zapasy eliksiru wielosokowego...Złapmy włos Granger zamienimy się w nią lub przynajmniej jedno z nas i wyłudzimy od Pottera pelerynę. Nie domyślą się w końcu skoro to idioci. - Teodor odetchnął i uśmiechnął się.
Oczy pozostałych ślizgonów wyrażały zdziwienie, a "kopary" im poopadały. Nie przypuszczali, że Nott wymyśli aż tak genialny plan.
-Więc do roboty. JA ogarnę włosy Granger, Zabini ty się przemienisz bo masz ten swój dar przekonywania, a Teo wiesz co masz robić. - zarządził Malfoy junior i już zmierzał ku wyjściu.
Wtedy Blaise oburzył się.
-A czemu to ja mam być nią, no do cholery Smoku! - krzyknął, a pies podniósł łeb strącając z siebie rękę Nott'a i bacznie obserwował sytuację.
Malfoy odwrócił się na pięcie, twarzą do czarnoskórego ślizgona.
-Zrobisz to albo staniesz się karmą dla psa. Więc jak? - zapytał unosząc brwi.
Diabeł zrobił urażoną minę i z założonymi rękami na piersi usiadł obrażonuy na swoim łóżku i patrzył jak Malfoy opuszcza ich dormitorium.
***
-Hermiona chodź pokażę ci co udało mi się już załatwić. - zawołała Ruda przyjaciółkę, gdy ta krzątała się po łazience w dormitorium.
Panna Granger podeszła do przyjaciółki i siadła obok niej, gdy ta grzebała w laptopie i coś dopisywała na kartce.
-Więc...mamy już Ognistą i parę innych procentów, przekąski też. Jeszcze z tego małego dormitorium zrobimy większe pomieszczenie i muzykę ogarnie i hot 18 jak w mordę strzelił. - klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się do kasztanowłosej.
Hermiona odetchnęła głęboko z ulgą. Zawsze lubiła mieć wszystko dopracowane na ostatni guzik, a w tym roku panna Weasley bardzo jej pomogła urządzić jej urodziny, na które dość długo czekała. Jednak najbardziej martwiło ją tylko to, że nie będzie z nią rodziców. Wymazując im pamięć usunęła cząstkę siebie.
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła,Gin. - rzuciła ciepło Hermiona i uśmiechnęła się tuląc Rudą.
Gdy dziewczyny skończyły swoje pogaduszki odnośnie urodzin zdecydowały się udać na zbliżającą się kolację.
Ruszyły z dormitorium radosnym krokiem zmierzając do Wielkiej Sali. W połowie drogi napotkali trójkę ślizgonów. Malfoy jak zawsze szedł w środku niczym król, a Zabini i Nott szli po bokach niczym obstawa. A gdy tylko ujrzeli dwie Gryfonki zmierzające w tym samym kierunku, uśmiechnęli się i zaczepili je.
-Kogo my tu mamy? - powiedział z Drwiną Malfoy i zarzucił rękę na ramiona Hermiony. Szybko je strąciła od razu mierząc morderczym wzrokiem blondyna.
-Malfoy. Ogarnij się dzieciaku. - syknęła i delikatnie odepchnęła go od siebie.
Blaise jak zawsze zagadywał Ginny, a Teodor wywracał teatralnie oczami.
Po vhwili podszedł do przyjaciela i nieco odciągnął go od wkurzonej Gryfonki.
-Smoku, nie denerwuj się tak, bo jeszcze ona uczyni cię bezpłodnym, a ja muszę jeszcze małe Malfoy'iątka kiedyś ujrzeć. - powiedział z uśmiechem.
Draco automatycznie odsunął się od kasztanowłosej nieco blady i spojrzał na Nott'a z powagą.
Parsknął śmiechem i dłonią zasłonił usta, by powstrzymać się od śmiechu.
-Teo...proszę nie rozśmieszaj mnie. - powiedział rzeczowo.
Hermiona zaczęła się głośno śmiać i chwyciła Ginny pod ramię i zaczęła szybciej zmierzać w kierunku wielkiej sali.
-Uważaj Malfoy, bo Nott może mieć rację, że cię pozbawię twojej wieży. - uśmiechnęła się i pokazała mu język po czym wraz z przyjaciółką zniknęły ślizgonom z pola widzenia.
Draco oparł się o ścianę.
-Cholerni Gryfoni! Ja ją jeszcze ujarzmię. -rzucił.
A przyjaciela spojrzeli na niego z zapytaniem.Malfoy'owi wyraźnie coś chodziło po głowie, gdy zaśmiał się tajemniczo.
Dwunastego września tuż po lekcjach, Draco ściągnął Blaise'a i Teodor'a do ich dormitorium. Rzucił zaklęcie wyciszające, by przypadkiem ani Tracey, ani Dafne, ani Astoria i broń Merlina Pansy nie usłyszały planów trójki ślizgonów. Żaden z nich nie chciał, by owe dziewczyny wiedziały o wkradnięciu się na niewielką imprezkę Gryfonek.
-Więc jaki mamy plan? - zapytał poważnie blondyn, a dwójka ślizgonów wymieniła spojrzenia między sobą. Nott wywrócił teatralnie oczami i pogłaskał Salazara, który właśnie wdrapał się na Jego łóżko.
-Draco, albo ty zwariowałeś. albo serio chcesz iść do Gryfonów. - odezwał się teraz Teodor wątpliwym głosem.
Nie dowierzał jeszcze, że jego przyjaciel tańczył z Granger, a co dopiero pogodził się. A teraz chce się wkraść na urodziny kasztanowłosej. Dla niego była to bardzo duża zmiana jak na ostatnie dni. Malfoy wydoroślał. Zmienił się na twarzy, wyglądał o wiele poważniej i elegancko, ale nawet zmienił się w stosunku do innych. Nie wywyższał się już i nie rozpowiadał, że jest powszechnym arystokratą rodu Malfoy'ów, nie obrażał ludzi gorszych od niego, którzy nawet nie byli czystej krwi. Blondyn naprawdę robił duże postępy i to tak dziwiło jego przyjaciół.
-Serio Nott, ja muszę tam być. A wy ze mną bym nie popełnił żadnego głupstwa. Czyli jak na przykład zaatakować Weasley'a, gdy odezwie się niepytany. - powiedział pewnie Draco patrząc błagalnym wzrokiem na przyjaciół.
Blaise westchnął głęboko. Czarnoskóry ślizgon nie zaszczycił spojrzeniem przyjaciela gdyż jego wzrok nadal był skupiony na dobermanie, do którego nadal nie miał zaufania. Ale gdy widział jak spokojnie leży przy Teodorze,gdy ten go głaskał to sam zapragnął być na miejscy Nott'a i uszczęśliwiać małą bestię. Ale bał się panicznie, że ten go zaatakuje.
-Idę na to. Więc trzeba wymyślić plan. - oznjamił Zabini i podniósł się z łóżka by podkreślić swoją wypowiedź.
Malfoy spojrzał na niego wraz z Teo, który miał zaskoczoną minę. Obaj nie spodziewali się tak szybkiej odpowiedzi.
-Skoro on idzie to i ja. - rzekł Nott i uśmiechnął się blado do przyjaciół.
Malfoy westchnął z ulgą.
Nie przewidział tego, że kumple zgodzą się na jego pomysł, ale ostatecznie wyszło na to, że pomogą mu. Miał tylko jeszcze jeden niewielki kłopot.
Musiał się tam jakoś wkręcić.
-No to panowie, czas obmyślić plan. - rzekł blondyn i klasnął w dłonie pocierając nimi niczym szarlatan.
Blaise parsknął śmiechem jak zobaczył tak knującego przyjaciela. Dawno nie widział go w takim stanie, że uśmiechał się na samą myśl, że się tam wbije.
-A ja już mam plan. Ryzykowny, ciężki do wykonania, ale dobry. - mruknął Teo i kolejny raz pogłaskał leżącego Salazara.
Oczy blondyna zaświeciły się jak pięciozłotówki i uśmiechnął się cwaniacko do Nott'a.
Zabini spojrzał tylko to na Malfoy'a to na drugiego ślizgonka i znowu.
-Opowiadaj. - powiedział ochoczo Draco.
-Więc moim zdaniem... mam małe zapasy eliksiru wielosokowego...Złapmy włos Granger zamienimy się w nią lub przynajmniej jedno z nas i wyłudzimy od Pottera pelerynę. Nie domyślą się w końcu skoro to idioci. - Teodor odetchnął i uśmiechnął się.
Oczy pozostałych ślizgonów wyrażały zdziwienie, a "kopary" im poopadały. Nie przypuszczali, że Nott wymyśli aż tak genialny plan.
-Więc do roboty. JA ogarnę włosy Granger, Zabini ty się przemienisz bo masz ten swój dar przekonywania, a Teo wiesz co masz robić. - zarządził Malfoy junior i już zmierzał ku wyjściu.
Wtedy Blaise oburzył się.
-A czemu to ja mam być nią, no do cholery Smoku! - krzyknął, a pies podniósł łeb strącając z siebie rękę Nott'a i bacznie obserwował sytuację.
Malfoy odwrócił się na pięcie, twarzą do czarnoskórego ślizgona.
-Zrobisz to albo staniesz się karmą dla psa. Więc jak? - zapytał unosząc brwi.
Diabeł zrobił urażoną minę i z założonymi rękami na piersi usiadł obrażonuy na swoim łóżku i patrzył jak Malfoy opuszcza ich dormitorium.
***
-Hermiona chodź pokażę ci co udało mi się już załatwić. - zawołała Ruda przyjaciółkę, gdy ta krzątała się po łazience w dormitorium.
Panna Granger podeszła do przyjaciółki i siadła obok niej, gdy ta grzebała w laptopie i coś dopisywała na kartce.
-Więc...mamy już Ognistą i parę innych procentów, przekąski też. Jeszcze z tego małego dormitorium zrobimy większe pomieszczenie i muzykę ogarnie i hot 18 jak w mordę strzelił. - klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się do kasztanowłosej.
Hermiona odetchnęła głęboko z ulgą. Zawsze lubiła mieć wszystko dopracowane na ostatni guzik, a w tym roku panna Weasley bardzo jej pomogła urządzić jej urodziny, na które dość długo czekała. Jednak najbardziej martwiło ją tylko to, że nie będzie z nią rodziców. Wymazując im pamięć usunęła cząstkę siebie.
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła,Gin. - rzuciła ciepło Hermiona i uśmiechnęła się tuląc Rudą.
Gdy dziewczyny skończyły swoje pogaduszki odnośnie urodzin zdecydowały się udać na zbliżającą się kolację.
Ruszyły z dormitorium radosnym krokiem zmierzając do Wielkiej Sali. W połowie drogi napotkali trójkę ślizgonów. Malfoy jak zawsze szedł w środku niczym król, a Zabini i Nott szli po bokach niczym obstawa. A gdy tylko ujrzeli dwie Gryfonki zmierzające w tym samym kierunku, uśmiechnęli się i zaczepili je.
-Kogo my tu mamy? - powiedział z Drwiną Malfoy i zarzucił rękę na ramiona Hermiony. Szybko je strąciła od razu mierząc morderczym wzrokiem blondyna.
-Malfoy. Ogarnij się dzieciaku. - syknęła i delikatnie odepchnęła go od siebie.
Blaise jak zawsze zagadywał Ginny, a Teodor wywracał teatralnie oczami.
Po vhwili podszedł do przyjaciela i nieco odciągnął go od wkurzonej Gryfonki.
-Smoku, nie denerwuj się tak, bo jeszcze ona uczyni cię bezpłodnym, a ja muszę jeszcze małe Malfoy'iątka kiedyś ujrzeć. - powiedział z uśmiechem.
Draco automatycznie odsunął się od kasztanowłosej nieco blady i spojrzał na Nott'a z powagą.
Parsknął śmiechem i dłonią zasłonił usta, by powstrzymać się od śmiechu.
-Teo...proszę nie rozśmieszaj mnie. - powiedział rzeczowo.
Hermiona zaczęła się głośno śmiać i chwyciła Ginny pod ramię i zaczęła szybciej zmierzać w kierunku wielkiej sali.
-Uważaj Malfoy, bo Nott może mieć rację, że cię pozbawię twojej wieży. - uśmiechnęła się i pokazała mu język po czym wraz z przyjaciółką zniknęły ślizgonom z pola widzenia.
Draco oparł się o ścianę.
-Cholerni Gryfoni! Ja ją jeszcze ujarzmię. -rzucił.
A przyjaciela spojrzeli na niego z zapytaniem.Malfoy'owi wyraźnie coś chodziło po głowie, gdy zaśmiał się tajemniczo.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥
Niezły rozdział, ale troche za krótki, ale w sumie czego sie dziwić, jeśli według siebie piszesz na ,,złomie'' ;)
OdpowiedzUsuńSam komp 8 lat i lagi bo sis ma wirusy :((
UsuńŚwietny rozdział! Już nie mogę się doczekać,aż wkradną się na imprezę!
OdpowiedzUsuńWeny życzę :*
Mercima
Draco ,,ujarzmi`` Hermionę. Tak... to dopiero będzie. Dość ryzykowny ten ich plan, ale Zabini na pewno sobie poradzi.
OdpowiedzUsuńJa już chcę imprezę xd
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, chociaż krótki ;)
Stawiasz nie potrzebnie kropki w dialogach i jest kilka powtórzeń oraz literówek, ale skoro piszesz na złomie, to rozumiem, bo wiem co to dziadowy sprzęt:P
OdpowiedzUsuńRozdział trochę krótki, ale fajny. Jestem ciekawa, jak będzie z tą imprezą;)
Pozdrawiam!
Hermiona pozbawi Malfoya ''wieży''? No normalnie płaczę ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńS U P E R!!! Rozdział jak zwykle świetny <3 czekam na next ~A
OdpowiedzUsuńNo dodasz w końcu? :/
OdpowiedzUsuńBardzo chcę coś dodać ale nawet komp siadł. Do 20 jestem skazana na telefon i na nim bede pisac poki nie zdobede laptopa. Wiec rdz powinien niedlugo byc.
UsuńBardzo chcę coś dodać ale nawet komp siadł. Do 20 jestem skazana na telefon i na nim bede pisac poki nie zdobede laptopa. Wiec rdz powinien niedlugo byc.
UsuńBardzo fajny rozdział nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńHahahahahaja nie no naprawdę bo ja muszę kiedyś male malfoyątka ujrzeć boże padlam i nie wstaje rozdział genialny <3 jak reszta poprzednich <3
OdpowiedzUsuń